Komentarze
Show must go on?

Show must go on?

Nieco - albo i znacznie bardziej - zapomniana była premier Ewa Kopacz próbowała niedawno na nowo zaistnieć optymistyczną narracją o tym, jak to natychmiast po objęciu premierowania przez Donalda Tuska wzrosła w Polsce liczba uśmiechniętych ludzi.

Wskutek tej (graniczącej z cudem) narodowej metamorfozy, która niewątpliwie stanowi dowód poprawy stanu praworządności w Polsce, Komisja Europejska zatrzymała postępowanie z artykułu 7, a - zgodnie z europejskimi wyznacznikami szczęścia - uśmiechnięta pani von der Leyen ogłosiła zasypanie nas gradem pożyczkowych unijnych pieniędzy.

A wszystko dzięki temu, że nasi świadomi, proeuropejscy wyborcy uwierzyli w 100 obietnic plus zapewnienie, że nie przyjmiemy migrantów. Dzięki temu, że zagłosują na ewakuujących się do PE rotacyjnych ministrów. Dzięki temu, że akceptują „minimalny poziom” 3,5 mld zł na realizację misji przez – jakże obiektywne teraz, bo nie pisowskie – publiczne media.

Trzeba przyznać, że od czasu kampanii wyborczej pod hasłem „zabierz babci dowód” i zdyskredytowania „moherowych beretów” ośmiogwiazdkowe autorytety znaczny poczyniły postęp. Aktualna kampania niedawnej totalnej opozycji, czyli dzisiejszej elity sprawującej rządy, to naprawdę niezły kawał politycznej roboty. Kudy tam wspomnianym wyżej hasłom do naczelnej dziś proeuropejskiej idei: zdelegalizować PiS! Ten wredny PiS, który do irytacji doprowadza nie tylko ekipę aktualnego premiera, ale i jemu samemu nie pozwala na pełny, radosny uśmiech.

Jest jednak światełko w tunelu! Powołane do „wyjaśniania pisowskich przekrętów” komisje śledcze działają pełną parą. Tyle że ta para w gwizdek jakoś idzie. Kompetencje śledczych z łapanki sprowadzają się do hucpy, jaką trudno sobie nawet wyobrazić. Komisyjna elita na czele z ziejącymi żądzą zemsty (uśmiechniętymi) śledczymi: bliźniakami Szczerbą i Jońskim, elokwentną Filiks, bohaterskim Giertychem pokazała taki poziom zadufania, niekompetencji i chamstwa, o jaki trudno nawet w najczarniejszych snach. Kto by się zdał na wydawane po posiedzeniach komisji komunikaty, ten nie będzie miał nawet bladego pojęcia o poczynaniach „śledczych”. Sposób zwracania się przesłuchujących do przesłuchiwanych to porażka elementarnych zasad wychowania. Odpowiedzi muszą być udzielane pod założoną tezę. Jeśli nie – komisja ma cały arsenał dyscyplinujących poczynań. Monologi, ocena i upokarzanie świadków przed zdawanym pytaniem, niewyobrażalna buta, niedopuszczanie do i odbieranie głosu, wyłączanie mikrofonu, kiedy odpowiedź nie jest zgodna z oczekiwaniami przewodniczącego…

Kolejna komisja – do zbadania wpływów rosyjskich – ma być utajniona przed obywatelami. I słusznie. Z utajnionej można przecież wysmażyć sprawozdanie, jakie się komisji podoba. Ciekawe tylko, czy komisja powoła na świadków zwolenników szeroko rozumianego resetu „z Rosją taką, jaka ona jest”? Może to by wyczarowało prawdziwy, szeroki uśmiech.

Anna Wolańska