Śmieszne i mniej śmieszne
Funkcjonujemy w rzeczywistości zaskakującej i zmiennej. Czasem te zaskoczenia i zmiany są śmieszne, przypominają do złudzenia scenki kabaretowego skeczu. Bywają jednak również i takie, które niepokoją, budzą nasze niedowierzanie, już bez uśmiechu w tle. Były w przeszłości ręce, które leczyły z telewizyjnego ekranu. Były też leczące oczy słynnego uzdrowiciela, który do przenikliwego spojrzenia dorzucał wyliczankę w języku rosyjskim. To wszystko już było, ale na leczące telefony przyszło nam trochę poczekać, najważniejsze jednak, że doczekać się udało. Mamy wreszcie ten niebywały komfort, że do lekarza już chodzić nie trzeba i nie trzeba poniewierać się po przychodniach i takich tam różnych poradniach. Teraz możemy sobie wygodnie, w ciepełku i spokoju domowego zacisza po prostu poczekać, aż lekarz sam do nas zadzwoni. Nie jesteśmy jeszcze wprawdzie na tym poziomie medycznego zaawansowania, na którym lekarz domyśli się, że stan naszego zdrowia telefonu wymaga. Tak dobrze jeszcze u nas nie jest. Musimy więc sami zgłosić zdrowotną potrzebę rozmowy, zapisać się w kolejkę i spokojnie poczekać.
Długość czasu oczekiwania na uzdrawiające połączenie jest zapewne rozmaita, ale nie ma na razie danych na temat pacjenta „zero”, któremu nie udało się go doczekać. Ta nowa metoda leczenia na odległość, wymuszona trochę koniecznością, wydaje się być rozwiązaniem idealnym. Szczególnie dla ludzi zdrowych albo dla tych chorych, którzy akurat wiedzą, na co chorują.
Tęcza z kolei była zawsze symbolem pojednania, zgody, pokoju i spokoju. Od czasów biblijnego potopu ten znak na niebie niósł nadzieję, że trudne doświadczenie mija. Dzisiaj można odnieść wrażenie, że niektórzy robią wszystko, aby kolory tęczy kojarzyły się ludziom zupełnie inaczej. Każda kolejna prowokacyjna profanacja, każdy protest o celu trudnym do określenia i każda uliczna awantura do tego właśnie prowadzą. Kreowanie dziwnych postaci bohaterów, wręcz męczenników systemu, którzy sami siebie nie potrafią zaakceptować, brak szacunku dla symboli, tradycji, państwa, narodu i wiary, agresja i pogarda z jednej strony, a z drugiej ukazywanie siebie jako tych prześladowanych i gnębionych. A to wszystko z tęczową flagą w tle.
Po kolejnym festiwalu prowokacji, kiedy prowokowani w końcu zareagują, kolejny raz usłyszymy magiczne sformułowanie: „demony budzą się ze snu”. Tylko obserwacja podpowiada, że niektórzy robią wszystko, aby te „demony” obudzić, podsycać spór, podgrzewać atmosferę, a najlepiej doprowadzić do konfrontacji. Potem być z kolei głęboko zszokowanym, że do niej doszło.
To tylko dwa przykłady dziwnych zmian i zaskoczeń w naszej rzeczywistości, skrajne w powadze i znaczeniu. Z dwojga złego te śmieszne, są przynajmniej… śmieszne.
Janusz Eleryk