Aktualności
Służba na wzór Chrystusa Sługi

Służba na wzór Chrystusa Sługi

Na początku dzisiejszej perykopy ewangelicznej Jezus po raz drugi w Ewangelii Marka zapowiada swoją mękę.

Mówi o tym, iż zostanie wydany w ręce ludzi, którzy Go zabiją, lecz po trzech dniach zmartwychwstanie. Podobnie jak było w przypadku pierwszej zapowiedzi (Mk8,31-33), słowa te nie znajdują podatnego gruntu w sercach uczniów. Tydzień temu słyszeliśmy, że sam Piotr, który nawet chwilę wcześniej wyznał, że Jezus jest Mesjaszem, chce Go odciągnąć od przyjętego planu, wręcz Go upomina (8,32). Podobnie jest i w dzisiejszym fragmencie. Jak podaje ewangelista, uczniowie „nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać” (9,32). Apostołowie obawiali się reprymendy podobnej do tej, jaką otrzymał Piotr, a poza tym ich myśli były zajęte czymś zupełnie innym: który z nich jest największy? (9,34). Kolejny raz widzimy, jak trudno przyjąć prawdę o tym, iż Jezus jako Mesjasz nie przyszedł na świat po to, by uczynić raj na ziemi, ale by na Krzyżu oddać swoje życie w zbawczej ofierze za każdego człowieka i objawić rzeczywistość życia wiecznego. Łatwo nam dostrzegać w Synu Bożym swojego rodzaju mocarza, który mógłby zaradzić naszym życiowym bolączkom, trudniej natomiast widzieć w Nim cierpiącego Sługę Jahwe, którego misją jest uzdrowienie ludzkiego serca i pojednanie całej ludzkości z Bogiem: „On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie” (Iz 53,5). Być może cała trudność polega na tym, iż przyjęcie prawdy o cierpiącym Mesjaszu w swoich konsekwencjach zakłada totalne przewartościowanie naszego myślenia. Okazuje się bowiem, że celem naszego ziemskiego istnienia nie jest wygodne, dostatnie i pozbawione wszelkich problemów życie, ale utrzymanie pojednania z Ojcem, które otrzymujemy poprzez wiarę w ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Chrystusa. Ktoś, kto patrzy na swoją codzienność w takiej perspektywie, nie szuka pierwszych miejsc, nie idzie po trupach, byleby tylko jeszcze bardziej podbudować swoje „ja”, nie boi się być „ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich” (Mk9,35). Zdaje sobie sprawę, że pokora i służba braciom to jedyna droga, która wyprowadza człowieka do pełni życia. Dzisiejsze słowo zachęca nas, byśmy przyjrzeli się naszym codziennym motywacjom i zadali sobie pytanie, czy potrafimy na wzór Chrystusa ofiarnie służyć innym.

Ks. Rafał Pietruczuk