Opinie
Źródło: PIXABAY
Źródło: PIXABAY

Słodkie brzemię

Macierzyństwo to mnóstwo miłości, radości, szczęścia. Ale nie tylko… Rachunek „zysków i strat” rozkłada się różnie. Co robić, by był na plus?

Pojawienie się dzieci na świecie to coś nieodwracalnego. Odpowiedzialność za nie spoczywa na rodzicu do końca. Każdy etap rodzicielstwa, a macierzyństwa szczególnie, przynosi nowe wyzwania. Małe dzieci - mały problem, duże dzieci - duży problem. Choć nie każdy zgadza się z tym porzekadłem, jedno jest pewne: wychowywanie potomstwa nie jest usłane różami. Wiedzą o tym psycholodzy i doradcy rodzinni, do których coraz częściej zgłaszają się rodzice, by szukać wsparcia. Świat pędzi, dookoła piętrzą się wyzwania codzienności i - niestety - także sfera macierzyństwa została wpisana w kategorię „mieć” a nie „być”. Pojawiła się matka supermenka, która uśmiechała się z okładek czasopism w ubraniach z najnowszej kolekcji, reklamowała super wózek dla dzieci czy podpowiadała, którą suszarkę do ubrań koniecznie trzeba wybrać. Każda uśmiechnięta, wypoczęta… I wielu mamom wydawało się, że właśnie takie powinny być. Efekt? Brak wiary we własne umiejętności w sferze rodzicielstwa.

– Rzeczywiście taki obraz wyłania się z mediów, w ostatnim czasie także z tych społecznościowych, aczkolwiek ja takiej matki nie znam – mówi Joanna Chalimoniuk, która prowadzi zajęcia w ramach Szkoły dla Rodziców i Wychowawców przy klasztorze Braci Mniejszych Kapucynów w Białej Podlaskiej, zaś prywatnie jest mamą trzech chłopców. – Żadna z moich przyjaciółek nie jest mamą supermenką. To normalne kobiety, które na co dzień spotykają się z wieloma przeciwnościami, problemami, trudnościami. Nie można dać sobie wmówić, że możliwym jest robienie wszystkiego na 100%, bo to po prostu niewykonalne – podkreśla, zaznaczając, iż taki obraz nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. – Każda z nas ma wzloty i upadki, lepsze i gorsze dni i jest to jak najbardziej naturalne – akcentuje.

 

Pomocna dłoń

Pani Joasia wspomina, że kiedyś sama szukała wsparcia w swoim macierzyństwie i ktoś polecił jej Szkołę dla Rodziców i Wychowawców. – To doskonałe zajęcia, uważam, że każdy rodzic powinien z niej skorzystać – przyznaje, dodając, że po jej ukończeniu stwierdziła, iż nie może pozyskanej wiedzy pozostawić tylko dla siebie.

– Zawsze warto szukać pomocy, początkowo najlepiej w swoim otoczeniu – tłumaczy i podkreśla, jak ważna jest rola przyjaciółek, z którymi można się spotkać, porozmawiać. – Pamiętam czas, kiedy urodził się mój pierwszy synek. Było mi bardzo ciężko. Teraz wiem, że to najprawdopodobniej był baby blues – wspomina. Przyznaje, że kompletnie nie umiała się odnaleźć w tamtej sytuacji. – Dwa tygodnie po porodzie zadzwoniła przyjaciółka i powiedziała, że chce mnie odwiedzić. ...

Monika Grudzińska

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł