Historia
Siedleckie kłopoty feldmarszałka

Siedleckie kłopoty feldmarszałka

11 kwietnia 1831 r. o świcie gen. Skrzynecki wraz z Prądzyńskim rozpoznali pozycje rosyjskie po drugiej stronie Muchawki. Zwycięski kwatermistrz namawiał Naczelnego Wodza do dalszych działań i zajęcia Siedlec.

Skrzynecki nakazał jednak odwrót. Obawiał się niespodziewanego ataku Rosjan – przez Latowicz ku szosie brzeskiej. Na jego decyzję wpłynął także widok silnie obsadzonej przez nieprzyjaciela pozycji przy moście pod Iganiami. O 8.00 rano Polska Kwatera Główna opuściła Iganie i skierowała się do Wielgolasu koło Latowicza. Oddziały grupy gen. Prądzyńskiego rozpoczęły odwrót do Kałuszyna przed południem. Ciężko ranny podczas ataku na armaty rosyjskie ochotnik z Wielkopolski, były student z Wrocławia, podoficer 8 pp August Wilkoński został pozostawiony na pobojowisku i dostał się do niewoli rosyjskiej. Jeszcze wtedy nikt nie przypuszczał, że w przyszłości będzie to pionier polskiej humoreski obyczajowej, jeden z najpopularniejszych polskich pisarzy pierwszej połowy XIX w.

Po południu grupa gen. Chrzanowskiego wspólnie z odziałem Milberga cofnęła się z Wodyń do Kuflewa. Nad Muchawką pod Iganiami do północy pozostała jedynie grupa gen. Łubieńskiego, podporządkowana gen. Umińskiemu, któremu Skrzynecki powierzył kierownictwo działań pod Siedlcami. 11 kwietnia główna armia rosyjska już od 4.00 rano kontynuowała pośpieszny marsz do Siedlec. Feldmarszałek Dubicz jeszcze nie wiedział, w czyich rękach znajdowało się miasto. Był gotowy odbić je za wszelką cenę. W pobliżu Wiśniewa, 10 km od Siedlec, zatrzymał armię, aby zasięgnąć informacji o sytuacji i dać żołnierzom odpoczynek. Wtedy dopiero, jak napisał później ros. historyk Puzyrewski, „ku wielkiej radości otrzymał wiadomość, że Siedlce są w rękach Rosena, a nieprzyjaciel cofa się na wszystkich frontach”. Pokrzepiony ta wieścią, rozkazał gen. Geismarowi ruszyć szosą brzeską za Polakami, a gen. Gorczakowowi podążać do Skórca. Sam pozostał na noc w Białkach pod Siedlcami.

Przed południem 11 kwietnia, gdy nie dotarły jeszcze do niego rozkazy Skrzyneckiego, gen. Umiński ruszył ze swoim korpusem do Sokołowa, który zamierzał wykorzystać jako podstawę do działań na liniach komunikacyjnych łączących gwardię z armią Dybicza. Umiński zjawił się w Sokołowie pod wieczór tego dnia. Gdy jednak tutaj dotarły do niego wieści od Skrzyneckiego, cofnął się z powrotem do Liwa. Rosyjski gen. Geismar ostrzelał pozycję Łubieńskiego nad Muchawką i pozorował przeprawę w innym miejscu. Dało to gen. Łubieńskiemu pretekst do odwrotu. O zmroku 11 kwietnia cofnął się do Bojmia, za rzekę Kostrzyń, nie informując o tym gen. Umińskiego. W ten sposób 12 kwietnia armia polska stanęła znów w pozycji obronnej na linii rzek: Liwiec, Kostrzyń i Świder. 12 kwietnia feldmarszałek Dybicz stanął ze swoim sztabem w Siedlcach. Swoją siedzibę założył w gmachu Komisji Województwa Podlaskiego, czyli w dawnym pałacu ks. Ogińskiej. Razem z nim zamieszkał w tej rezydencji pruski attache wojskowy Canitz von Dallwitz.

To, co zastał ros. wódz naczelny w mieście, raczej nie napawało go optymizmem. Szybko spostrzegł, że oprócz wielkiej strategii, czekają go bardziej przyziemne obowiązki i codzienne troski. Najpierw wydał dyspozycje do rozmieszczenia swoich sił zbrojnych. II korpus gen. Pahlena II w sile 8700 ludzi jako straż przednia miał stanąć pod Jagodnem i Minosami, oddział gen. Mandensterna (3500) w Skórcu, oddział gen. Ugriumowa (8350) w Chodowie, gwardia W.Ks. Konstantego (5500) w rejonie Łukowa, III korpus rezerwy gen. Witte (3000) pod Radzyniem, oddział gen. Gerstenzweiga w Kocku, natomiast I korpus gen. Pahlena, I korpus grenadierów ks. Szachowskiego, VI korpus gen. Rosena i artylerię rezerwową (razem 30 tys.) rozkwaterował w Siedlcach i najbliższej okolicy. Natomiast stan zapasów w magazynie siedleckim niemal go przeraził. Okazało się, że było tylko, przeliczając na obecne miary, ok. 300 q mąki, 160 q sucharów, 26 q kaszy i 40 q furażu. Kilkudziesięciu tysiącom żołnierzy nie mogło tego wystarczyć na dłużej. W lazaretach siedleckich oprócz rannych znajdowało się już kilkaset osób zapadłych na cholerę, a drugie tyle zmarło. Po skalkulowaniu prowiantu feldmarszałek natychmiast kazał wyznaczać i szykować podwody wśród okolicznych włościan, które miały się udać po zboże do magazynów w Brześciu. Następnie polecił założyć oddzielne lazarety dla Rosjan, oddzielne dla Żydów, jeszcze inne dla pozostałych wyznań i wszelkimi sposobami zwalczać cholerę. Kazał również przygotować ludzi do robót fortyfikacyjnych w Siedlcach i nie tylko kontrolować przychodzących i wychodzących, ale ograniczyć wszelką komunikację z miastem. Zadecydował, że trzeba wystawić warty przed domami zachorowań na cholerę, surowo karać łamiących rygory stanu wojennego. Biada tym, którym udowodniono sprzyjanie powstaniu. Dla sołdatów rosyjskich w tych sprawach nie było litości i odwołania.

Inaczej postępowano w wojsku polskim. Ks. Tomasz Puchalski pisze w swych pamiętnikach, że wybronił od kary śmierci dwóch żołnierzy z korpusu gen. Umińskiego, którym niesprawiedliwie zarzucono przekroczenie prawa wojskowego. M.in. powiedział on wówczas do oficerów i podoficerów: „Uroczyście oświadczam w obliczu nieba, ziemi i Ojczyzny mojej, iż kto był pierwszą przyczyną tych niewinnych ofiar, ten jest otwartym nieprzyjacielem Ojczyzny i całej ludzkości. Ten przed Bogiem, sędzia sprawiedliwym i własnym sumieniem ścisły odda rachunek za krew niewinnie rozlaną…”.

Józef Geresz