Sprawa serca
Wychowanie dziecka z pewnością nigdy nie było łatwe, ale dzisiaj to zadanie szczególnie trudne. Postęp cywilizacyjny, media, wirtualna rzeczywistość, konsumpcyjny styl życia - to wszystko sprawia, że trzeba mocować się z problemami, o których naszym dziadkom nawet się nie śniło. Po epoce oświeconej dyktatury wychowawczej dr. Benjamina Spocka, propagatora tzw. bezstresowego wychowania, nastał dzisiejszy chaos dobrych rad.
Czy z dziesiątków podręczników, które o ojcostwie i macierzyństwie piszą jak o nauce paralotniarstwa lub wędkowania, wyłania się jakaś jednolita teoria? Nie. Bo nie ma jednej idealnej recepty na wychowanie dziecka. Ale warto wzorować się na najlepszych. Bez wątpienia autorytetem w tej kwestii jest święty z Turynu ks. J. Bosko. Choć żył 200 lat temu, jego myśl pedagogiczna, wyrastająca z kart Ewangelii, zawiera przesłanie ponadczasowe.
Jak uwodzenie
Joanna, psycholog i pedagog, pracuje z tzw. trudną młodzieżą. Kiedy kilkanaście lat temu po raz pierwszy przekroczyła bramę ośrodka resocjalizacyjnego, sądziła, że wychowanie polega na wskazywaniu wartości, różnic między dobrem a złem. Myślała, iż to wystarczy, by jej podopieczni dokonywali odpowiednich wyborów. Zmieniła zdanie, gdy poznała propozycję wychowawczą św. J. Bosko. Jest ona skuteczna, ale wymaga pełnego zaangażowania wychowawcy. Święty wypracowywał metodę, bazując na chrześcijańskim paradygmacie, w którym wychowanie jest procesem towarzyszenia człowiekowi na drodze rozwoju ku pełni człowieczeństwa.
– Ks. J. Bosko przekonywał, że wychowywać oznacza docierać do serca wychowanka. To szczególnie ważne dzisiaj, gdy mówi się o kryzysie wychowania, brakuje jasnych zasad oraz życzliwości i bycia z i dla dziecka. Tymczasem święty z Turynu uważał, że tu właśnie leży klucz do sukcesu – podkreśla Joanna. – Gdzieś przeczytałam, że wychowanie ma w sobie coś z uwodzenia. ...
MD