Rozmaitości
Źródło: Włodawski Dom Kultury
Źródło: Włodawski Dom Kultury

Spotkać się i rozweselić

Śpiew trzyma nas przy życiu i tak powinno być - mówią członkinie „Wrzosu”. Zespół działa przy oddziale rejonowym Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów we Włodawie. Panie, żyjąc ze śpiewem na ustach, umilają sobie i innym czas późnej starości.

Kierownik zespołu - Irena Tetych pasję śpiewaczą odkryła dopiero na emeryturze. - Wcześniej po prostu nie było na to czasu - wyznaje. - Pochodzę z rodziny rzemieślniczej. Kiedy byłam kilkuletnim dzieckiem, zmarł mój ojciec. Jako półsierota nie mogłam zrealizować swoich marzeń. Mieszkaliśmy z mamą i ojczymem w Stulnie. W młodości miałam zamiłowanie do zawodu nauczyciela. W wieku 17 lat musiałam jednak podjąć pracę zawodową w Urszulinie: najpierw jako referent w zakresie kontraktacji, osoba prowadząca kadry, potem jako kierownik restauracji. To były ciężkie lata - wspomina pani Irena. Do pracy trzeba było dojeżdżać pociągiem. Początkowo I. Tetych mieszkała na stancji u pewnej staruszki: w domu nie było elektryczności, a zimą odczuwało się przenikające zimno. W 1972 r. podjęła pracę w Głównym Urzędzie Statystycznym we Włodawie. W 1975 r., po likwidacji powiatów zmuszona była dojeżdżać do Chełma. Była wówczas inspektorem gastronomii.

Pełniła też funkcję radnej w Urszulinie. Śpiewanie zaczęło się dopiero w 1995 r., po śmierci jej męża. Pani Irena wstąpiła do PZERiI, a w 2002 r. objęła kierownictwo zespołu śpiewaczego „Wrzos”.

Urodzona w 1936 r. I. Tetych jest jedną z najstarszych solistek we Włodawie. We „Wrzosie” występuje również jej rówieśniczka, urodzona na Kresach Wschodnich – Bronisława Bartoszek. Pani Bronisława mówi, że śpiewać lubiła od dawna. – Gdy były kołchozy, to się śpiewało np. przy sadzeniu ziemniaków. Dziś oprócz mojego uczestnictwa w zespole, chętnie udzielam się, śpiewając rodzinie, a także podczas nabożeństw majowych ku czci Matki Bożej – opowiada B. Bartoszek.

Panie z „Wrzosu” podkreślają, że gdyby miały akompaniament, wykonanie byłoby zupełnie inne. – Śpiewamy bez specjalistycznego przygotowania muzycznego, może dlatego nasze występy przed publicznością nie są na takim poziomie, jak innych śpiewaków – zauważa I. Tetych. – Angażujemy się od 16 lat. We wcześniejszych latach uczestniczyłyśmy w inauguracjach roku akademickiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku w naszym mieście i oczywiście byłyśmy na każdej naszej uroczystości związkowej. Dawna prezes związku, śp. Irena Rutkowska, organizowała nam występy w przedszkolach. Mogłyśmy nie tylko zaśpiewać najmłodszym, ale i czytać książeczki – opowiada pani Irena.

 

„Śpiew nas trzyma”

Dziś panie z zespołu z przyjemnością umilają czas seniorom w Domu Pomocy Społecznej w Różance. Przez kilka lat występowały na Festiwalu Kolęd i Szczodrywek nad Bugiem czy na Przeglądzie Piosenki Żołnierskiej.

Nazwa zespołu nawiązuje do rośliny kwitnącej jesienią i w takim okresie życia są solistki „Wrzosu”. Na początku działalności w zespole była spora grupa seniorów. Obecnie na próby przychodzi siedem kobiet. W większości to panie w wieku ok. 80 lat. Mimo swojego wieku podejmują różne wyzwania muzyczne: od nostalgicznych piosenek o przemijaniu po utwory z lat młodości. W jednej ze swoich autorskich piosenek śpiewają: „Choć jesteśmy starsi, lat nam nie ubywa, wciąż werwa w nas żyje, śpiew nas właśnie trzyma”. W repertuarze mają piosenki ludowe i okolicznościowe, pieśni patriotyczne, kolędy. Pani Irena mówi, że zna go na pamięć. Chętnie opowiada o gościnnych występach i wyjazdach zespołu do Warszawy, Lublina, Kozienic czy Puław. Nucąc: „Graj harmonio tony, skrzypce grajcie wciąż …”, marzy o tym, aby występom „Wrzosu” towarzyszył instrument muzyczny.

Joanna Szubstarska