Region
Źródło: D
Źródło: D

Stawy w prywatnych rękach

Miastu nie udało się przejąć siedleckich stawów. Teren w wyniku przetargu trafił w ręce prywatnego inwestora za kwotę 15 mln 625 tys. zł.

 
Od dłuższego czasu siedlecki samorząd zabiegał o pozyskanie stawów. Już jesienią zeszłego roku podjęto starania o nieodpłatne przekazanie na rzecz miasta terenu obejmującego obszar 224 ha, będącego we władaniu Agencji Nieruchomości Rolnych. W tym celu odbył się szereg spotkań z przedstawicielami ANR, władzami samorządowymi gminy i powiatu, na terenie których położone są stawy. Ustalono, że aby miasto mogło nieodpłatnie przejąć ten teren, potrzebne są zmiany w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego, które umożliwiłyby wykorzystanie stawów do celów edukacyjnych. Takie funkcje można było na nich z powodzeniem realizować ze względu na fakt, że stawy są rezerwatem przyrody i występuje tu wiele rzadkich gatunków zwierząt. W planach miasta było utworzenie ścieżek edukacyjnych oraz wykorzystanie części zbiorników do celów rekreacyjnych. Gmina w ostatnich miesiącach podjęła uchwałę o przystąpieniu do zmian w studium i planie zagospodarowania.

Cios w plecy

Niestety plany miasta nie powiodły się. Zwrot w sprawie nastąpił, kiedy miasto dowiedziało się, że ANR wystawiła teren na sprzedaż w przetargu otwartym. Podczas ostatnich Dni z Doradztwem Rolniczym przedstawiciel agencji poinformował władze Siedlec, że ANR nie widzi możliwości nieodpłatnego przekazania stawów ani na rzecz miasta, ani gminy Siedlce. A także o tym, że 12 września odbędzie się przetarg nieograniczony na sprzedaż przez agencję tego terenu. – W tym momencie nastąpiła ogólna konsternacja. Dostaliśmy cios w plecy – relacjonował prezydent Wojciech Kudelski podczas konferencji zwołanej 13 września.

Choć miasto chciało przejąć stawy bezpłatnie, gotowe było kupić je za kwotę 2 mln 400 tys. zł, na którą wyceniono teren. Niestety, jak podkreślił prezydent, ze względu na to, że miastu nie przekazano informacji o przetargu, nie zdążyło w nim wystartować. – Okazuje się, że gmina i starostwo wiedziały o licytacji, a ogłoszenie o niej wisiały na ich tablicach. Kiedy zajrzeliśmy na stronę ANR, okazało się, że w tytule o przetargach nie wymieniono powiatu siedleckiego, a informacja o licytacji stawów była zmieszczona w jednej z linijek o przetargach – zwrócił uwagę W. Kudelski.

Miasto odrobiło lekcję

W związku z tym, że miasto nie miało możliwości wzięcia udziału w przetargu, do czego potrzebna jest uchwała rady miasta wyrażająca na to zgodę, do licytacji oddelegowana została Agencja Rozwoju Miasta, która potrzebowała jedynie zgody zgromadzenia wspólników. W przetargu uczestniczył prezes ARM Mirosław Pawłowski, który otrzymał od władz miasta stosowne pełnomocnictwa. Miasto liczyło, że będzie jedynym podmiotem zainteresowanym kupnem terenu i przejmie go za cenę wywoławczą, czyli 2 mln 400 tys. zł. Niestety w przetargu wystartował jeszcze jeden podmiot. Prezes ARM licytował do kwoty 15 mln 600 tys. zł. Nowy nabywca zaoferował o 25 tys. zł więcej. – My lekcję odrobiliśmy. Wykorzystaliśmy wszystkie możliwe sposoby, żeby teren pozyskać – podsumował Kudelski. Prezydent przypomniał też, że podczas spotkania z wiceprezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej rozmawiano o możliwości pozyskania ok. 40 mln zł na rekultywację terenu.

Nie wiadomo jeszcze, jakie plany ma prywatny nabywca terenu objętego programem Natura 2000. Przewodniczący rady miasta Piotr Karaś wyraził nadzieję, że ekolodzy, którzy wielokrotnie krytykowali pomysły miasta na zagospodarowanie tego terenu, będą równie mocno bronić stawów po ich sprzedaży.

Kinga Ochnio