Komentarze
Spadaj pod drzewo

Spadaj pod drzewo

Kiedy skończyła się zima i przestał nas dusić smog, wydawało się, że najgorsze już za nami. Wówczas przyszły upały. A kiedy temperatury sięgają 30ºC i akurat nie leżymy na plaży, naturalnym jest, że szukamy schronienia i cienia...

O to w miastach coraz gorzej, bo - jak Polska długa i szeroka - panuje trend: wyciąć wszystkie drzewa w pień... A w ich miejscu ułożyć betonową kostkę. Ten proceder odbywa się pod płaszczykiem rewitalizacji. W Polsce już od kilku lat panuje inna tendencja niż w Europie Zachodniej, gdzie sadzi się drzewa na potęgę. My, jak wiemy, wolimy iść pod prąd, skazując samych siebie na męczarnie. Według obowiązujących wytycznych, drzewa nie pasują do wizji prestiżowego miasta, zaś beton świadczy o jego zamożności i przede wszystkim zaradności włodarza. Bo jak wiadomo, skoro dostał unijną kasę, to musi ją wydać, a kostka to inwestycja wartości kilkunastu milionów złotych. Jeśli burmistrz nie brukuje rynku, to znaczy, że nie potrafi postarać się o fundusze unijne, a więc jest do niczego... Drzewo, w przeciwieństwie do efektownej fontanny, to dla miejskiego samorządowca nie jest powód do dumy. Na pustym twardym placu łatwiej zrobić festyn czy inny event, na którym można się pokazać. A to, że na co dzień będzie nie do życia, nie ma znaczenia. Poza tym z miejską zielenią są same kłopoty.

Po pierwsze: zasłania fasady kamienic i ratuszy. Po drugie: trzeba ją pielęgnować, czyli sprzątać liście, przycinać gałęzie, a po burzy usuwać połamane konary. W przypadku betonowego rynku wystarczy dmuchawa i już jest ład oraz porządek. Co najwyżej, aby uciszyć protestujących, można posadzić drzewa w donicach.

Zieleń miejska od lat ustępuje też miejsca inwestycjom wszelkiej maści deweloperów, którzy uważają ją za zbędny dodatek, nowym miejscom parkingowym czy poszerzanym drogom. Dodatkowo, jak wiemy, drzewa są najczęstszą przyczyną wypadków drogowych – gdyby nie to, że stoją przy jezdniach, zdarzeń byłoby mniej.

Problem tylko w tym, że zmienia się klimat. Jeszcze kilka lat temu upalnych dni w roku było u nas kilka, teraz jest kilkanaście – a niebawem tropikalne upały mogą stać się chlebem powszednim – i okazuje się, że w betonowych pustyniach nie da się wytrzymać. Tymczasem różnica w temperaturze w miejscu, gdzie nie ma drzew, w porównaniu z terenem, gdzie jest cień, to co najmniej kilkanaście stopni. Drzewa ograniczają też skutki ulew, zatrzymując część wody. Wystarczy kilkanaście minut deszczu, aby zabetonowane miasto znalazło się pod wodą. To podstawowa wiedza, którą powinni dysponować ludzie zasiadający w urzędach, projektanci, architekci itd. Jednak najwyraźniej jej nie posiadają. Może warto, aby w ramach edukacji opuścili swoje klimatyzowane biura i auta, i w pełnym słońcu spędzili kilka godzin na betonowym placu…

Kinga Ochnio