Sposób na święta
Za lekcją przedświątecznej wrażliwości nie stał przypadek! Znajomy relacjonował spotkanie ze swoim znajomym, rozglądającym się dyskretnie za gwiazdkowymi prezentami. – Wiesz, niby wszystko już mają, ale to dzieci, więc czekają – usprawiedliwiał zakupowe szaleństwo. Zapytany, czy jak co roku spędzą Wigilię u rodziców, wyjawił, że – na szczęście – nie! – Czasy się zmieniają. Ludzie są przyzwyczajeni do wygód, a tam ani porządnego telewizora, ani internetu. W domu każdy zamknie się w swoim pokoju i choć przez dwa dni będzie spokój – wyjaśnił.
Elżbieta Trawkowska-Bryłka, psycholog, nie ma wątpliwości: – Są ludzie, którzy mimo licznej rodziny nie lubią świąt, a spotkania w gronie najbliższych traktują jak przykry obowiązek. Między domownikami nie ma psychicznej bliskości, więzi, otwartości czy czasu na szczerą rozmowę. I dlatego, faktycznie, zamiast odpocząć w święta, jesteśmy zmęczeni. W miejsce radości pojawia się przygnębienie, zamiast umocnienia więzi rodzinnej czujemy się przejedzeni i ociężali – przyznaje.
Czas na zmiany
Jaka jest recepta na uzdrowienie wzajemnych relacji? – Święta muszą odzyskać swój wymiar duchowy i rodzinny! – apeluje psycholog z uwagą, że liczne prezenty nie zastąpią dzieciom miłości, nawet najsmaczniejszy barszczyk z uszkami – szczerej rozmowy, a wspólne oglądanie telewizji nie stworzy atmosfery bliskości. – Święta to czas, gdy rodzina może – i powinna – być razem, zaś rodzice zajęci na co dzień pracą, a dzieci nauką, mają czas dla siebie. Niestety, nie da się być dobrym ojcem czy matką, żoną, mężem, babcią bądź teściową, tylko od święta – uwrażliwia.
E. Trawkowska-Bryłka zaznacza, że jeżeli w naszym domu nie mamy codziennie dla siebie czasu, jeśli nie rozmawiamy, ale wymieniamy komunikaty, nie modlimy się wspólnie, tylko „chodzimy” do kościoła, to w święta nie staniemy się nagle innymi ludźmi. – Dlatego nie oczekujmy, że kolejne Boże Narodzenie w sposób cudowny zmieni coś w naszym życiu, uporządkuje rodzinne relacje. Jeżeli sumienie podpowiada nam, że czas na zmiany, nie wahajmy się wprowadzić ich w życie już dziś. Bądźmy dobrymi ludźmi nie tylko na czas świąt – zachęca.
Rodzinny wymiar
Proszona o garść porad skutkujących trwałą przemianą stosunku do siebie i najbliższych, psycholog sięga po zestaw pytań: – Może trzeba ograniczyć pracę poza domem, aby mieć czas dla dzieci? Może warto być bliżej rodziny, zamiast zarabiać duże pieniądze zagranicą? Może czas pojednać się z sąsiadem, z którym nie rozmawiamy od lat, albo częściej odwiedzać dziadków? Zrobić coś dobrego dla innych, porządkując przy okazji własne życie? – podpowiada.
– Jeśli nasza codzienność ulegnie zmianie, święta również mają szansę odzyskać swój duchowy i rodzinny wymiar. Przestaną być uciążliwym rodzinnym obowiązkiem, wypełnionym dniami spędzonymi przed telewizorem, bezmyślnymi rozmowami i obżarstwem, a staną się czasem oczekiwania i prawdziwej radości – podsumowuje.
MOIM ZDANIEM
Elżbieta Trawkowska-Bryłka – psycholog
Ludzie samotni, opuszczeni, bezdomni, przebywający na stałe w domach pomocy społecznej czy dzieci z domów dziecka nie lubią świąt. Nic w tym dziwnego! Wigilia to czas szczególny, spędzany w gronie najbliższych, z którymi dzielimy się radością, obdarowujemy wzajemnie prezentami. Jeżeli nie mamy z kim dzielić tego oczekiwania, a do tego dochodzi świadomość, że inni są w tym czasie ze swoimi bliskimi, zamiast szczęścia doświadczamy smutku. Pamiętajmy jednak, że bliscy są ważni nie tylko od święta! Dla każdego dziecka bowiem rodzina to najlepsze, najbardziej optymalne miejsce do rozwoju. I nie chodzi tu oczywiście o warunki materialne czy stan konta rodziców, ale o miłość, bliskość oraz poczucie więzi. Święta to dobry czas, by zastanowić się nad tym, jak wygląda codzienne życie w mojej rodzinie: czy rozmawiamy ze sobą, mamy dla siebie czas, czy dzieci czują się kochane i akceptowane. A może tylko z okazji świąt jesteśmy razem? Jeśli serce i rozum podpowiadają nam, że czas na zmiany, nie wahajmy się już dziś wprowadzić ich w życie.
WA