Smacznego!
Natknęłam się niedawno na taką internetową akcję „wyborczy bazar” (czy jakoś tak podobnie), gdzie w związku z aktualnymi prezydenckimi wyborami spotykani na targowisku ludzie określają swoje wyborcze preferencje. Dosyć ciekawa wydała mi się wypowiedź pewnego pana, którego serce wyrywało się w stronę sprawującej władzę koalicji.
Kiedy dysponent mikrofonu zapytał, czy nie przeszkadza mu brak realizacji 100 zadeklarowanych przez tenże rząd obietnic, ciągle jeszcze rześki, ale będący już zdecydowanie poza smugą cienia pan bardzo się zbulwersował i przekonywał, że to nie Tuska, ale Kaczyńskiego obietnice były. Pomyślałam wtedy, że nie wchodząc za mocno w kasandryczny ton, wypada jednak przewidywać, że i temu panu może się zdarzyć popaść w sytuacje, w których realizacja obietnic bardzo by mu się przydała. Jak znanemu mi z imienia i nazwiska obywatelowi, który stanął przed koniecznością pilnego skorzystania z pomocy fizjoterapeuty. Ale takiego, który w domu potrzebującego by go naprawiać próbował, albowiem nasz poturbowany okolicznościami ww. obywatel nie był w stanie własną osobą do przybytku naprawczego się udać.
Kiedy potencjalny pacjent fizjoterapeuty otrzymał od lekarza skierowanie na pilną domową fizjoterapię, zadzwonił (pamiętamy, że pozbawiony był możliwości przemieszczania się) do wskazanej przychodni, która wspomnianych rehabilitantów na NFZ po domach niczym po kolędzie rozsyła. I tutaj jego przedwczesny optymizm z szarą rzeczywistością bardzo boleśnie się zderzył.
Dowiedział się bowiem nasz znajomy obywatel, że najbliższe miesiące (w liczbie siedem) przez innych – podobnie jak on – potrzebujących obywateli co do godziny już zajęte są. Wtedy – otwarty na niedogodności, ale też zdesperowany niedoszły pacjent – wyraził zgodę na zaklepanie zdrowotnej naprawy w jakimkolwiek zaproponowanym mu terminie. Ale nie ma tak dobrze – skierowanie ważne jest tylko przez pół roku, więc… Szukaj tatka latka. I co ma teraz zatroskany obywatel począć? W ramach pomocy serwująca terminy miła pani urzędowo go poinformowała, że po wyborach 15 października 2023 r. nowa władza ustaliła, że od 01.01.2025 do 30.06.2025 na świadczenia w domu pacjenta może być przeznaczone maksymalnie 50% czasu pracy zatrudnionego w przychodni fizjoterapeuty. Od 01.07.2025 do 31.12.2025 r. będzie przysługiwało zaledwie 20% czasu pracy wspomnianego rehabilitanta. A od stycznia 2026 r. jeszcze znacznie gorzej. Kto ma kasę, zatrudni prywatnego. A kto ma NFZ? Temu aktualna władza proponuje coś bardziej cennego. Kolejne obietnice. I uśmiech.
Zatem – uśmiechajmy się, proszę państwa! I jedzmy Prince Polo!
Anna Wolańska