Historia
Źródło: MGBP Ryki
Źródło: MGBP Ryki

Spacer śladami przodków

Przyjechał do miasta, które znał tylko z opowiadań. To, co tu zobaczył, dogłębnie go poruszyło, a z oczu wycisnęło łzy szczęścia. Znany francuski fotografik żydowskiego pochodzenia odwiedził ojczyznę swoich przodków.

- Całe życie słyszałem, skąd jest moja mama. Nawet jeśli mówiła o Rykach, były to informacje nieszczegółowe. Trudno mi więc było wyobrazić sobie, co tu zastanę - mówi Patrick Faigenbaum. Rzeczywistość okazała się równie nieprzewidywalna, co emocjonująca...

Niezapomnianym momentem wizyty P. Faigenbauma w Rykach było spotkanie w Urzędzie Stanu Cywilnego. Francuski gość poszukiwał aktu urodzenia matki – pochodzącej z Ryk Chawy Szajndli Anglister. Jak sam przyznał, był to zasadniczy cel jego przyjazdu do Polski. Pracownikom USC udało się odnaleźć archiwalny, przedwojenny dokument. Widok historycznego aktu z 1923 r. i własnoręcznego podpisu swojej babci wywołał duże emocje. P. Faigenbaum nie mógł powstrzymać łez. Dodatkowym wzruszeniem napawał fakt, że dokument matki odnalazł dokładnie w rocznicę jej urodzenia.

Korzystając z okazji chciał odszukać również pozostałych krewnych. W zasobach ryckiego urzędu zachował się jednak tylko ślad po urodzonym w Rykach bracie jego matki – Jakubie Goldfingerze. – To ważna dla mnie postać. Przekazał mi miłość do sztuki. Bardzo lubił malarstwo, kupował obrazy, które później kopiowałem. Prowadzał mnie do muzeów, galerii i na wystawy – opowiada pan Patrick.

Pozytywny wynik całodziennych poszukiwań przyniósł odczucie ulgi. – Fakt, że mogłem dziś zobaczyć to na własne oczy, jest materializacją tego, co sobie wyobrażałem. To rodzaj dotyku prawdy – wyznał Francuz.

Pożegnanie z miastem

Podczas wizyty w Rykach P. Faigenbaum wraz zwiedził też z rodziną stare miasto. W roli przewodników towarzyszyła mu Bogumiła Porowska, dyrektor Miejsko-Gminnego Centrum Kultury, i instruktorka Sylwa Lange. O każdym zaułku opowiadała przybyszom pasjonatka historii Ryk Barbara Kwiatkowska. – To szalenie wzruszające, że kroczę tą samą ulicą, po której chodzili moi przodkowie – przyznał pan Patrick. Francuskiego artystę szczególnie interesowała najstarsza część Ryk.

Okazją do porównania historii ze współczesnością była wystawa na Starym Rynku. Przeglądając archiwalne fotografie, pan Patrick poznał nie tylko dawne miejsca. Wzruszył się, gdy na jednym ze zdjęć odnalazł swojego krewnego. Spore zaskoczenie wywołał w trakcie spaceru po mieście budynek dawnej bóżnicy, zupełnie nieprzypominający tego sprzed lat. Jeszcze większe przeżycia towarzyszyły wizycie na cmentarzu żydowskim. – To wszystko? – pytał zaskoczony gość, rozglądając się po pozostałościach kirkutu.

Odjeżdżając, zapragnął udać się w sentymentalną podróż pociągiem z Ryk do Dęblina. Tą samą drogą podążała jego matka, żegnając się z miastem. Mimo trudności panu Patrickowi udało się spełnić marzenie.

Nie tylko z Francji

Rodzina Patricka Faigenbauma nie jest pierwszą, która odwiedziła Ryki w poszukiwaniu swoich korzeni. Na przestrzeni lat takich przypadków były dziesiątki. Do USC wciąż spływają prośby o odszukanie dokumentów metrykalnych osób pochodzenia żydowskiego. Niektóre pochodzą z odległych krajów. – Najczęściej są kierowane przez pełnomocników lub urzędy konsularne. Ale zdarzają się też osobiste wizyty zainteresowanych – mówi Iwona Krupińska, kierownik ryckiego USC.

Jedną z takich osób była kobieta z Brazylii, która poszukiwała aktu urodzenia pochodzącego z Ryk męża. Ważny był dla niej nie tylko odnaleziony dokument, ale też wizyta w kraju, którego nie widziała od czasów wojny. Wraz z rodziną musiała wtedy uciekać za granicę.

W pamięci pracowników USC zapisała się również wizyta rodziny z Australii. Senior rodu pochodził z Ryk. Mimo upływu lat wciąż umiał mówić po polsku, czego nie można było powiedzieć o jego dzieciach. Ogromne wrażenie na Australijczyku wywarł spacer ulicami Starego Miasta. Z łatwością rozpoznawał kamienice, które pamiętał jeszcze z czasów dzieciństwa.


Patrick Faigenbaum urodził się w 1954 r. Na stałe mieszka w Paryżu i jest jednym z pierwszoplanowych twórców współczesnej francuskiej sceny fotograficznej. Przygodę ze sztuką rozpoczął od fotografowania włoskich rodzin arystokratycznych. Ostatnio w obiekcie jego zainteresowań znajdują się krajobrazy, miasta i przedmioty.

Od 1983 r. wykłada w paryskiej Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Pięknych. Jest autorem kliku publikacji naukowych. W 2013 r. został uhonorowany nagrodą Fundacji Henri Cartier-Bresson w Paryżu za projekt fotograficzny „Kalkuta”.

Tomasz Kępka