Historia
Siedleckie decyzje Najwyższego Naczelnika

Siedleckie decyzje Najwyższego Naczelnika

Tadeusz Kościuszko, otrzymawszy sztafetą raport o Krupczycach, zdał dowództwo w Warszawie gen. Zajączkowi i oświadczył swemu sekretarzowi Niemcewiczowi, iż nazajutrz razem z nim wyrusza do dywizji Sierakowskiego objąć dowództwo.

19 września 1794 r. przybyli obaj do Siedlec. Księżna Ogińska bardzo się ucieszyła z tej wizyty i zaprosiła ich na obiad. Ostatnio, z powodu działań wojennych, rzadko zaglądali do niej goście. Podczas przyjęcia, dając dowód swego patriotyzmu, ofiarowała Najwyższemu Naczelnikowi pierścień turkusowy ozdobiony pięknymi brylantami. Ponieważ Naczelnik zajęty był analizą działań powstańczych, więcej wspólnych tematów miała z parającym się literaturą i teatrem Niemcewiczem. Oboje wspominali dawne czasy i różnych gości, którzy bywali w jej pałacu, bo przecież oprócz króla i niewątpliwych patriotów: ks. Adama Kazimierza Czartoryskiego i Ignacego Potockiego, bywali tu również i zdrajcy targowiccy: Branicki, Potocki i Ożarowski. Być może księżna opowiadała mu, że w tym czasie, gdy on był na emigracji, właśnie tu u niej słynna na całą Europę kabalarka mademoiselle Germain przepowiedziała pełnemu pychy i panoszącemu się hetmanowi targowickiemu Piotrowi Ożarowskiemu niezbyt chwalebną śmierć. Głęboko religijna księżna nie mogła się nadziwić, że po kilku miesiącach rzeczywiście zginął on z wyroku powstańczego Sądu Kryminalnego, powieszony za zdradę na szubienicy w Warszawie. Z kolei Niemcewicz mógł przypomnieć księżnej, że u niej poznał oryginała Piaskowskiego, otwartego miłośnika liberum veto, który posłużył mu za wzór charakteru starosty Gadulskiego w słynnej komedii „Powrót posła”.

Najwyższy Naczelnik po przybyciu do Siedlec natychmiast zredagował pismo do gen. Sierakowskiego: „Oznajmij gdzie jesteś, w jakiej liczbie i jakiego żołnierza, gdzie jest nieprzyjaciel, w jakiej liczbie i gdzie ciągnie, wiele armat masz i jakiego kalibru”. Nie spodziewał się błyskawicznej odpowiedzi, ale jeszcze tego dnia wieczorem pojawili się w Siedlcach pojedynczy uciekinierzy z pola walki pod Terespolem. Mimo że miał jechać dalej, nie ruszył w drogę, pozostał na miejscu, bo chciał otrzymać dokładne wieści o rozmiarach klęski. W tym czasie sytuacja bardzo się skomplikowała. Kościuszko jeszcze nie wiedział, że resztki oddziałów gen. Sierakowskiego, okropnie przemęczone, maszerują bez wytchnienia 30 km i dopiero dochodzą do Janowa Podl. Tu następuje dwugodzinny postój i kolejny marsz do Konstantynowa. Dopiero z tego miasteczka gen. Sierakowski będzie pisał meldunek do Naczelnego Wodza. W tym czasie maszerujący mu na pomoc gen. Kniaziewicz przebywał dopiero między Łosicami a Mordami. Pod wieczór pierwsi uciekinierzy spod Terespola dotarli do Międzyrzeca. Wprawdzie urzędująca tam Komisja Mielnicka posiadała już pewne wieści o poprzedniej bitwie pod Krupczycami i zatrwożona gromadziła podwody do ewakuacji (w celu ich szybszego zebrania sprowadziła nawet z Radzynia komendę pułku Kwaśniewskiego), ale to, co teraz nastąpiło, jeszcze ją ponagliło do szybszego działania. Na widok znacznych grup uciekających żołnierzy, często poranionych, Międzyrzec ogarnęła panika. Członkowie Komisji natychmiast zaczęli ewakuację magazynów żywnościowych do Warszawy. Odesłano do Siedlec ostatnich kilkudziesięciu niezmobilizowanych jeszcze kanonistów „pięciodymowych” pod dowództwem por. Marcinkowskiego.

Tymczasem Najwyższy Naczelnik rozmyślał w Siedlcach nad nowymi planami strategicznymi. Wieczorem miał już jakieś rozeznanie o stratach pod Terespolem. Długo w noc snuł nowe pomysły operacji wojskowych. Postanowił wycofać resztki dywizji Sierakowskiego w kierunku Warszawy i wzmocnić ją przybyłymi ze stolicy nowymi siłami. W powstałe załamanie na froncie wschodnim, aby szachować Suworowa, zamierzał ściągnąć z rej. Grodna dywizję gen. Mokronowskiego. Bezbłędnie ocenił, że największe niebezpieczeństwo tkwi teraz w połączeniu sił Suworowa z operującym jeszcze na lewym brzegu Wisły Fersenem i nie należy do tego dopuścić. Prawidłowo sądził, że w pierwszym rzędzie należy załatać wyrwę, powstałą po rozproszeniu dywizji terespolskiej. Po przenocowaniu, rano 20 września Wódz Naczelny wydał z Siedlec nowe dyspozycje i rozkazy. Sierakowskiego informował „Pisałem aby 2 pułki forsownym marszem tu szły z Warszawy, także 3 bataliony, 4 dwunastofuntowe armaty, 2 haubice i 2 sześciofuntowe… brygada Kopcia dziś wyjdzie w nocy”. Jednocześnie polecał mu, aby z resztą dywizji tak się cofał i manewrował, żeby go nie dosięgnął nieprzyjaciel. Zadania były konkretne: „Z Radzynia nakaż, aby wraz kawaleria i infanteria nadciągnęła. Zabierać każ prowizję i bydło za sobą, także furaż, aby nie zostawiać nieprzyjacielowi. Użyj największej roztropności dla ocalenia tej garstki”. Do gen. Mokronowskiego napisał: „Potrzeba abyś z dywizją grodzieńską przesunął się ku Warszawie i był wsparciem nas, gdyż inaczej Suworowa dywizja złączyć się może z Zawiślaną [Fersena – J.G.] i uderzą na Warszawę. Ty jeśli będziesz iść z całą siłą, nie rozciągając jej, możesz być jeszcze wzmocnionym przez narwiańskie komendy, że jeżeli nie tył im, to flankę wziąć możesz”. Generałowi Zajączkowi nakazywał, aby wysłał do 2000 najlepszej ćwiczonej piechoty, 10 szwadronów jazdy i 12 armat, nie licząc w tym batalionowych. Po wydaniu tych rozkazów Kościuszko postanowił powrócić do Warszawy, w celu osobistego dopilnowania ich wykonania i jak najszybszego odbudowania dywizji Sierakowskiego oraz frontu na wschodzie. Słusznie ocenił, że opanować sytuację na Podlasiu może tylko realna siła wojskowa i dlatego zapowiedział, że po zorganizowaniu konkretnej pomocy w Warszawie przybędzie z powrotem do Siedlec i znów obejmie dowództwo.

Józef Geresz