Stawiamy na edukację
- O promocji zdrowia i edukacji zdrowotnej mówimy od lat. Jest ona jednym ze stałych elementów działalności zawodowej personelu medycznego oraz ważnym działaniem statutowym naszej jednostki - mówiła Anna Garucka, dyrektor ds. pielęgniarstwa i organizacji opieki w Mazowieckim Szpitalu Wojewódzkim w Siedlcach.
– Świadczy o tym utworzenie i wpisanie zespołu promocji zdrowia i edukacji zdrowotnej w strukturę organizacyjną spółki oraz przynależność naszego szpitala do międzynarodowej sieci szpitali i placówek medycznych promujących zdrowie – dodała A. Garucka podczas czwartej edycji konferencji ph. „Człowiek w zdrowiu i chorobie – wyzwania promocji zdrowia i edukacji zdrowotnej”. – Celem naszych codziennych działań jest wyposażenie pacjenta i jego rodziny w wiedzę i umiejętności, które pozwalają na świadome uczestniczenie w procesie terapeutycznym, a także na kształtowanie postaw i zachowań prozdrowotnych. Organizowane corocznie spotkania są okazją do wymiany doświadczeń, pozwalają na aktualizowanie wiedzy i dają możliwość korzystania z dorobku prelegentów bezpośrednio zaangażowanych w tworzenie obowiązujących standardów – zaznaczyła A. Garucka.
Rzecz o otyłości u dzieci
Wśród poruszanych 16 września tematów znalazły się m.in. mapy potrzeb zdrowotnych, omówiono zachowania zdrowotne wynikające ze stylu życia pacjentów oraz doświadczenia z realizacji projektu „Szpital bez bólu” u dzieci i ich rodzin. Pozostałe wykłady poświęcone były innym problemom z zakresu promocji i ochrony zdrowia, a także praktycznym doświadczeniom personelu medycznego w edukacji zdrowotnej pacjentów. Udział w wydarzeniu wzięli lekarze, pielęgniarki i zespoły terapeutyczne z regionu.
Ciekawie o otyłości u dzieci mówiła dr hab. n. med. Bożena Walewska-Zielecka, prezes zarządu sieci szpitali i placówek medycznych promujących zdrowie oraz kierownik zakładu zdrowia publicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Jak tłumaczyła, otyłość dotyczy nie tylko dorosłych. Jedno na dziesięcioro dzieci na świecie jest otyłe lub ma nadwagę. Według badań prowadzonych m.in. przez Instytut Żywności i Żywienia zjawisko poszerza się, a rodzice i dziadkowie mają dosyć niską świadomość dotyczącą problemu.
Gdzie tkwi problem?
– Przyczyna dziecięcej otyłości tkwi m.in. w reklamach żywności skierowanych do dzieci. Zabiegi marketingowe jej producentów są często sprzeczne z zasadami zdrowia publicznego, a agresywny marketing produktów z dużą zawartością tłuszczu, cukru i soli jest skierowany bezpośrednio do najmłodszych odbiorców i tak naprawdę uważa się, że to jedna z przyczyn (nie jedyna, bo dochodzi do tego również siedzący tryb życia, brak aktywności fizycznej oraz spędzenia dużej ilości godzin przed komputerem) sprzyjająca otyłości – mówiła B. Walewska-Zielecka.
Statystyki są porażające. W 2014 r. w Polsce wydano aż 746 mln zł na reklamy żywności. – Niestety, w kolejnych latach te wyniki niewiele się zmieniają. Produkty o dużej zawartości cukru lub tłuszczu stanowią blisko 90% reklamowanych artykułów. Musimy mieć świadomość – mówię to również do osób, które prowadzą edukację zdrowotną – jak wygląda reklama i że trzeba uwrażliwiać na te treści rodziców, np. eksperci nie polecają płatków jako codziennego śniadania dla dzieci. Obrazek reklamowy przedstawiający szczęśliwą rodzinę jedzącą płatki śniadaniowe nie jest dobrą reklamą! Większość zawiera bowiem za mało błonnika, a za dużo cukru i soli. Co ciekawe, niektóre z badanych produktów były słodsze od ciastek, a inne – zawierały więcej soli niż paluszki czy czipsy. Jakość płatków z polskiego rynku okazała się co najwyżej dostateczna – zaznaczyła prelegentka.
Chwyt marketingowy
Jak tłumaczyła B. Walewska-Zielecka, wszystkie dzieci są podatne na zabiegi marketingowe, bo nie mają zdolności krytycznego myślenia, nie są przyzwyczajone do reklam. Producenci sięgają zaś po takie techniki, które przyciągną najmłodszych do ich wyrobów. – Podczas jednego z eksperymentów przygotowano te same produkty, z czego jeden miał na swoim opakowaniu znaną postać z kreskówki, a inny nie. Dzieci zapytane o smak wskazały oczywiście, że lepszy jest ten, na którym widnieje postać z bajki – zauważa ekspert, dodając: – Absurdy spotykamy codziennie na ulicach. Reklama wykorzystuje brak wiedzy i doświadczenia widza. Średnia liczba osób kupujących reklamowane płatki śniadaniowe była 13-krotnie wyższa niż liczba osób kupujących płatki niereklamowane. A dziecko nie racjonalizuje wyborów, kieruje się emocjami. Stąd tak ważna rola rodziców!
Wyzwanie dzisiejszych czasów
Otyłość to jedno z wielu wyzwań ochrony zdrowia. Priorytetem każdego z rodziców powinno stać się edukowanie swojej pociechy w zakresie odpowiedniego żywienia. – W 2014 r. doszło do oficjalnego porozumienia koncernów telewizyjnych w sprawie zasad rozpowszechniania reklam. Na mocy tej umowy reklamodawcy ograniczyli się sami: zobowiązali się, że nie będą promować niezdrowych produktów żywnościowych przed, po i w trakcie trwania programów dla dzieci. Trzonem są kryteria żywnościowe zaakceptowane przez IŻiŻ. Pozostaje jednak jeszcze internet, a tam reklama nie zna granic. Rodzice przestają być dla dziecka autorytetem w kwestii żywienia. Dlatego należy wiedzieć, jak działają reklamy, do jakich emocji się odwołują. A uzbrojeni w taką wiedzę musimy dbać o atrakcyjność swojego przekazu edukacyjnego kierowanego do pociech. Jeśli nie radzimy sobie sami, szukajmy autorytetów wśród nauczycieli, pielęgniarek, dietetyków czy osób zajmujących się promocją zdrowia. To kwestia sprawności naszych dzieci! – apelowała dr Walewska-Zielecka.
PYTAMY dr hab. n. med. Bożenę Walewską-Zielecką – prezesa zarządu sieci szpitali i placówek medycznych promujących zdrowie oraz kierownika zakładu zdrowia publicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Z otyłością trudno walczyć…
To prawda. W tej chwili WHO skupia się na zagadnieniu reklamowania niezdrowej żywności skierowanej do dzieci. Ponieważ są one dużo bardziej podatne na reklamę, to jej skuteczność jest znaczna. Udowodniono, że im więcej spotów promujących niezdrową żywność dziecko ogląda, tym jest grubsze. Mówiąc o otyłości, która staje się już problemem społecznym, należy uwrażliwiać rodziców na to, jakie treści ich pociecha ogląda w telewizji, ale i w jaki sposób korzysta z internetu. Rodzic powinien być autorytetem również w kwestii żywienia. Nie ma bowiem matki, która nie była poddana presji dziecka: „mamo, kup!”. Taka sytuacja powinna nas skłonić do rozmowy z dzieckiem i wytłumaczenia, czym jest zdrowa żywność, jaka korzyść płynie ze spożywania zdrowych produktów.
Jak reagować na zachcianki?
Tu znaczące są wyniesione przez dziecko z domu wartości. To, w jaki sposób żyją i odżywiają się rodzice, jaką przekazują wiedzę dotyczącą zdrowego stylu życia – stanowi fundament do dalszej pracy. Dziecko z odpowiednio wykształconymi nawykami żywieniowymi nie powinno mieć zachcianek. Ale jeśli one się zdarzą, musimy zaproponować alternatywne rozwiązanie, równie atrakcyjne i – co ważne – niekoniecznie będące jedzeniem. Atrakcyjnie opakowane, ze znanymi postaciami, są również: piórniki, plecaki, koszulki, piłki.
Co Pani zdaniem powinno być dostępne w szkolnych sklepikach?
Trwam w przekonaniu, że nie powinno się sprzedawać niezdrowej żywności. Być może ta zmiana została wprowadzona do szkół zbyt radykalnie, stąd taki opór rodziców. Potrzebna jest edukacja w tym zakresie, bo wielu z rodziców nie zdaje sobie sprawy z tego, że np. słodzone napoje nie są zdrowe. Odpowiedzialnością dorosłych jest kształtowanie właściwych zachowań u dziecka. Nie pozwalajmy więc na spożywane w nadmiarze drożdżówki, czipsy i inne słone przekąski. Szybkie potrawy ułatwiają życie, ale nie wpływają dobrze ani na nas, ani tym bardziej na zdrowie naszego dziecka. Radykalizm jest szkodliwy, lecz równie szkodliwe są błahe działania rodziców.
Kiedy należy zacząć wprowadzać dobre nawyki?
Dziecko uczy się rozpoznawania smaków już w łonie matki. Mało tego – niemowlę też uwielbia słodkie. Kiedy zatem zacząć działać? Od samego początku! Zgodnie z wytycznymi żywienia niemowląt i dzieci – na każdym etapie rozwoju trzeba kształtować odpowiednie przyzwyczajenia smakowe. Ale najpierw zaczynamy pracę od siebie!
Dziękuję za rozmowę.
GU