Region
Źródło: WAJ
Źródło: WAJ

Sparaliżowana gmina

W niewielkiej gminie Parysów dzieją się „wielkie” rzeczy, które posłużyć mogą do napisania scenariusza kilkunastu kolejnych odcinków „Rancza”, ale w konwencji tragikomedii. Organy władzy już niemal rok są zamrożone, a wójt ma problemy z wymiarem sprawiedliwości.

Konflikt trwa już kilka lat i ma podłoże typowo ambicjonalne. 6 lat temu opozycja względem włodarza gminy uzyskała większość w Radzie. Jednym z priorytetów ówczesnych wybrańców lokalnej społeczności stało uporządkowanie sytuacji z Gminnym Ośrodkiem Kultury, którego dyrektorem była żona wójta, Elżbieta. Według rajców jej trwająca od kilku lat zależność służbowa od męża naruszała normy prawne. Najpierw więc pozbawiono małżonki wójta funkcji dyrektorskiej w instytucji gminnej. Pani Elżbieta została kierowniczką biblioteki i już bezpośredniej zależności nie było. Radni poszli dalej. Stosowną uchwałą oddzielili bibliotekę od GOK i znowu zaistniała sytuacja zależności od wójta.

W tym czasie odbyły się wybory do samorządów i opozycja ponownie uzyskała większość w Radzie Gminy. W powiecie natomiast tworzyła się koalicja, a że pani Elżbieta aktywnie uczestniczyła w nich z ramienia PiS, obiecano jej stanowisko w Starostwie. W maju ubiegłego roku została zatrudniona na stanowisku inspektora Wydziału Promocji, Kultury i Sportu, ale przedtem uzyskała od swojej przełożonej – dyrektor GOK w Parysowie – urlop bezpłatny na czas zatrudnienia w Starostwie.

Parysowscy radni postanowili raz na zawsze rozwiązać problem instytucji kulturalnej w gminie, która według nich nie spełniała roli, do jakiej została powołana. 1 września 2007 r. zlikwidowali Gminny Ośrodek Kultury w Parysowie. Ówczesny przewodniczący Rady Grzegorz Brojek tłumaczył, że koszty utrzymania GOK-u są niewspółmierne do korzyści, jakie z tego tytułu gmina osiąga. – Nie mówię tu o korzyściach finansowych, ale w sensie kulturalnym. Zorganizowanie kilku imprez kosztem 160 tys. zł o czymś chyba świadczy – dodał Brojek.

Przebiegłość włodarza

Widząc, że to nie przelewki, wójt przekabacił na swoją stronę jednego z radnych opozycji, powodując tym samym zmianę układu sił w lokalnym parlamencie. Wydawałoby się, że plan wypali, ale to radni opozycji przechytrzyli wójta. Na sesji 30 grudnia 2007 r. przewodniczący Rady i jego zastępca złożyli rezygnację z zajmowanych funkcji. Powstał prawny pat, ponieważ nie miał kto zwołać posiedzenia Rady. Wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski próbował różnych sposobów, by doprowadzić do reanimowania organu gminy, jakim jest Rada. Na nic się to zdało. Gmina nie miała uchwalonego budżetu, a funkcjonowanie na prowizorium nie może trwać w nieskończoność. Do podobnego wniosku doszedł wojewoda, i zapowiedział wprowadzenie w gminie zarządu komisarycznego.

To jakby obudziło z letargu włodarza. Posiłkując się oszczędnym w konkrety pismem z MSWiA, skrzyknął 9 przychylnych sobie radnych. Ci, przekonani, że są uzdrowicielami niedowładu gminnych organów, ochoczo przystąpili do pracy. Przewodniczącym tego gremium jednogłośnie okrzyknięto radnego, który zmienił rok temu barwy opozycyjne na prowójtowskie. Podejmowano uchwały i inkasowano diety.

Ostatnią uchwałą, którą podjęła grupa radnych, było usankcjonowanie umowy dzierżawy stacji paliw, którą wójt zawarł z osobą prywatną 9 lat temu bez stosownej uchwały Rady, i na dodatek zwolnił dzierżawcę z opłaty czynszu na 14 lat. W tej sprawie toczy się rozprawa przed sądem, gdzie oskarżonym jest wójt Kazimierz S. i były jego zastępca, a obecnie sekretarz gminy Stanisław B. Prokuratura zarzuca im m.in. przekroczenie uprawnień, poświadczenie nieprawdy i działanie na szkodę gminy.

Na finiszu

Wojewoda monitorował sytuację w gminie Parysów, która jest ewenementem w skali kraju. 28 października wydał decyzję o niezgodnym z prawem wyborze przewodniczącego Rady Gminy Parysów i zwrócił się do premiera o rozważenie możliwości powołania w miejsce organów gminy zarządcy komisarycznego. J. Kozłowski zapewnia, że stanie się to do końca roku. – W konsekwencji tego orzeczenia skoro przewodniczący wybrany został w sposób niezgodny z prawem, to unieważnione będą wszystkie podjęte po tej decyzji uchwały – powiedział.

Tego samego dnia w Prokuraturze Rejonowej w Garwolinie zapoznano Kazimierza S. z nowymi zarzutami. – Jeden z nich dotyczy zdarzenia zaistniałego w dniu 31 października 2007 r. polegającego na tym, iż podejrzany, działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej w postaci przysporzenia finansowego dla osoby najbliższej, pełniąc funkcję wójta gminy Parysów przekroczył swoje uprawnienia w ten sposób, że wbrew regulaminowi wynagradzania nauczycieli zatrudnionych w placówkach oświatowych gminy Parysów przyznał innej osobie dodatek motywacyjny w kwocie 120 zł miesięcznie. Dodatek ten był wypłacany przez 3 miesiące (październik, listopad, grudzień), przy czym działanie to było działaniem na szkodę interesu publicznego. Ten występek wyczerpuje znamiona czynu z art. 231§2 Kodeksu karnego, który za ten czyn przewiduje karę do 10 lat pozbawienia wolności – poinformowała Krystyna Gołąbek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Siedlcach. – Kazimierzowi S. przedstawiono też zarzut polegający na tym, że w maju 2008 r. także w Parysowie usunął on dokument, którym nie miał prawa wyłącznie rozporządzać. Ten występek wyczerpuje znamiona czynu z Art. 276 kk – dodała. Sprawa dotyczy przyznania dodatku motywacyjnego swojej synowej, która jest nauczycielką w jednej ze szkół, dla których organem prowadzącym jest gmina Parysów.

Nie trzeba być wielkim znawcą samorządowej materii, by zrozumieć determinację większości parysowskich radnych w dążeniach do wprowadzenia normalności w ich gminie. Czy się powiodą? Zobaczymy…

Waldemar Jaroń