Spokojnie się rozwijamy
Po dziewięciu kolejkach bieżącego sezonu rozgrywek bialskopodlaskiej klasy okręgowej Młodzieżówka jest liderem. To znaczy, że walczycie o pierwsze miejsce na koniec rozgrywek?
W tym sezonie chcemy stabilizacji piłkarskiej w lidze. Pragniemy spokojnie się utrzymać, grać swoją piłkę i bardziej zaakcentować naszą obecność w okręgówce. Nie marzymy na tę chwilę o wielkich stadionach. Skupiamy się na lokalnej piłce i fajnej grze zespołowej. To nasz cel na ten sezon. Za nami dziewięć kolejek. Jesteśmy drużyną, która przez ostatnie dwa sezony walczyła o utrzymanie.
Teraz chcemy umocnić swoją ligową obecność. Nie zastanawiamy się, co będzie dalej. Chcemy grać swoje, by nasz projekt odpalił, a na ten moment niech będzie tak, jak jest.
Jest fajnie, mamy przyjemność z gry i na tym się opieramy.
Radzyń historycznie od lat był kojarzony z Orlętami, a Młodzieżówka działa tu od niedawna. Co sprawiło, że powstał nowy klub?
Klub realnie powstał w 2009 r., ale brak funduszy i destabilizacja miejska zmusiły nas do zawieszenia działalności naszego stowarzyszenia. W 2015 r., po rozpadzie drużyny Tornado Branica postanowiliśmy wznowić działalność. Był to efekt rozmowy zarządu klubu z byłymi zawodnikami, którzy grali w klubie z Branicy. Większość tych młodych piłkarzy pochodziła z Radzynia i dalej chcieli grać w piłkę. Dodatkowo, po rozmowach z samorządem udało się nam pozyskać w 2015 r. fundusze i dzięki temu mogliśmy ruszyć w rozgrywkach klasy B. W tej klasie byliśmy dwa lata, potem trzy lata w kasie A, a teraz trzeci rok jesteśmy w okręgówce. Pięliśmy się zatem w górę. Był fajny zarząd składający się z odpowiednich ludzi. To wszystko zaczęło dobrze funkcjonować. W sumie nowy rozdział Młodzieżówki zaczęliśmy od rozpadu klubu z Branicy.
Czyli chcieliście zagospodarować piłkarzy, którzy wówczas byli wolni na lokalnym rynku?
Dokładnie tak.
Myślicie o tym, by być konkurencją dla Orląt?
Cel naszego klubu jest całkiem inny niż Orląt. My dajemy głównie szansę gry zawodnikom z Radzynia Podlaskiego, tym, którzy chcą sobie pograć w piłkę nożną niekoniecznie na trzecioligowym poziomie, jak to mam miejsce w sąsiednim klubie. Z Orlętami raczej współpracujemy niż konkurujemy. Przykładowo: ostatnio z Orląt był wypożyczony do nas Mikołaj Mitura, który odbudował się w naszym zespole i przeszedł do rezerw III-ligowca, grających, tak jak my, w kasie okręgowej.
Jak wygląda praca z młodzieżą w Młodzieżówce?
Mamy dwie grupy młodzieżowe w kategorii orlika młodszego, które są prowadzone przez trenera Artura Myszkowskiego. Treningi zespołu odbywają się trzy razy w tygodniu na orliku przy Szkole Podstawowej nr 1 w Radzyniu Podlaskim, a w okresie zimowym w hali sportowej szkoły.
A jeżeli chodzi o pierwszy zespół – z jakich obiektów korzystacie?
W porozumieniu z Orlętami i samorządem mecze mistrzowskie rozgrywamy na stadionie miejskim, z którego korzystają również piłkarze III-ligowych Orląt. Natomiast treningi i mecze ligowe odbywają się na bocznym boisku obok stadionu. To treningowe boisko modernizujemy co roku, stawiając piłkochwyty, nowe trybuny, ławki rezerwowych, a w tym roku zamontowaliśmy nawadnianie na bardzo wysokim poziomie. Tak więc inwestujemy w lokalne boisko, aby wszyscy z niego korzystali.
Prowadzenie zespołu i klubu oraz modernizowanie obiektu kosztuje. Skąd bierzecie na to finanse?
Mamy w zarządzie osoby, które piszą dobre projekty, dzięki którym pozyskujemy środki z różnych programów na modernizowanie i rozbudowę obiektów. Oczywiście pomaga nam bardzo samorząd na czele z burmistrzem. Widzą nasze zaangażowanie oraz postępy, a to wszystko razem się dobrze zgrywa. Do tego pojawiają się więksi i mniejsi sponsorzy. Wszystko na razie się nam spina i fajnie wygląda. Mam nadzieję, że będzie to na dłuższą metę i Młodzieżówka zostanie zauważona nie tylko lokalnie, ale i na szerszym polu.
Wspomniał Pan o samorządzie miejskimi. Korzystacie z jego dotacji?
Oczywiście, korzystamy z dotacji, które są nam przyznawane corocznie. Stajemy do konkursu i otrzymujemy pieniądze zarówno na zespól seniorów, jak i młodzież. Głównie dzięki temu możemy funkcjonować.
Jeżeli dobrze odczytuję Pana słowa, to w najbliższym czasie chcecie zbudować bardziej solidne fundamenty działalności klubu, a potem podnieść jego poziom organizacyjny i sportowy, a następnie może powalczyć o awans do IV ligi.
Nie wybiegamy tak bardzo w przyszłość, ale jesteśmy zauważani nie tylko w okolicach Radzynia – że z tak małej drużyny, która grała w B klasie, potrafiliśmy się wspiąć do czołówki okręgówki. Dla nas jest to bardzo ważna kwestia, a dla innych klubów możemy być przykładem. Skupiamy się przede wszystkim na tym, że możemy coś dobrego zrobić dla społeczeństwa.
Jak liczne grono stanowią kibice?
Jest ich coraz więcej. Nawet w poprzednim sezonie, gdzie mieliśmy problem z utrzymaniem w okręgówce, pojawiali się na stadionie. W tym, gdy zaczynamy grać coraz lepiej, ich grono jest większe. Na mecze ligowe przyjeżdżają też kibice zespołów naszych rywali. Mamy naprawdę sympatyczne niedzielne spotkania.
Czyli na razie derby Radzynia w klasie okręgowej z drugim zespołem Orląt, a za jakiś czas, kto wie, może z pierwszym…
Wszystko przed nami. Patrzymy na to, co jest teraz, ale wiadomo, że o różnych rzeczach możemy marzyć. Na ten moment musimy twardo stąpać po ziemi, zważywszy na to, że mieliśmy ostatnio dwa ciężkie sezony.
Dziękuję za rozmowę.
Andrzej Materski