Opinie

Serca otwarte szeroko

Nasz charyzmat jest nieprzemijający. Dopóki na świecie będzie człowiek potrzebujący pomocy, to my będziemy potrzebne - mówią siedleckie siostry albertynki.

Bez miłości grosz jest szorstki, strawa podana niesmaczna, opieka najlepsza niemiła - podkreślał św. brat Albert. Słowa te towarzyszą ss. albertynkom za każdym razem, gdy otwierają furtę swojego domu przy ul. Cmentarnej 18, przed którą codziennie od kilkunastu do kilkudziesięciu osób czeka na jedzenie, ubranie, dobre słowo. Siostry nie sprawdzają dokumentów, wiedzą też, że nie zdołają dotrzeć do wszystkich problemów, tak często wstydliwie ukrywanych czy zatapianych w wódce. Ich zadaniem pozostaje tak podać przysłowiową kromkę chleba, by uszanować obdarowanego.

– Naszym głównym charyzmatem jest pomoc ubogim i potrzebującym. Nie wykluczamy z naszej miłości żadnego człowieka – bogatego, biednego, wierzącego czy niewierzącego. Otwierając furtę, otwieramy serca – podkreśla s. Emeryka Grażyna Czechowska, przełożona domu ss. albertynek przy ul. Cmentarnej.

 

Wypełniają testament św. brata Alberta

Szczególną cechą albertynek jest łączenie modlitwy z pracą służebną za przykładem swojego założyciela św. brata Alberta, którego życie wypełnione było posługą najbiedniejszym i opuszczonym. – Od dziecka pomagałam innym: sprzątałam niewidomej sąsiadce, zanosiłam jedzenie potrzebującemu sąsiadowi. W szkole też widziałam tych, którzy nie mieli – opowiada historię swojego powołania pochodząca z Życzyna s. Emeryka. W jej miejscowości ss. albertynki obecne są od 1922 r. Prowadzą m.in. dom pomocy społecznej dla niepełnosprawnych intelektualnie kobiet. – Jako dziecko podglądałam ich posługę, bo pracowała tam moja mama. Byłam poruszona, ponieważ siostry zajmowały się ludźmi, których ja wtedy się bałam. Z drugiej strony ten świat mnie fascynował. Potem do albertynek wstąpiła moja siostra. Po złożeniu przez nią ślubów wieczystych mnie też zaczęło ciągnąć do zakonu, choć miałam w planach dalszą naukę – dodaje. Jednak Bóg szybko upomniał się o swoje. S. Emeryka dokładnie pamięta ten dzień. – 22 września 1991 r. poszłam na imieniny przełożonej do życzyńskiego domu, gdzie akurat była siostra prowincjalna. ...

Jolanta Krasnowska

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł