Historia
Źródło: J
Źródło: J

Siedlecka tebajda

Dwaj wielcy profesorowie - niesamowite postaci XX w. (choć nie zawsze docenione), Stanisław Pigoń i sługa Boży bp Ignacy Świrski, których drogi spotkały się w Wilnie i miały kontynuację w Siedlcach - byli bohaterami wtorkowego spotkania zorganizowanego przez miejscowy oddział Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza oraz Miejską Bibliotekę Publiczną.

O akademickiej (i nie tylko) przyjaźni profesorów, rozwijającej się przez prawie pół wieku, z pasją opowiadała dr Teresa Winek z Instytutu Badań Literackich PAN. Wykład „Stanisław Pigoń - bp Ignacy Świrski. Wilno, Siedlce - akademickie przyjaźnie”, ilustrowany zdjęciami i wzbogacony osobistymi refleksjami bohaterów, zgromadził liczne audytorium w saloniku literackim MBP. Już na wstępie dr Winek zauważyła, że bohaterowie - mimo iż urodzeni w tym samym, tj. 1885 r. z różnicą zaledwie dziesięciu dni - mieli diametralnie różne dzieciństwo. Ten fakt stał się jednak w przyszłości elementem ubogacającym ich przyjaźń. Po wybuchu I wojny światowej losy S. Pigonia i I. Świrskiego zaczęły się schodzić. Połączył ich… mundur wojskowy. Stanisław Pigoń był bowiem żołnierzem przez siedem lat, od czerwca 1919 r. dowódcą pociągu pancernego, brał również udział w bitwie warszawskiej 1920 r., gdzie kapelanem armii był ks. Ignacy Świrski.

Pierwsze ich bezpośrednie spotkanie nastąpiło najprawdopodobniej w Wilnie, gdzie obydwaj naukowcy zostali mianowani wykładowcami na Uniwersytecie Stefana Batorego. Wilno było bardzo prężnym ośrodkiem życia kulturalnego i duchowego, a dom państwa Pigoniów stał się miejscem niemal regularnych spotkań i dyskusji intelektualistów, wśród których nigdy nie brakowało duchownych. Nader częstym gościem był ks. prof. I. Świrski.

– Czas wileński okazał się bardzo ważny nie tylko dla Pigonia, nie tylko dla późniejszego biskupa Świrskiego, ale dla całego środowiska niemałej grupy wielkich Polaków – zauważyła prelegentka. Pomimo że w 1931 r. S. Pigoń, podjąwszy – jak sam twierdzi – „najtrudniejszą decyzję swojego życia”, zdecydował się na pozostawienie Wilna i przeprowadzkę do Krakowa ze względu na podjęcie pracy naukowej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dr T. Winek podkreślała, że prof. Pigoń swoją pracę dydaktyczną, tak w Wilnie, jak i w Krakowie, traktował jako służbę, o czym też sam tak się wyrażał. Czuł się odpowiedzialny za polonistykę w Polsce. Warto nadmienić, że bogaty dorobek prof. Pigonia liczy ponad 1,2 tys. prac. Wykształcił wielką rzeszę polonistów pracujących w szkołach i na uczelniach całej Polski, a spośród jego studentów można wymienić takie nazwiska, jak profesorowie: Czesław Kłak, Czesław Zgorzelski, Irena Sławińska, Tadeusz Ulewicz czy wreszcie najznamienitszy z nich – Karol Wojtyła.

 

Korespondencja i spotkania

Kolejnym wspólnym epizodem, wydarzeniem, które łączy prof. Pigonia z bp. Świrskim, było doświadczenie ukrywania się w czasie II wojny światowej. S. Pigoń został aresztowany wraz z grupą profesorów krakowskich już na początku listopada 1939 r. w ramach tzw. Sonderaktion Krakau, a następnie uwięziony w niemieckim obozie koncentracyjnym Sachsenhausen, gdzie przebywał do lutego 1940 r. Bp Świrski natomiast cudownie unika aresztowania 3 marca 1942 r. i praktycznie do zakończenia wojny ukrywa się w podwileńskim majątku państwa Ziemackich, pracując jako ogrodnik. To trudne doświadczenie jeszcze bardziej przybliżyło te dwie wybitne postaci.

Nie ulega wątpliwości, że prof. Pigoń kochał i bardzo doceniał Wilno i tamte tereny przede wszystkim jako „ziemię Mickiewiczowskiej pamięci”. Zagadnienia związane z Adamem Mickiewiczem były bowiem ciągłym przedmiotem jego studiów, aż wreszcie okazały się tematem jego rozprawy habilitacyjnej. Po wojnie wielu Polaków musiało wyprowadzić się z Wileńszczyzny i zamieszkać na różnych terenach ówczesnej Polski. To był wyjątkowo bolesny cios dla wilnian. Wtedy to właśnie prof. S. Pigoń dla wielu z nich stał się ostoją. – Oni lgnęli do niego – „krakowskiego już Pigonia” – oczekując różnego rodzaju pomocy, ale przede wszystkim takiej wspólnoty duchowej, a on był dla nich ojcem, przewodnikiem i opiekunem – podkreślała dr T. Winek.

W gronie osób zmuszonych do opuszczenia Wilna znalazł się m.in. także ks. prof. Ignacy Świrski, mianowany w 1945 r. rektorem Wyższego Arcybiskupiego Seminarium Duchownego w Białymstoku, a w 1946 r. – biskupem ordynariuszem diecezji siedleckiej czyli podlaskiej. Od tego czasu przyjaźń pomiędzy biskupem Ignacym a profesorem Pigoniem, a w zasadzie państwem Pigoniami jeszcze bardziej wzmocniła się i ożywiła. Prof. Czesław Kłak, wybitny i główny badacz zajmujący się życiem i twórczością prof. Pigonia, o którym napisał też kilka książek, twierdzi – jak zauważyła dr Winek – że „biskup Świrski i Stanisław Pigoń pisywali do siebie systematycznie: cztery – pięć razy w roku. Potem ta korespondencja przerodziła się w regularne spotkania”. W innym miejscu Cz. Kłak pisze, że „z jakichś źródeł czerpali energię duchową, która sprawiła, że w starości odczuli nieodpartą potrzebę spotkań i rozmów, na wzór wzajemnie budujących rekolekcji”.

 

Prawdziwi akademicy

W Siedlcach pierwsze spotkanie państwa Pigoniów z bp. Świrskim prawdopodobnie nastąpiło w 1948 r. Potem biskup zapraszał swoich przyjaciół do Siedlec niemalże w każde wakacje. Były to serdeczne spotkania, trwające nieraz nawet trzy tygodnie. S. Pigoń był wyjątkowo zadomowiony w „apartamencie przy katedrze”, do tego stopnia, że spotykał się tam ze swoimi studentami. Czesław Gorzelski, który kiedyś odwiedził swojego profesora, tak pisze o tym wydarzeniu: „raz, było to w roku 62, stawiłem się w Siedlcach, w siedzibie biskupa podlaskiego, ks. Ignacego Świrskiego, do którego chętnie zjeżdżał się Pigoń na kilka tygodni lipca, odnawiając dawną przyjaźń zawiązaną jeszcze w czasach wileńskich. Owa przyjaźń stanowiła, bodaj, moment rozstrzygający przy wyborze miejsca na wypoczynek. Hałas pryncypialnej ulicy miasta, niewielki skromniutki ogródek na zapleczu kamienicy z paru ścieżkami wśród warzyw i kwiatów wokół młodej jabłoni uwięzionej w przestrzeni zamkniętej zewsząd zabudowaniami i murem. Nic tu, zdawałoby się, nie mogło sprzyjać wypoczynkowi w skwarze, a jednak profesor lubił to miejsce. Powracał tu kilkakrotnie, korzystając z przyjacielskiej gościnności księdza biskupa”. Podobnie – i wielokrotnie – pisze o tej przyjaźni Cz. Kłak. Wspomina o niej w swoich pismach także sam bp Świrski. Dr Winek zauważa, że „to była przyjaźń szczególna – nie uczuciowa, nie z upodobania charakterologicznego, ale to była przyjaźń akademicka, ponieważ łączyła ich nauka. Byli bowiem prawdziwymi akademikami, w klasycznym rozumieniu tego słowa”. Symptomatycznym dla tej przyjaźni było wzajemne ubogacanie się. S. Pigoń korzystał z wiedzy, doświadczenia i wykształcenia teologicznego, które miał bp I. Świrski. Biskup natomiast bardzo cenił sobie książki Pigonia. Był ponadto wprowadzany przez swojego przyjaciela w świat nowinek z ówczesnego życia kulturalnego, literackiego itp.

 

Czas hartowania ducha

Dr Teresa Winek podkreśliła także jeden bardzo ważny wątek przyjaźni pomiędzy tymi dwoma wybitnymi postaciami. W pismach bp. Świrskiego, dziś sługi Bożego i kandydata do chwały ołtarzy, dostrzega się przeświadczenie, że prof. Pigoń wpływał na jego życie duchowe jako biskupa siedleckiego. W pismach zarówno prof. Pigonia, jak i bp. Świrskiego znajdziemy bardzo znaczące określenie tych spotkań. Nazywane były „siedlecką tebajdą”, czyli czasem wzrostu i hartowania ducha, na wzór południowego Egiptu, gdzie w IV-V w. zaczęli osadzać się pierwsi pustelnicy chrześcijańscy, a wśród nich np. św. Onufry czy św. Pachomiusz. To było miejsce niesamowitego ruchu pustelniczego, życia ascetycznego i dojrzewania w wierze. W podobny sposób odbierali te spotkania także państwo Pigoniowie i bp Świrski zaszyci „na pustyni w mieście, przy pryncypialnej ulicy”. Dr Winek zauważyła jednak jeszcze inne znaczenie tebajdy – jako miejsca stacjonowania legionu rzymskiego powołanego w V w. do walki z barbarzyństwem na terenach upadającego cesarstwa rzymskiego. W przypadku prof. Pigonia, jak i bp. Świrskiego ich spotkania były okazją do wyrażenia niezadowolenia z ówczesnego systemu politycznego, który postrzegany był przez nich jako barbarzyński i nazwany przez prof. Pigonia „udeptowiskiem”, gdzie zadeptano to, co dla człowieka najważniejsze. Wspólne rozmowy i refleksja były niejako zbieraniem sił i formowaniem „duchowego legionu”.

Ostatnim wątkiem wykładu dr T. Winek była wzajemna troska prof. Pigonia i bp. Świrskiego, wspólne starzenie się i towarzyszenie aż do momentu śmierci. Niewątpliwie każdy czas spędzony razem był dla obydwu przyjaciół wielkim ubogaceniem.

 

KS. DR MARIUSZ ŚWIDER

POSTULATOR PROCESU BEATYFIKACYJNEGO BP. I. ŚWIRSKIEGO