Komentarze
Smacznego!

Smacznego!

Człowiek nie świnia, zje wszystko - mawiano w słusznie minionych czasach, kiedy na półkach społemowskich i geesowskich sklepów (młodszym wyjaśnię, że to takie peerelowskie odpowiedniki dzisiejszych Żabek i innych Biedronek) zalegał głównie ocet.

Przyrządzenie wówczas czegoś w miarę dobrego do zjedzenia, przy ograniczonym dostępie do podstawowych produktów, było nie lada wyczynem wymagającym niezwykłej kreatywności. Jednak w myśl zasady: „Polak potrafi” większość domowych spiżarni i zamrażarek skrywała liczne zapasy, a na talerzach lądowały całkiem przyzwoite dania wykonane z prostych, tanich i przede wszystkim pozbawionych chemii składników. Zupa „nic”, babka ziemniaczana, zupa mleczna, zupa owocowa, flaki wołowe, bryzol, kogel-mogel, makaron z owocami, blok czekoladowy czy serwowana dorosłym zakąska o wdzięcznej nazwie „meduza z lornetą”…

Wiele osób doskonale pamięta te potrawy z barów mlecznych, szkolnych lub zakładowych stołówek oraz rodzinnych domów i nadal ma do nich ogromny sentyment. Co ciekawe, większość z nich wciąż jest stałym elementem zdrowej tradycyjnej polskiej kuchni.

Niebawem ma się to jednak zmienić, bo oto właśnie wielkimi krokami wchodzimy na kolejny poziom kuchennych rewolucji – w erę nowej żywności. Geniusze tego świata uznali bowiem, że większość produktów, które dziś powszechnie wykorzystujemy w kuchni, są nieekologiczne i poważnie zagrażają naszej planecie. Co zatem jest eko i sprzyja dobrostanowi Ziemi? Otóż robale lub, jak kto woli, mączka z owadów, insektów, larw i innych turkuciów podjadków… Stworzenia, które – w przeciwieństwie do krów, świń, kaczek, kur oraz pozostałych zwierząt hodowlanych – nie mordują klimatu, nie zostawiają śladu węglowego, nie potrzebują do życia hektolitrów wody oraz tysięcy metrów sześciennych tlenu, mają stać się podstawą naszego pożywienia. Unia Europejska dodała właśnie do listy zatwierdzonych dla gastronomii składników (oczywista oczywistość: po żmudnych badaniach) kolejny specjał. Tym razem jest to mąka krykierowa. I choć nazwa może sugerować, że mamy do czynienia z jakimś składnikiem przeznaczonym do produkcji kijów do krykieta (popularnej gry w państwach Korony Brytyjskiej) – to jednak okazuje się, że jest to po prostu mąka produkowana ze świerszcza domowego.

I tak oto globaliści nie zasypiają gruszek w popiele i kolejna teoria spiskowa z hukiem wali się na naszych oczach. To znaczy gawiedź myślała (niektórzy dalej tak myślą), że to, o czym do niedawna nieśmiało mówiono, jest teorią spiskową. Ale globaliści śmiertelnie poważnie wcielają ów plan w życie i to przy otwartej kurtynie. Pandemia była swoistą próbą generalną przetestowania tego, co można zrobić z ludzkością. Kowidowy test pokazał, które mechanizmy można zastosować do realizacji właściwego celu – przeprowadzenia transformacji w taki sposób, by operowany nie zauważył, że został przeprowadzony na nim zabieg. Globaliści mówią już o tym wprost, co widać choćby na spotkaniach takich jak światowe fora ekonomiczne czy klimatyczne. „Elita” dąży do stworzenia nowego ładu, w którym ludzie mają być bezgotówkowi, bezdzietni, przestraszeni, samotni, słabi, bez własności prywatnej, bez samochodów, bez wiary, narodowości, płci, rozumu. A na deser dostaną po misce robali, wszak człowiek nie świnia… Czyżby, jak pisał poeta, innego końca świata nie będzie?

Leszek Sawicki