Rozmaitości
Źródło: PIXABAY
Źródło: PIXABAY

Sezon na niewybuchy

Choć od II wojny światowej minęło ponad 70 lat, to podczas prac polowych wciąż znajdowane są niewypały oraz inne elementy techniki wojskowej pochodzące z tamtych czasów. Co robić, gdy natrafimy na takie „wybuchowe” odkrycie?

Okazuje się, że ziemia w naszym regionie wciąż kryje sporo wojennych pozostałości. 29 września niewybuch podczas prac polowych znalazł rolnik z Czołmyj, który natychmiast zaalarmował policję. Przybyli na miejsce saperzy potwierdzili, iż to pocisk moździerzowy z okresu II wojny światowej. Z kolei 9 października pracujący na polu w Piotrowicach (gm. Stężyca) mężczyzna zaalarmował funkcjonariuszy z dęblińskiego komisariatu, że odkopał niewypał. Na miejsce skierowano policjanta z grupy rozpoznania minersko-pirotechnicznego, który potwierdził zgłoszenie. Okazało się, że rolnik znalazł pocisk artyleryjski, kaliber 150 mm, pochodzenia niemieckiego z czasów II wojny światowej. Mundurowi zabezpieczyli niewybuch do czasu przybycia na miejsce patrolu rozminowania.

Ze statystyk wynika, że największa liczba takich odkryć ma miejsce wiosną i jesienią, kiedy na polach trwają intensywne prace.

 

Po pierwsze: powiadomić policję

– Na szczęście na naszym terenie nie odnotowaliśmy związanego z niewybuchami wypadku – mówi Marek Zając, kierownik samodzielnego referatu, rehabilitacji i orzecznictwa lekarskiego Placówki Terenowej Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego w Siedlcach. – Jednak trzeba dmuchać na zimne, dlatego pod żadnym pozorem nie wolno samemu ruszać tego niewypały czy próbować się go pozbyć na własna rękę. Trzeba niezwłocznie powiadomić policję i patrol saperski – radzi.

Rownież mundurowi ostrzegają, by znalezionych, wykopanych z ziemi niewybuchów czy niewypałów nie dotykać. Należy natomiast powiadomić najbliższy komisariat. Funkcjonariusze zabezpieczą teren, a niebezpiecznym znaleziskiem zajmą się odpowiednio przeszkoleni ludzie. – Pomimo że znajdowane przedmioty przeleżały „bezczynnie” w ziemi przez długie lata, nadal stanowią śmiertelne zagrożenie. Pod żadnym pozorem nie wolno ich dotykać ani próbować przenosić. Ważne jest również, aby do czasu przybycia właściwych służb miejsce odnalezienia niewypału zabezpieczyć przed dostępem osób nieświadomych zagrożenia – mówi oficer prasowy mł. asp. Katarzyna Szewczuk z komendy w Rykach.

 

Po drugie: nie dotykać

Na to, jak duże niebezpieczeństwo stanowi znaleziony przedmiot, wpływa wiele czynników. – Z niewybuchami nie ma żartów. Pociski, które zostały wystrzelone, rzucone lub ułożone, lecz nie eksplodowały, mogą być wciąż sprawne technicznie. Wiele z nich ma zapalniki, większość także materiał wybuchowy, zazwyczaj proch lub trotyl. Dlatego czasami wystarczy niewielkie uderzenie, aby „obudzić” pocisk – tłumaczy Dawid Stec, wiceprezes Stowarzyszenia Eksploracyjnego na rzecz Ratowania Zabytków SAKWA. – Szczególnie niebezpieczne są pociski moździerzowe, ponieważ zasada działania tego typu broni wymusza stosowanie zapalników typu niezabezpieczonego. W efekcie iglica cały czas znajduje się w położeniu bojowym. Dlatego jeżeli znajdziemy jakiś pocisk, nie dotykajmy go, lecz jak najszybciej wezwijmy policję, której zadaniem jest pilnowanie znalezionej amunicji do czasu przyjazdu saperów – przestrzega.

Bywa też tak, że niektórzy, natrafiając na niewybuch, zakopują go ponownie, gdyż obawiają się, iż będą musieli zapłacić za jego wywóz i neutralizację. Tymczasem koszty ponosi gmina i to bez względu na to, czy amunicja została znaleziona na czyjejś posesji, w lesie czy w polu. Przy okazji warto pamiętać, że wydobywanie i przechowywanie ładunków wybuchowych jest zabronione. Za ich nielegalne posiadanie grozi kara do ośmiu lat pozbawienia wolności.

 

Z pomocą detektorystów

Do obowiązków wojskowych saperów należy zabranie niewybuchu z pola i sprawdzenie najbliższej okolicy. Jeśli zatem istnieje podejrzenie, że na większym obszarze znajduje się więcej powojennych pamiątek, można zgłosić się do zajmujących się rozminowywaniem firm. Na terenie kraju działa ich kilka. Niestety takie usługi są dość i mogą pozwolić sobie na nie jedynie największe podmioty. Sprawdzają one głównie teren w miejscach, gdzie powstać mają m.in. autostrady. Działają jednak stowarzyszenia eksploracyjne, których członków określa się niekiedy mianem detektorystów. Posiadają oni odpowiedniej jakości sprzęt, a nierzadko w ich szeregach znajdują się także saperzy. Choć zajmują się najczęściej poszukiwaniem starych monet i innych skarbów, mogą skontrolować dany grunt i upewnić się, że nie zalega w nim żaden niewybuch, bądź zaznaczyć podejrzane miejsca. Do rolnika należy wówczas zawiadomienie policji. – Zdarzało nam się już sprawdzać, czy na danym terenie znajdują się niewybuchy – mówi D. Stec, dodając, iż Stowarzyszenie Eksploracyjne na rzecz Ratowania Zabytków SAKWA działa na terenie całego kraju i zgodnie ze statutem za swoją pracę nie pobiera pieniędzy. – Jednak osoba zgłaszająca się do nas powinna uzasadnić, dlaczego szuka pomocy – podkreśla.

Jolanta Krasnowska