Komentarze
Seniorzy na straży

Seniorzy na straży

Zgłosili się sami. Postanowili wyjść na ulice. Nie chodzi tu jednak o żaden kolejny protest, tylko poprawę bezpieczeństwa. 60- latkowie ze Starachowic chcą być... strażnikami patrolującymi miasto.

Zapału seniorów nie omieszkały wykorzystać władze miasta. Na początek wdrożono cykl przygotowawczy. W programie znalazło się szkolenie z samoobrony, udzielania pierwszej pomocy i przepisów prawa ruchu drogowego. Zanim seniorzy wyruszą w teren, zostaną uzbrojeni w telefony, kamery oraz notatniki.

Wyróżniać ich będzie także specjalnie oznakowany mundur. Na mieście pokażą się w trzyosobowym składzie. I choć sami nie będą mogli interweniować, to wskażą zagrożenie, a nawet podpowiedzą rozwiązanie problemu. I dotrą tam, gdzie innym służbom zrobić to trudniej. Patrolowanie ulic seniorzy będą zaczynali od odprawy w komendzie straży miejskiej. Tam też będą meldować się po zakończonej służbie.

Pomysł na aktywizację seniorów przedni. Coraz częściej bowiem osoby starsze zwracają uwagę na to, że nie chcą być spychane na margines, a wręcz odwrotnie – pragną czuć się potrzebne. Tym bardziej, że współczesnym seniorom nie brakuje energii i chęci do działania, a lokalnie działające uniwersytety trzeciego wieku – będące często jedynym panaceum na marazm – nie są w stanie pomieścić wszystkich chętnych. W obserwowaniu życia miasta może pomóc im własne doświadczenie zawodowe – wśród osób starszych są przecież emerytowani psychologowie, nauczyciele czy terapeuci. Taka wiedza z pewnością przyda się, kiedy na drodze „senior patrolu” pojawi się jakiś przedstawiciel trudnej młodzieży.

Warto jednak położyć nacisk na inne doświadczenie predestynujące do kontrolowania tego, co dzieje się na mieście. Chyba każdy mieszkający w bloku spotkał się z osiedlową wersją monitoringu w wykonaniu starszych mieszkanek. Ponoć ma już on nawet swoją nazwę – „ruchome firanki”. Faktem jest, że wytrawnemu oku seniora nie umknie żadne najdrobniejsze wydarzenie, do którego dojdzie w strefie obserwacji, i to zarówno w godzinach porannych, jak i wieczornych. O zdolnościach wyciągania wniosków z faktów, które nie zaistniały, i przekazywaniu ich osiedlowej opinii publicznej, nie będą już wspominać. Ale każdy chyba zgodzi się ze mną, że jeśli poprosimy blokową nestorkę o przypilnowanie mieszkania podczas naszej nieobecności, możemy być spokojni o nasze relacje z ubezpieczycielem. Do tych wszystkich działań potrzebny jest przede wszystkim czas… Świetnie się składa, wszakże seniorzy mają go w nadmiarze. Dlatego „ruchome firanki” w wersji mobilnej powinny sprawdzić się doskonale.

Gorzej, gdy podczas spaceru seniorzy zwrócą uwagę na jakieś niedociągnięcia w infrastrukturze czy porządku, jak np. uszkodzone ławki, niebezpieczne ubytki w chodnikach dla pieszych, znaki drogowe czy lampy oświetleniowe zasłonięte krzakami. Mają wtedy obowiązek złożyć raport o swoich spostrzeżeniach odpowiednim komórkom urzędu miasta, ustalić termin realizacji poprawek, a następnie skontrolować ich wykonanie. Kupa roboty… dla urzędników. Już widzę ich entuzjastyczne miny w trakcie konfrontacji ze spostrzegawczym i czepialskim seniorem.

W zamierzeniach patrole 60 plus mają wspierać policję i straż miejską. W gruncie rzeczy mogłyby to doprowadzić nawet do wygaszania tej drugiej instytucji, z czego na pewno ucieszyłyby się samorządy narzekające na spore koszty jej utrzymania. Po drugie, mam wrażenie, że seniorzy na pewno szybko znaleźliby nić porozumienia z przysłowiowymi babciami handlującymi jajkami, będącymi oczkiem w głowie strażników miejskich.

Zatem, seniorzy, do dzieła!

Kinga Ochnio