Spowiednik na miarę czasów
Zmienia się świat, kontekst, pewne relacje społeczne. I tak, jak wiele grup zawodowych, np. lekarze, psycholodzy, nauczyciele, muszą się dokształcać, tak i spowiednicy, by lepiej zrozumieć drugiego człowieka i mu pomóc, potrzebują świeżego spojrzenia na swoją posługę. Zwłaszcza że - jak przyznają znajomi księża - nawet dla doświadczonego kapłana konfesjonał to nie lada wyzwanie, bo spotyka się tam z tym, co w życiu ludzkim najtrudniejsze, staje pomiędzy moralnymi dylematami. - Gdybym działał tylko swoją mocą, to pewnie bym uciekł - mówi jeden z duchownych. Dlatego o. Piotr Jordan Śliwiński OFMCap, założyciel krakowskiej Szkoły dla Spowiedników, przyznaje, że bardzo lubi myśl św. Leopolda Mandicia, kapucyna: „Kiedy spowiadam czy doradzam, czuję cały ciężar mojej posługi i nie mogę zdradzić mojego sumienia. Jako kapłan, sługa Boga, gdy mam stułę na ramionach, nie boję się nikogo”.
– Przypomina ona o konieczności zaufania każdego spowiednika Bogu działającemu w sakramencie pokuty, działającego także przez spowiednika. Każdy kapłan spowiadający zgodnie z pozwoleniem ordynariusza, wierzący Chrystusowi, który go wybrał i powołał, nie musi bać się niczego, jest dostatecznie przygotowany do swej posługi. O tej prawdzie musiałem ciągle przypominać wielu osobom, w tym i dziennikarzom, którzy, dowiadując się o powstaniu Szkoły dla Spowiedników, próbowali z tego faktu wyprowadzać wnioski o niewystarczalności formacji w wyższych seminariach duchownych – opowiada o. Śliwiński.
Najtrudniejsza, ale najpiękniejsza posługa
Każdy z kapłanów ma jednak świadomość, że posługa w konfesjonale jest – jak to określa Jan Paweł II w „Reconciliatio et paenitentia” – „niewątpliwie najtrudniejsza i najbardziej delikatna, męcząca i wyczerpująca, ale też najpiękniejsza i przynosząca radość”. Aby skutecznie ją wypełniać, „spowiednik winien koniecznie posiadać ludzkie przymioty: roztropność, dyskrecję, umiejętność rozeznania, stanowczość miarkowaną łagodnością i dobrocią. ...
MD