Śladami Cyryla i Metodego
Oprócz zdjęć prezentujących walory przyrodniczo-krajobrazowe i kulturowe Chorwacji w galerii można także obejrzeć ikony św. Cyryla i Metodego. Pretekstem do powstania wystawy stał się jubileusz misji Cyryla i Metodego na Morawach oraz przyjęcie Chorwacji do Unii Europejskiej. Od tego czasu ekspozycja przemierzyła niemal całą Polskę.
– Wspaniały klimat, morze i góry, serdeczni i otwarci ludzie – to atuty Chorwacji. Nic dziwnego, że nasza ojczyzna stała się rajem dla Europy – mówiła podczas wernisażu Dubravka Mossor. Podkreślała także, iż celem wystawy jest pokazanie zupełnie innego – niż znane z turystycznych przewodników – oblicza tego kraju.
Tysiąc lat historii
Ekspozycja stwarza okazję do prześledzenia dziejów głagolicy – alfabetu stworzonego ponad tysiąc lat temu przez Cyryla i Metodego na potrzeby misji. Zarówno alfabet, jak i obrządek stanowiły podstawę do szerzenia chrześcijaństwa wśród Słowian. Wraz z uczniami Cyryla i Metodego dotarły one w X w. z Moraw na tereny północnej Chorwacji. Wtedy to Chorwaci przyjęli liturgię słowiańską i głagolicę, która stała się wyrazem tożsamości narodowej i niezależności kształtującego się państwa wobec prób uzależnienia go od Bizancjum i łacińskiego Zachodu.
W XIV w. przy udziale chorwackich głagolaszy – mnichów z zakonu benedyktynów – podjęto próbę reaktywowania obrządku słowiańskiego na terenie Czech i Polski. Mimo iż zakończyła się ona niepowodzeniem, w bibliotekach klasztornych obu krajów ocalały mszały głagolickie, które są świadectwem wspólnego dziedzictwa. Głagolica, która przetrwała w Kościele chorwackim, jest doskonałym przykładem związków łączących Chorwację, Czechy i Słowację, jak też Polskę.
Inspiracje głagolicą
Jak podkreślali zgodnie prezentujący wystawę D. Mossor i Marek Zalewski z Narodowego Ośrodka Informacji Turystycznej Republiki Chorwacji w Polsce, obecnie w Chorwacji obserwuje się odrodzenie zainteresowania głagolicą. Przy szczególnych okazjach odprawiane są Msze św. w obrządku słowiańskim. Pradawny alfabet stał się także inspiracją do różnorakich działań artystycznych. Wszystko to można „wyczytać” ze zdjęć i opisów ekspozycji.
Małgorzata Kołodziejczyk