Aktualności
Sprawa koncesji w zawieszeniu

Sprawa koncesji w zawieszeniu

8 listopada radni miejscy mieli podjąć decyzję dotyczącą zwiększenia ilości punktów sprzedających alkohol do spożycia w miejscu sprzedaży i poza nim. Do ostatecznej decyzji jednak nie doszło. Były natomiast spory, kłótnie i oburzenie.

W niedzielę poprzedzającą obrady rady miasta w łukowskich kościołach odczytano prośbę parafian o podpisywanie się na liście przeciwko zwiększaniu ilości punktów z alkoholem. Jak zaznacza ks. kan. Tadeusz Dzięga, proboszcz parafii Podwyższenia Krzyża Świętego – była to akcja oddolna. Parafianie poprosili o możliwość zebrania podpisów. Ludzie zareagowali spontanicznie. Bez wcześniejszego przygotowywania całej akcji, jedynie po krótkiej wzmiance w ogłoszeniach, zaczęli się masowo podpisywać. Uzbierało się około tysiąca podpisów, czyli dwukrotnie więcej niż przy innych okazjach – dodaje. Najwięcej głosów złożyli wierni pod kościołem pw. Przemienienia Pańskiego.

Zdecydowany głos przeciw

W trakcie sesji zdecydowany głos przeciwko zwiększeniu ilości punktów z alkoholem zabrał radny Marek Żurawski, przewodniczący Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Stwierdził, że pozytywne przyjęcie obu proponowanych uchwał będzie miało negatywny wpływ na społeczeństwo miasta i jest niezgodne z Miejskim Programem Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, Problemów Narkomanii i Przemocy w Rodzinie dla miasta Łuków na 2012 r. Zapisano w nim, że komisja stoi na stanowisku niezwiększania liczby punktów sprzedających alkohol. Jak tłumaczył w swoim wystąpieniu radny Żurawski, tylko ok. 34% gimnazjalistów łukowskich szkół nigdy nie piło piwa, zaś wódki 47% 15-latków. – Narzekamy na złą młodzież, a to my ją wychowujemy – mówił, dodając, że ankietowana młodzież widzi rozwiązanie wynikającego ze statystyk problemu w tworzeniu miejsc do zabawy i wypoczynku bez alkoholu. Ale na apel ten zabrakło odzewu.

Brak decyzji

Kiedy 8 listopada, podczas sesji rady miasta, przyszła kolej na tak ważny dla społeczności punkt obrad, rozgorzała dyskusja nad autorem uchwały, ponieważ nikt się pod nią nie podpisał. Inicjatywę ustawodawczą ma burmistrz bądź radny. – Nigdy nie byłem i nie jestem wnioskodawcą – zdecydowanie powiedział burmistrz Dariusz Szustek. Przewodnicząca rady miasta Urszula Bancerz twierdziła inaczej. Po gorącej dyskusji nad „anonimową” ustawą, całą sprawę zakończył radny Jan Wrzosek, który wnioskował o zdjęcie obu punktów z porządku obrad ze względu na brak autora wniosku. 18 radnych było za, trzech wstrzymało się od głosu, m.in. M. Żurawski.

Ekonomia picia

– Urząd miasta nie korzysta na zwiększaniu ilości pozwoleń, ponieważ za pieniądze z koncesji na sprzedaż alkoholu nie możemy wesprzeć edukacji czy wybudować dróg. Wpływają one co prawda na konto urzędu miasta, ale mają szczególne przeznaczenie. Muszą być wykorzystane na profilaktykę, więc korzysta z nich Miejska Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. To błędne koło – komentuje burmistrz Szustek. Z tym stwierdzeniem zgadza się Marek Żurawski. – Jako radni stchórzyliśmy – podsumowuje. – Trzeba było doprowadzić sprawę do końca i opowiedzieć się po którejś stronie. Gdyby nawet radni zagłosowali za zwiększeniem ilości punktów sprzedaży alkoholu, uszanowałbym to, bo na tym polega demokracja – dodaje radny.

WE