Stała możliwość końca
Natchnieni autorzy ksiąg biblijnych w sugestywnych obrazach prezentują wizje powtórnego przyjścia Pana Jezusa na końcu czasów. Sam Chrystus przez ewangelistę Marka zapowiada, że nim Syn Człowieczy przyjdzie w obłokach i z wielką mocą, by zgromadzić swoich wybranych z czterech stron świata, po dniach wielkiego ucisku „słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. Gwiazdy będą spadać z nieba i moce na niebie zostaną wstrząśnięte” (Mk 13,24-25).
Czytając proroctwa o końcu świata, jaki znamy, chcąc nie chcąc, zastanawiamy się, czy przypadkiem nie wypełnią się one w czasach, w których żyjemy. Obserwując świat, niepokoimy się kierunkiem, w jakim zmierza, w kolejnych wydarzeniach szukamy znaków zapowiadających jego koniec.
Hans Urs von Balthasar tak pisał: „Ewangelia o końcu świata jest przedziwnie wielopostaciowa, opis ten nie jest reportażem o przyszłych wydarzeniach, lecz jednoczy w sobie różne aspekty, których wzajemny związek nam umyka. Najpierw został odmalowany w obrazach katastrofy kosmicznej ucisk czasów ostatecznych, następnie jest mowa o przyjściu Syna Człowieczego na sąd, na który aniołowie (rzecz dziwna) zwołują wybranych. Potem jest mowa o znakach, po których rozpoznamy zbliżanie się końca, następnie o tym, że dzień ten jest tuż, tuż, lecz zaraz potem pada zastrzeżenie, że nikt go nie zna, nawet Syn, tylko Ojciec. A przecież i te słowa Jezusa nie przeminą, choć przeminie niebo i ziemia. Dlatego też winniśmy przyjąć sens poszczególnych obrazów, nie próbując uporządkować ich w przejrzysty system. Szczególnie ważna jest tu stała możliwość końca (…)” (cyt. za: M.A. Łękawa, Ze szkockiego poletka, Ząbki 2006, s. 490-491).
Sen z powiek winna spędzać nam świadomość „stałej możliwości końca”, a nie wizje spodziewanych kataklizmów i sam ostateczny dzień sądu. Choćbyśmy nie wiem jak bardzo się starali, nigdy nie poznamy konkretnej daty spotkania z Chrystusem, Sprawiedliwym Sędzią. Jedno, co możemy zrobić, to być stale gotowymi, wykorzystując dla naszego zbawienia każdy dzień, jaki daje nam Pan Bóg. Tu winniśmy być prawdziwie zaniepokojeni: czy rzeczywiście każdego dnia jestem gotowy na spotkanie z moim Panem i Zbawicielem?
Ks. dr Piotr Radzikowski