Śmieciowy język
Kiedyś przeklinanie kojarzyło się z prostactwem, brakiem
wykształcenia, intelektualnym ubóstwem. Pasowało do menela spod budki
z piwem, ewentualnie budowlańca po skończonej robocie w majsterski
piątek. Dziś bluzgają kobiety i mężczyźni, nawet maluchy w
przedszkolu. Przeklinają celebryci, sportowcy i politycy. Rynsztok
płynie w internecie. A najgorsze, że mało kto się już tego wstydzi.
Obrazek z soboty: kilka metrów za mną idzie młode małżeństwo. Dwójka małych dzieci (mniej więcej w wieku sześć - dziewięć lat). Tatuś rozmawia przez telefon. Ton rozmowy jest spokojny, ale co kilka sekunda pada przerywnik: k…wa.
Obrazek z soboty: kilka metrów za mną idzie młode małżeństwo. Dwójka małych dzieci (mniej więcej w wieku sześć - dziewięć lat). Tatuś rozmawia przez telefon. Ton rozmowy jest spokojny, ale co kilka sekunda pada przerywnik: k…wa.
Nie robi to na najbliższych wrażenia – wydaje się, że są przyzwyczajeni do tego typu retoryki. Uprzedzam pytania: żadna patologia! Wszyscy elegancko ubrani, parę minut wcześniej wysiedli z ładnego samochodu. Zwyczajna (?) polska rodzina.
Znajomy z osiedla wyprowadza codziennie psa na spacer. Lato, pootwierane na oścież okna w blokach. – Nie masz pojęcia – opowiada – jakie teksty przez nie lecą! Ile tam ordynarności, nienawiści, goryczy, bluzgów. Klną też kobiety. Do rozmów włączają się dzieci. ...
Ks. Paweł Siedlanowski