Śnięte ryby w Krznie
Martwe ryby w Krznie na terenie Międzyrzeca, Wysokiego i Rudnik zauważyli wędkarze. Powiadomili o tym radnych: miejskiego Jerzego Janusiewicza i powiatowego Janusza Skólimowskiego, także wędkarzy.
Stwierdzili oni, że martwe ryby można było zaobserwować na odcinku 500 m, a powodem takiego stanu jest cuchnąca, brunatna ciecz wpływająca do rzeki z kanału oczyszczalni. – Jako wędkarz jestem ogromnie zbulwersowany zanieczyszczeniem Krzny – stwierdził J. Janusiewicz, bardzo oburzony lekceważeniem sytuacji przez dyrektora PUK, który początkowo winą za śnięcie ryb próbował obarczyć kłusowników i nie wiązał tego faktu z remontem oczyszczalni.
Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska stwierdził jednak znaczne zanieczyszczenie wód Krzny i brak tlenu, spowodowane wpuszczaniem do rzeki niedostatecznie oczyszczonych ścieków. Badanie wykazało, że przekraczają one normy określone w pozwoleniu wodno-prawnym, a to zagraża życiu organizmów w wodzie. Dlatego o spowodowaniu znacznych szkód w środowisku przez PUK zawiadomiona została prokuratura rejonowa w Radzyniu Podlaskim, a przedsiębiorstwo zapłaciło mandat. W tym czasie burmistrz Międzyrzeca Zbigniew Kot przebywał na urlopie.
Powodem zanieczyszczenia wody w Krznie jest trwająca od początku roku modernizacja oczyszczalni ścieków i związane z nią wyłączenie zbiorników z napowietrzaniem. Ponadto podczas remontu zawiodła szczelność kilkudziesięcioletnich zbiorników i pojawiły się dodatkowe problemy z rozbiórką starej konstrukcji. – Kiedy przy remoncie odkrywa się zbiorniki po 25-30 latach, wszystko się sypie. W jednej komorze musiał być obniżony poziom wody. Nie ma dramatu – uspokajał Wojciech Jędruchniewicz, dyrektor PUK.
Sytuacja została już opanowana. Uruchomiono nowy ciąg technologiczny i napełniane są komory do biologicznego oczyszczania. Pełną wydajność oczyszczalnia odzyska w ciągu tygodnia. Jednak rzeka będzie potrzebowała więcej czasu, żeby wrócić do równowagi.
BZ