Komentarze
Źródło: WIKIPEDIA
Źródło: WIKIPEDIA

Stat crux dum volvitur orbis

Wspomniałem tę kartuską zasadę, gdy przypomniałem sobie o 115 rocznicy postawienia krzyża na szczycie Giewontu. Każdy, kto choć raz był w polskich Tatrach, doskonale zna ten element zakopiańskiego krajobrazu.

Do tego stopnia, że gdy w reklamie Polski skierowanej do zagranicznych turystów jakiś artysta usunął go (przez przypadek czy z poprawności politycznej), wówczas nawet niechętni chrześcijaństwu publicyści ujęli się za znakiem Ukrzyżowanego w polskich górach. 15- metrowej wysokości znak zbawienia wrósł w naszą rodzimą ziemię do tego stopnia, że stał się jej symbolem w naszej mentalności. Do tego stopnia, że gdy w reklamie Polski skierowanej do zagranicznych turystów jakiś artysta usunął go (przez przypadek czy z poprawności politycznej), wówczas nawet niechętni chrześcijaństwu publicyści ujęli się za znakiem Ukrzyżowanego w polskich górach. 15- metrowej wysokości znak zbawienia wrósł w naszą rodzimą ziemię do tego stopnia, że stał się jej symbolem w naszej mentalności.

Od 19 sierpnia 1901 r. towarzyszy nam nieustannie. Co ciekawe, Polska jest niejako krainą w cieniu tegoż krzyża, szczególnie, że jego replika od 2007 r. stoi nad polskim morzem w Pustkowie niedaleko Trzęsacza. W prostej linii oba te miejsca dzieli blisko 800 km, ale łączy jedno – cień krzyża. Ten cień krzyża św. Jan Paweł II w 1997 r. zinterpretował dobitnie: „Ten krzyż patrzy na całą Polskę, od Tatr aż do Bałtyku, ten krzyż mówi całej Polsce: «Sursum corda! – W górę serca»! Trzeba, ażeby cała Polska, od Bałtyku aż po Tatry, patrząc w stronę krzyża na Giewoncie, słyszała i powtarzała: «Sursum corda! – W górę serca!»”.

Cel i korzenie

W czasie Mszy św. w Zakopanem św. Jan Paweł II, w kontekście znaku krzyża na Giewoncie, powiedział także: „Kiedy kończył się wiek XIX, a rozpoczynał współczesny, ojcowie wasi na szczycie Giewontu ustawili krzyż. Ten krzyż tam stoi i trwa. Ogarnia całą naszą ziemię od Tatr po Bałtyk. Chcieli wasi ojcowie, aby Chrystusowy krzyż królował w sposób szczególny na Giewoncie. I tak się też stało. Wasze miasto rozłożyło się u stóp krzyża, żyje i rozwija się w jego zasięgu. Mówią o tym również przydrożne kapliczki pięknie rzeźbione, z troską pielęgnowane. Chrystus towarzyszy wam w codziennej pracy i na szlakach górskich wędrówek. Mówią o tym kościoły waszego miasta, te stare, zabytkowe, kryjące w sobie całą tajemnicę ludzkiej wiary i pobożności, a także te nowe, niedawno powstałe dzięki waszej ofiarności, jak chociażby parafialny kościół Świętego Krzyża. Umiłowani bracia i siostry, nie wstydźcie się krzyża. Starajcie się na co dzień podejmować krzyż i odpowiadać na miłość Chrystusa. Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby Imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu społecznym czy rodzinnym. Dziękujmy Bożej Opatrzności za to, że krzyż powrócił do szkół, urzędów publicznych, szpitali. Niech on tam pozostanie! Niech przypomina o naszej chrześcijańskiej godności i narodowej tożsamości, o tym, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy, i gdzie są nasze korzenie”.

Te słowa nie są tylko wyrazem pewnej dewocji, nawet najwznioślejszej, lecz przede wszystkim konstatacją faktu wrośnięcia znaku męki Chrystusa w polską tożsamość. Jeśli bowiem przyjąć, a tego przy normalnym namyśle odrzucić się nie da, że najważniejszym celem życia człowieka jest doskonałe rozwinięcie własnych przyrodzonych ludzkich właściwości, a naród i państwo są wspólnotami wspomagającymi w zdecydowanej części owo dążenie, szczególnie poprzez przekraczającą czas i przestrzeń strukturę kulturową, to wówczas to, co stanowi o kształcie owych wspólnot, jawi się jako zasadnicze dla każdej ludzkiej istoty przynależnej do tychże wspólnot. Krzyż, znak bezgranicznej miłości, czyli ludzkiego sposobu życia na tej ziemi, staje się nie tylko znakiem konfesyjnym (choć zapomnienie lub rugowanie tego aspektu z rozumienia krzyża stanowi o jego deprecjonowaniu), lecz przede wszystkim staje się znakiem doskonałego człowieczeństwa, a więc tym, co stanowi o godności i tożsamości osoby ludzkiej.

Znak sprzeciwu

Takie rozumienie znaku krzyża jest jednak dla wielu współczesnych nie do przyjęcia. Nie dlatego, że zagrożona jest tolerancja lub wolność religijna. Idzie o coś innego. Całkiem niedawno polską opinią publiczną wstrząsnął haniebny artykuł Chrisa Hedgesa „Nowi europejscy faszyści”. Opinia tegoż autora, ukształtowana przez niektórych polskich dziennikarzy, szczególnie z GazWyb, oskarżała obecne władze o szerzenie ideologii faszystowskiej w naszym kraju. W artykule tym jednak znalazł się pewien passus, który wskazał, o co właściwie w tym sporze chodzi. Pozwolę sobie zacytować: „Przez dwa dni chodziłem z Janicką (dr Elżbieta Janicka, która zasłynęła m.in. doszukiwaniem się homoseksualizmu w relacji Rudego i Zośki z „Kamieni na szaniec”) ulicami Warszawy, by spojrzeć na garść resztek getta warszawskiego. Pomniki nie-Żydów, w tym jeden polskich żołnierzy, którzy walczyli w armii brytyjskiej pod Monte Cassino we Włoszech w czasie II wojny światowej, znajdują się w najważniejszych miejscach żydowskich w obrębie getta. Pomnik Monte Cassino, wystawiony w 1999 r., przedstawia bezgłową Nike ozdobioną obrazami, zawierającymi chrześcijańskie krzyże i Maryję (muszę tylko dopowiedzieć, że owe krzyże to odznaki polskich formacji wojskowych, a nie znaki konfesyjne). Krzyż jest też naprzeciwko starej kamienicy przy ul. Chłodnej 20, niegdyś domu Adama Czerniakowa. Czerniaków, przewodniczący Judenratu w getcie warszawskim, popełnił samobójstwo w dniu 23 lipca 1942 r., gdy Niemcy zażądali, by brał udział w masowej eksterminacji Żydów w getcie. To [krzyż] nie jest wyjątkiem – powiedziała Janicka, kiedy staliśmy pod tą kamienicą. Pola popiołów żydowskich w Birkenau są zdominowane przez krzyż kościoła ustawiony w jednym z dawnych budynków obozowych. Jest krzyż w sali plenarnej polskiego parlamentu. Jest nielegalnym sposobem przypominania o tym, kto jest gospodarzem, kto jest gościem, a kto jest wrogiem, jak obecnie urzędujący polski prezydent powiedział w jednym ze swoich ostatnich przemówień”. Dodatki kursywą są moimi dopowiedzeniami. Powstaje pytanie: dlaczego aż taki strach przed krzyżem?

Zasadnicza kwestia – Ecce homo

W tymże samym artykule wspomniana dr Janicka oświadcza dość wyraźnie: nie istnieje coś takiego jak ludzka natura. O człowieku stanowi tylko kultura, rozumiana jako wytwór ludzkiego umysłu. Zasadniczym polem konfliktu pomiędzy liberalną koncepcją państwa a tradycyjnym modelem jest możliwość dowolnego ustanawiania i kształtowania człowieczeństwa. Człowiekiem się nie jest, człowiekiem się staje – zdaje się głosić przeciwna obecności krzyża pani naukowiec. Być może nie zabrzmi to dobrze, ale na takowe dictum odpowiedzieć można tylko, iż kultura to sposób ujawniania się człowieczeństwa, zawartego już w istniejącym ludzkim bycie. By mogła zaistnieć kultura, potrzebny jest byt, który już jest człowiekiem na mocy własnej natury. Myślenie jest funkcją ludzkiej natury, a wyrażanie swoich myśli w różnych formach – to jest właśnie kultura. Widać jednak jak na dłoni, że zasadnicza walka nie idzie o zachowanie dominacji jednej religii, ale o całościowe rozumienie i poszanowanie człowieka. Obrona krzyża to obrona człowieczeństwa. Nasza nadzieja jest w tym, że chociaż (jak mówił kard. Stefan Wyszyński) świat się chwieje, to jednak krzyż się nie poddaje rozchwianiu. Dobrze, że ten pewnik ocienia naszą ojczyznę do Tatr po Bałtyk.

Ks. Jacek Świątek