Sienkiewicz na wyciągnięcie ręki
- Państwo Pupaczowie wiedzieli, że zbieramy środki na zakup należących do noblisty przedmiotów. Pani Halina pochodzi z tych okolic, obecnie mieszka w Warszawie i pracuje w Polskiej Izbie Paliw Płynnych. Instytucja ta wcześniej pomogła nam w pozyskaniu walizki toaletowej po Sienkiewiczu. Teraz rodzina Pupaczów wsparła nas prywatnie - opowiada dyrektor muzeum Maciej Cybulski. Pani Halina i pan Władysław postanowili swój jubileusz 40-lecia małżeństwa uczcić w szczególny sposób. Poprosili, by goście dołożyli cegiełkę na Sienkiewiczówkę. Członkowie rodziny i przyjaciele jubilatów okazali się bardzo hojni. - W sumie zebrano ponad 4 tys. zł. Pieniądze te wystarczyły, byśmy mogli z prywatnych rąk zakupić kolejną wyjątkową pamiątkę. Jest to składająca się z trzech części laska H. Sienkiewicza, którą noblista otrzymał w prezencie na 50 urodziny 5 maja 1896 r., a zatem w roku wydania drukiem powieści „Quo vadis” - podkreśla dyrektor muzeum.
Na lasce znajduje się dedykacja: „Panu Henrykowi Sienkiewicz w dniu 50-urodzin na pamiątkę wierny czytelnik. 5.5.1896 K. Żuk”.
– Ostatni rok to dla naszej placówki wyjątkowy czas, gdyż udało się nabyć naprawdę sporo pamiątek po pisarzu – przyznaje M. Cybulski. Są to m.in.: fragmenty rękopisów „Listów z Afryki”, przedmioty osobiste po Sienkiewiczu – duża walizka podróżna ze skóry, walizka toaletowa, portfel, karafka, zestaw do picia likieru, kapelusz, cylinder w futerale, i laska zakupiona dzięki wsparciu H. i W. Pupaczów, a także laseczka, portmonetka, zestaw do pisania żony pisarza Marii Babskiej, która spoczywa na cmentarzu w pobliskim Wojcieszkowie.
– Natomiast kilka dni temu sfinalizowaliśmy zakup wykonanych z kości słoniowej i drewna szachów podróżnych. Są one bardzo efektowne – zaznacza M. Cybulski.
Pomagają szkoły
W pozyskiwaniu eksponatów muzeum wspierają też szkoły z różnych stron Polski. Są to nie tylko placówki sienkiewiczowskie, ale też mające innych patronów. – Niektóre przekazały po kilkadziesiąt złotych, a inne nawet ponad 2 tys., lecz kwoty nie są tu najważniejsze. Za każdy rodzaj wsparcia jesteśmy bardzo wdzięczni – zaznacza dyrektor muzeum.
Ostatnio Szkoła Podstawowa w Goździe (powiat rycki), której patronuje H. Sienkiewicz, kupiła kartę rękopisu utworu „Biesiada”. To mało znane opowiadanie pisarza, ale zawiera – jak zwraca uwagę M. Cybulski – piękny cytat: „gdzie miłość ojczyzny gaśnie, tam przychodzą czasy łotrów i szaleńców”. Słowa te znajdują się właśnie na zakupionej przez podstawówkę karcie.
Przybliżają świat noblisty
Na tym jednak nie koniec. Placówka już planuje pozyskanie kolejnych pamiątek. – Najtrudniejszą sprawą, bo wymagającą największego zaangażowania, stanowią rękopisy. Po pierwsze – są najdroższe. Po drugie – dla nas najważniejsze, gdyż Sienkiewicz był pisarzem – tłumaczy dyrektor. – Chociaż dla zwiedzających i turystów atrakcyjniejsze wydają się przedmioty użytku osobistego naszego noblisty, jak choćby wspomniana walizka toaletowa z pojemnikami po kosmetykach, których zapach czuć do dzisiaj, czy kapelusz. Nie dziwię się temu, gdyż eksponaty te przybliżają świat z czasów życia Sienkiewicza – przyznaje.
Najważniejsze są rękopisy
Jednak z perspektywy muzeum najistotniejsze są rękopisy. – Ich kolekcja została zebrana na potrzeby badawcze przez prof. Juliana Krzyżanowskiego, wybitnego historyka literatury. Nie wiadomo, skąd pochodziły te karty. Myślę, że po prostu „wychodził” je u różnych ludzi. Rękopisy pozostały w zbiorach prywatnych prof. Krzyżanowskiego, które po jego śmierci przejęła rodzina. Potomkowie postanowili je sprzedać na rynku antykwarycznym. Tak trafiły na aukcję w Bibliotece Narodowej, ale nikt ich nie kupił. Skontaktowaliśmy się z wystawcą i zawarliśmy porozumienie, aby zarezerwował dla nas te rękopisy. Dzięki temu mamy w muzeum karty „Potopu” i „Listów z Afryki” – przypomina M. Cybulski. – Okazuje się, że w zbiorach prof. Krzyżanowskiego można znaleźć jeszcze wiele ciekawych dokumentów – zwraca uwagę.
Chodzi m.in. o ok. 40 rękopisów „Potopu” zawierających takie sceny, jak przemiana Kmicica w Babinicza. Są też trzy strony „W pustyni i w puszczy”, na których autor opisuje odnalezienie Stasia i Nel. Jest odezwa Sienkiewicza do narodu „Uczcijmy pamięć Konstytucji 3 maja”, stanowiąca jeden z pierwszych apeli, by obchodzić to święto, i bardzo ciekawy dokument – list pisarza do norweskiego noblisty Björnstjerna Björnsona, za który polski pisarz doczekał się procesu. O co chodziło? Otóż po wydarzeniach w styczniu 1907 r. na Uniwersytecie Lwowskim, gdzie młodzież ukraińska, domagająca się zmiany regulaminu uczelni, zdemolowała uniwersyteckie pomieszczenia i pobiła sekretarza placówki, austriacka policja aresztowała kilkadziesiąt osób. Większość po przesłuchaniach wypuszczono. W więzieniu pozostała grupa przywódców, która rozpoczęła głodówkę. Prasa nagłośniła sprawę. Do dyskusji włączył się B. Björnson, stając w obronie Ukraińców, a Polaków nazywając katami i nacjonalistami prowadzonymi przez szatana. Na sprostowania Ignacego Jana Paderewskiego sędziwy Norweg odpowiedział bardzo ostro, niemal obraźliwie: „Polacy znają się na sztuczkach i dlatego tylu między nimi wirtuozów”. Na łamach wiedeńskiego „Die Zeit” ukazał się niemiecki pierwodruk Sienkiewicza, znanego w prasie polskiej pt. „Sienkiewicz w odpowiedzi Björnsonowi”. Wśród rzeczowych rozważań, gdzie polski noblista opowiadał nobliście norweskiemu m.in. o polskiej historii oraz tolerancji, o żyjących wspólnie Polakach, Rusinach i Żydach, znalazło się nieszczęsne zdanie: „W więzieniu, do którego ich [tj. bandę studentów ruskich] na krótko zamknięto, urządzili głodówkę z winem i befsztykami, nadsyłanymi prze znajomych”. Słowa te stały się podstawą procesu, który wytoczyli pisarzowi ukraińscy studenci, zarzucając „obrazę przez wyszydzenie”. Sąd skazał Sienkiewicza na 300 koron grzywny równającej się 30 dniom więzienia oraz pokrycie kosztów.
W zbiorach prof. Krzyżanowskiego jest też list otwarty do cesarza Wilhelma II przeciwko germanizacji, prześladowaniom dzieci z Wrześni.
Taka okazja się nie powtórzy
– Szczegóły tej kolekcji zdradził mi właściciel antykwariatu, z którym współpracujemy. W gruncie rzeczy rękopisy te są w naszym zasięgu. Problem jednak w tym, że sporo kosztują – przyznaje M. Cybulski. – Za chwilę, mam nadzieję, uda nam się wykupić pięć kart „Potopu” ze scenami bitwy pod Warką, w której w 1656 r. Polacy pokonali Szwedów. Pozyskanie tych rękopisów to naprawdę wielka sprawa dla muzeum, ale przede wszystkim dla przyszłych pokoleń – podkreśla dyrektor Sienkiewiczówki, dodając, że to właśnie główny cel, jaki przyświeca jego działalności. Zwraca też uwagę, że taka okazja do nabycia tak cennych dokumentów więcej się nie powtórzy. – W każdym momencie źródło może wyschnąć, bo np. właścicielom rękopisów coś się odmieni albo – jak niedawno donosiły media – prawnuk pisarza postanowi sprzedać pamiątki po pradziadku większej instytucji, a nam znowu pozostanie zbieranie pocztówek z Sienkiewiczem. Dlatego musimy zrobić wszystko, by te unikatowe pisma trafiły do naszych zbiorów – przekonuje Cybulski.
Trzy źródła
Skąd muzeum bierze pamiątki po pisarzu? Jak wyjaśnia dyrektor Sienkiewiczówki, placówka czerpie z trzech źródeł. Pierwsze to tzw. kolekcja szwajcarska, którą tworzą przedmioty osobiste noblisty. Sienkiewicz zabrał je ze sobą do Szwajcarii, gdzie przez dwa lata mieszkał w hotelu Du Lac. Tam też zmarł. Po jego śmierci pracownicy po prostu rozebrali między sobą pamiątki po pisarzu. Następnie trafiły one w ręce prywatnego kolekcjonera. – Zaproponował nam współpracę. Wszelkie transakcje obywają się przez pośrednika, gdyż rodzina będąca właścicielem pamiątek mieszka w Genewie – tłumaczy M. Cybulski.
Drugie źródło to wspomniany zbiór rękopisów prof. Krzyżanowskiego. Dysponuje nimi rodzina z Warszawy. Nie jest ona spokrewniona z pisarzem.
Z kolei trzecie źródło to tzw. kolekcja kielecka. – Stanowią ją dokumenty i zdjęcia, które zmuszeni sytuacją materialną potomkowie Sienkiewicza po prostu rozprzedawali. W ten sposób znaczna część tych pamiątek trafiła w ręce pewnej kieleckiej rodziny. Była ona związana z pałacykiem pisarza w Oblęgorku, więc najpierw to tej instytucji zaoferowano kupno tych przedmiotów. Transakcja jednak nie została sfinalizowana, dlatego odezwano się do nas. I bardzo dobrze, bo wśród tych zbiorów można znaleźć prawdziwe perełki – zapewnia dyrektor. Ostatnio właśnie z tego źródła zakupiono album fotograficzny Sienkiewicza. Jest skórzany, ma srebrne ornamenty. Pisarz otrzymał go z okazji 25-lecia pracy twórczej. Znajdują się w nim 42 zdjęcia zarówno samego noblisty, jak i jego rodziny. – Jedna z fotografii jest szczególnie ważna dla naszego muzeum. Przedstawia ona Adama Cieciszowskiego, brata Stefanii Sienkiewiczowej, ojca chrzestnego Henryka, a jednocześnie ostatniego dziedzica Woli Okrzejskiej – podkreśla M. Cybulski, dodając, iż w zakupie albumu pomogło starostwo powiatu łukowskiego.
Jak pomóc?
– Wierzymy, że te pamiątki służyć będą następnym pokoleniom jako dziedzictwo kultury, spuścizny po Henryku Sienkiewiczu i epoce, w której żył oraz tworzył. Dlatego zachęcamy do współpracy i współudziału w przedsięwzięciu, nawet w symboliczny sposób – zachęca do zaangażowania na rzecz pozyskania nowych pamiątek dyrektor Sienkiewiczówki. Placówkę można wesprzeć wpłatą na konto 77 9203 0002 0000 4691 2000 0040 w Banku Spółdzielczym w Krzywdzie.
MD