Słowo Boga ma wielką moc
Przykład pierwszy. Pamiętam, jak ponad dekadę temu jakimś cudem znalazłam się na weekendowym ewangelizacyjnym Kursie Filip. Rekolekcje prowadził zakonnik. Uczestniczyło w nich ok. 20 osób. Byli starsi i młodsi, bardziej i mniej zaangażowani w Kościół. Za każdym razem, gdy wychodziliśmy do domu, mówiliśmy jeden do drugiego: jeszcze nigdy nie słyszeliśmy, by ktoś z taką mocą mówił nam o Jezusie. Owszem, uznawaliśmy się za wierzących, ale ta wiara była raczej wyuczona i wyniesiona z domu. Jeszcze nikt tak obrazowo nie mówił nam o miłości Boga do człowieka, o grzechu i o zbawieniu! Prowadzący wykorzystywał w przekazie przedmioty znane z codziennego życia, m.in. lustro i… sadzę. Słuchaliśmy z zapartym tchem. Myślę, że ten kurs otworzył w nas jakąś furtkę, przez którą weszło potem jeszcze więcej dobra.
Przykład drugi. Do dziś zapamiętam zaproszenie pewnego kapłana, który zdobył się na odwagę zorganizowania w małej wiejskiej parafii seminarium odnowy wiary. Tak, musiał mieć odwagę i jakieś wewnętrzne przekonanie, że to wyjdzie, choć po ludzku można było mieć sporo wątpliwości. W tej parafii nigdy nie było takich rekolekcji, a ludzie byli raczej zamknięci i wydawało się, że mało zainteresowani inwestowaniem w swoją wiarę. Mimo obaw zebrała się kilkunastoosobowa grupa. Do dziś pamiętam jednego z uczestników, który nieraz przyjeżdżał na cotygodniowe spotkania prosto z pracy na budowie. Wchodził i mówił z szelmowskim uśmiechem: wybaczcie strój, ale chciałem być z wami. Po zakończeniu seminarium uczestnicy utworzyli wspólnotę modlitewną.
Chleb za modlitwę
Przykład trzeci. Projekt „Śniadanie za 30 minut”, który od roku organizowany jest przez SNE w Koszalinie. – W domu św. Maksymiliana w Niepokalanowie widniej napis: „Nie mamy pieniędzy, czyli zaczynamy budowę domu”. W mentalności świata coś takiego nie mieści się w głowie. Musimy mieć środki, budżet, opiniowanie i biznesplan. ...
AWAW