Historia
Stanisław August w Siedlcach

Stanisław August w Siedlcach

4 kwietnia 1782 r. zmarł w Warszawie właściciel Międzyrzeca - książę August Czartoryski. Na wieść o jego śmierci ambasador rosyjski Stackelberg miał powiedzieć, że teraz w Warszawie nie ma przed kim uchylać kapelusza.

Sejm 1782 r. stał się widownią ostrych starć. Pretekstu do ataku na króla dostarczyło uwięzienie biskupa Sołtyka. Szereg sejmików, m.in. z Podlasia, domagał się jego zwolnienia. Król delegował wraz z Radą Nieustającą kilku senatorów do rozpatrzenia sprawy. Krok ten okrzyczano jako despotyczny zamach. Największymi krzykaczami byli Rzewuscy i Braniccy, w sposób szczególny właścicielka Kodnia i jej syn Nestor. Wprawdzie Elżbieta nie brała udziału w posiedzeniach, ale – jak napisał król – „nad wszelką przyzwoitość płci i sytuacji swojej tak się sejmem opiekowała, tak na nim częstowała w Izbie Poselskiej, jak czasami na sejmikach czynić się trafiało”. Sytuację wykorzystał poseł austriacki Thugutt. Nie mogąc odstręczyć króla od próby szukania soli na Podlasiu (co zaszkodziłoby Wieliczce, która po pierwszym rozbiorze znalazła się w rekach austriackich), podżegał do oporu przeciwników króla. Po stronie monarchy stanął m.in. właściciel Białej Karol Stanisław Radziwiłł. Kilku panów z Korony, m.in. książę Sułkowski, pogardliwie nazwało go niedźwiedziem litewskim. „Panie Kochanku” postanowił się zrewanżować. Podpatrzył pewnego dnia, że Sułkowski pojechał karetą na Zamek Królewski. Kazał zaprząc szybko tresowane niedźwiedzie, które przywiózł z Litwy, i tym zaprzęgiem wjechał na zamkowy dziedziniec. Spłoszone konie połamały karetę, porwały uprząż i pognały na ulicę. Sułkowski dostał nauczkę, a Radziwiłł na przeprosiny wysłał królowi bogaty serwis szklany z huty w Nalibokach.

6 listopada 1782 r. w międzyrzeckim pałacu bawił wracający z europejskiej podróży wielki książę rosyjski Paweł (przyszły car) ze swą małżonką – księżną wirtemberską. Przybył z Kocka w licznej asyście pod imieniem hrabiego du Nord. Po dwóch dniach odjechał do Siemiatycz, a następnie do Białegostoku, gdzie podejmowała go siostra króla Izabela Branicka. Jednak tu książę Paweł czuł się mniej swobodnie niż w Międzyrzecu, bo z okazji jego wizyty doszło do zjazdu magnatów. Wraz z małżonką okazywali zmęczenie i prosili o zrezygnowanie z fajerwerku, który specjalnie na tę uroczystość przywieziono z Warszawy.

20 lipca 1783 r. do Siedlec przybył król Stanisław August. Powitano go o milę od miasta – na granicy dóbr siedleckich. „Kupcy warszawscy w osób kilkanaście pięknie po kozacku przebrani znaczyli eskortę siedlecką, naprzeciw króla Imci wysłaną” – napisano w wydanym z tej okazji okolicznościowym druku. Na skraju wsi Chodów stała pierwsza brama triumfalna z jedliny. Było ich kilka. Piąta brama znajdowała się na moście przed Liwcem nieopodal wsi Strzała. Pod Siedlcami, gdzie stała najokazalsza brama, przywitano króla kanonadą armatnią. Po powitaniu przez dziewczęta przebrane za nimfy, naprzeciw królowi wyszły dwie delegacje: magistratu i gminy żydowskiej. Po przejściu przez miasto Stanisław August wkroczył do pałacu przy dźwiękach kapeli grającej z ratusza i armatniej kanonady. W uroczystej kolacji przygotowanej dla 200 osób uczestniczyli m.in.: komendant Akademii Rycerskiej książę Adam Kazimierz Czartoryski ze swym adiutantem Julianem Ursynem Niemcewiczem. Następnego dnia na obiad zjechał przyjmowany jak monarcha ambasador rosyjski Stackelberg. Nikt nie śmiał usiąść, gdy on stał, „za stołem i w salonie pierwsze miał miejsce”. Mały, krępy, tłusty, szalenie łakomy i wiecznie chory na żołądek ambasador traktował wszystkich arogancko, ziewał podczas rozmów.

Po obiedzie król udał się do ogrodu zwanego „aleksandrowem”. Duży park pełen był poprzebieranych nimf i bogiń, witających króla wierszami. W związku z jego przyjazdem sentymentalną część parku poddano gruntownej przeróbce. Zbudowano liczne groty, kanały i wyspy. Wzniesiono około 30 różnych pomieszczeń, m.in. altanki, domki, gołębniki, meczet turecki i wiatrak. Jakże się myliła przebrana za wieszczkę Sybilla, gdy przepowiadała królowi długie i szczęśliwe panowanie…

Trzeciego dnia, tj. 22 lipca, około 11.00, monarcha udał się wraz z księżną Ogińską i gośćmi do kościoła św. Stanisława, „co widząc pospólstwo, na dzień targowy zgromadzone do miasta, opuściwszy wozy swoje i towary, hurmem do kościoła cisnęło się”. W drzwiach świątyni przywitał króla proboszcz siedlecki ks. Antoni Drohojowski, kanonik inflancki, dziekan łukowski. Mszę św. odprawił biskup płocki, koadiutor biskupstwa krakowskiego Michał Poniatowski, brat królewski, późniejszy prymas Polski. Po obiedzie, do którego zasiadło 60 osób, a cztery razy więcej spożywało go pod namiotami, do wieczora trwały gry i zabawy. O zmierzchu puszczano sztuczne ognie, następnie w teatrze na wyspie oglądano operetkę.

Adiutant ks. Czartoryskiego, późniejszy sławny literat – J.U. Niemcewicz skorzystał z okazji i postanowił wymknąć się z Siedlec w okolice Brześcia, by odwiedzić rodzinę. Ponieważ nie miał pieniędzy na podróż, zdecydował się sprzedać osobiste rzeczy. Namawiano go, aby poprosił o cedułę wszechwładnego ambasadora Stackelberga. Po jej wystawieniu pojechałby za darmo jako kurier. Niemcewicz nie chciał się jednak upokorzyć i wolał sprzedać konie, niż prosić ambasadora o łaskę.

Król opuścił miasto 25 lipca, około 10.00, odprowadzony do granicy dóbr siedleckich przez Aleksandrę Ogińską i liczne towarzystwo. Z późniejszego listu hetmanowej do monarchy można wywnioskować, że goszcząc w Siedlcach, Stanisław August miał jakąś niewygodę. Można dociekać, czy jej przyczyną było sąsiedztwo apartamentów z wszechwładnym ambasadorem rosyjskim, czy w ogóle jego obecność.

Józef Geresz