Skutki nowej edukacji seksualnej będą niewyobrażalne
Od 1998 r. wraz z zaostrzeniem ustawy antyaborcyjnej wprowadzono do szkół edukację seksualną typu A w postaci przedmiotu „wychowanie do życia w rodzinie”. W ogólnoświatowej klasyfikacji mamy trzy typy nauczania: A - wychowanie do czystości i małżeństwa; B - edukacja biologiczna z prezentacją antykoncepcyjnej i aborcyjnej oferty; C - będący mieszanką obu.
Realizowana w Polsce edukacja typu A zawiera elementy edukacji B i w zasadzie jest łagodniejszą formą typu C z przesunięciem w stronę typu A.
Przeglądając podręczniki, zauważymy, że program zajęć zawiera lekcje o budowie układu rozrodczego, o przekazywaniu życia i informacje o środkach wczesnoporonnych, antykoncepcji i aborcji, o zagrożeniach HIV/AIDS, chorobach przenoszonych drogą płciową, poradnictwie młodzieżowym.
Zarzuty, iż ta edukacja nie jest wystarczająca, są chybione. Po wprowadzeniu nauczania typu A do programów szkolnych znacząco spadł odsetek młodzieży rozpoczynającej przedwczesne życie seksualne. Również z badań przeprowadzonych wśród krakowskich gimnazjalistów i licealistów (grupa ok. 1,2 tys. osób) przez dr. Szymona Grzelaka wynika, że młodzi mają duże zaufanie do osób prowadzących zajęcia, a ich lekcje miały znaczący wpływ na wstrzemięźliwą postawę nastolatków.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) chce wprowadzić nowe standardy w edukacji seksualnej. Proszę wyjaśnić, na czym one polegają. Mam bowiem wrażenie, że większość społeczeństwa nie zdaje sobie sprawy, czego już wkrótce czterolatki mogą uczyć się w przedszkolu.
Zalecenia WHO zostały zawarte w dwutomowym podręczniku z 2009 r. i opierają się o tzw. Deklarację praw seksualnych IPPF przyjętą przez ONZ w 2002 r. To bardzo ważne, byśmy uświadomili sobie, kto przygotowuje te tzw. ...
Jolanta Krasnowska