Spotkanie
Miriam i Elżbieta wiedziały, iż dokonało się to mocą samego Boga i że jest częścią Jego zamysłu. Akceptowały go w pełni, dlatego też spotkanie w Ain Karem dokonało się przede wszystkim na płaszczyźnie wiary. To ona otworzyła wcześniej obie kobiety na działanie Ducha Świętego. Pozwoliła wypowiedzieć Elżbiecie proroctwo. Wiara poruszyła serce i umysł, pozwoliła odczytać czas realizacji Bożych obietnic. Uwielbić w łonie młodziutkiej krewnej z Nazaretu „Matkę Pana”.
Czwarta niedziela Adwentu, poprzedzająca bezpośrednio Boże Narodzenie, bardzo precyzyjnie „ustawia” nas w perspektywie wydarzeń, które wkrótce będziemy przeżywali. Liturgia Kościoła konsekwentnie prowadzi nas ku temu, co stanowi sedno najbliższych dni: najpierw i przede wszystkim spotkania z Nowonarodzonym! Można bowiem wzorowo przygotować dom, zastawić suto stół, ubrać choinkę – poddać się całkowicie „świętowaniu”, ale nie doświadczyć „błogosławionego poruszenia”, o którym opowiada dziś św. Łukasz. Przejść obojętnie wobec spełnienia się Obietnicy. Wewnętrznie skamienieć. Dzieje się tak, gdy zabraknie wiary.
Spotkanie w Ain Karem jest głęboką katechezą katechumenalną. Kiedy przygotowywano katechumenów do chrztu, najważniejszym zadaniem było doprowadzić ich do głębokiego, osobistego spotkania z Jezusem. Takiego, które wszystko zmienia w życiu. Radykalnie i bezpowrotnie. Którego konsekwencją są kolejne wybory życiowe, odniesienia moralne, trwanie we wspólnocie Kościoła, życie sakramentalne. Istotna jest ta właśnie kolejność. Można bowiem przeżyć całe życie, deklarować formalnie swoje chrześcijaństwo, a do Chrystusa nawet się nie zbliżyć. Żyć w „bezpiecznym” dystansie. Słuchać, a jednocześnie nie usłyszeć głosu Bożego. Stać się impregnowanym na Jego słowo. Tak działa dziś świat.
Już za kilka dni, medytując cud Bożego Narodzenia, sięgniemy do tekstu św. Łukasza – pisze o pasterzach, którzy „trzymali straż nocną nad swoją trzodą”. „Nie bójcie się! – usłyszeli od anioła. „Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu”. „Nieznane” budowało barierę. Ale odnaleźli w sobie odwagę, aby złożyć hołd Dziecięciu. Nie spodziewali, jak bardzo to zmieni ich życie – „wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane”- pisze ewangelista. Doświadczenie mocy, bliskości żywego i prawdziwego Boga zawsze przemienia. Warunek jest jeden: trzeba się do Niego zbliżyć! – z daleka niewiele widać. Pokonać lęk. Obudzić w sobie „zbawczą ciekawość”. „Pójdźmy do Betlejem i zobaczmy, co się tam zdarzyło i o czym nam Pan oznajmił”! Zostawmy za sobą komercyjny jazgot, nowe mody. Tamten „król” jest nagi! Nowonarodzony, choć ubogi, złożony w betlejemskim żłobie, jest Panem świata. Ucieleśnionym spełnieniem Bożej Miłości.
Siedlanowski Ks. Paweł