Spór nad formalnością
Zmiany w wysokości uposażenia wynikają z wprowadzonego w maju rozporządzenia rady ministrów. Dotyczy ono wynagrodzenia wójtów, burmistrzów, starostów i prezydentów miast oraz ich zastępców, zakładając obniżenie pensji samorządowców o 20%. - O moich zarobkach orzeka rada miasta. Decydując się na sprawowanie funkcji prezydenta, wiedziałem, że ani ja, ani mieszkańcy nie będą mieli wpływu na wysokość mojej pensji. W tym temacie wszystko zależy od radnych. Mamy ustawę i musimy się do niej dostosować. Kiedy zostałem prezydentem powiedziałem, że wystarczy mi 10 tys. zł brutto. Po jakimś czasie rada podwyższyła moją pensję. Teraz, po obniżce, wracam do punktu wyjścia. Nie smucę się z tego powodu - zaznacza prezydent D. Stefaniuk.
Po podwyżce włodarz zarabiał 12.2 tys. zł. Zmiany wynikające z ustawy weszły w życie 1 lipca. Od tego dnia pensja prezydenta będzie wynosiła 10,4 tys. zł.
Polityczna gra
Kwestia obniżki wynagrodzenia prezydenta miasta podzieliła radnych. Podczas sesji wywiązała się dyskusja. Wydawało się, że radni zapomnieli o tym (albo nie chcieli pamiętać), że nawet gdyby zagłosowali przeciw obniżce, uchwałę wprowadziłby w życie wojewoda. Decyzja rady była tylko formalnością. Debata nad obniżeniem poborów szybko przekształciła się w ocenianie pracy włodarza i działań obecnego rządu. – Klub Platformy Obywatelskiej wstrzyma się od głosu. Według nas kwestia wypłacania wynagrodzeń w Kancelarii Prezesa Ministrów i przyznawanie sobie nagród przez panią premier Szydło w śmieszny sposób przekłada się w tej chwili na działania samorządu. Ta ustawa ma pomóc PiS w poprawie wizerunku – tłumaczył wiceprzewodniczący rady Sławomir Sosnowski (PO).
– To dyrektywa polityczna – wtórował radny Kazimierz Stanisław Nowak (SLD).
Bezsensowna dyskusja
Radny Adam Wilczewski przekonywał wszystkich, że prezydenci zasługują na pobory w obecnej wysokości. Podkreślał, że nie widzi powodów, by obniżać im pensje. – Ta uchwała nie ma większego znaczenia. Jeśli jej nie przyjmiemy, zrobi to za nas wojewoda. Ten spór nie ma sensu. Ja zagłosuję przeciw obniżce. Nie zawsze zgadzam się z panem prezydentem, ale doceniam i szanuję jego pracę. To ciężki kawałek chleba. Wynagrodzenia na obecnym poziomie są w pełni zasłużone. Obniżka nie wynika z powodów merytorycznych. To czysty populizm, na jaki mogę się nie zgodzić, bo nie należę do partii – mówił Mariusz Gromadzki (AS – Nasze Miasto Wspólne Dobro).
Za zmianą wynagrodzenia głosował m.in. radna Alicja Łagowska. – Kiedy w 2016 r. podwyższaliśmy prezydentowi pobory, miałam duży dylemat, czy zagłosować za taką uchwałą. Ostatecznie ją poparłam, a potem tego żałowałam. Nasz pan prezydent nie jest najwybitniejszy, nie wprowadził nic wyjątkowego w Białej Podlaskiej, by tak mocno go wynagradzać. Ma tylko dziesięć lat pracy. Nie skrzywdzimy go, jeśli zagłosujemy za obniżką – tłumaczyła radna.
Za zmniejszeniem prezydenckiej pensji opowiedziało się ośmioro radnych, sprzeciw wyraziło czworo z nich. Od głosu wstrzymało się aż dziesięcioro. Zmiana wynagrodzenia obejmie także wiceprezydentów, nie dotknie jednak innych pracowników instytucji miejskich.
AWAW