Region
Źródło: JAG
Źródło: JAG

Stop dla budowy kurników

Chociaż wójt zapowiedział, że wyda decyzję odmowną w sprawie lokalizacji dwóch kurników, mieszkańcy Strzały domyślają się, że to nie koniec batalii.

Podczas trzeciej rozprawy administracyjnej, która odbyła się 30 lipca 2018 r. w siedzibie Urzędu Gminy, mieszkańcy przedstawili kolejne argumenty przeciwko planowanej lokalizacji kurników. Ich obawy, że wszystko zostało już przesądzone i w strefie mieszkaniowej powstanie uciążliwa dla codziennego życia inwestycja, nie rozwiała postawa inwestora, który nie pojawił się na spotkaniu. Jedynymi ruchami z jego strony od poprzedniej rozprawy w kwietniu 2018 r. były odrzucenie zamiennych lokalizacji, jakie zaproponował wójt, oraz złożenie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego ponaglenia na wójta w kwestii zwlekania z wydaniem decyzji. - To może wskazywać, że nie podda się tak łatwo - argumentują mieszkańcy.

W ciągu siedmiu dni

Wójt Henryk Brodowski, witając w poniedziałek licznie zebranych mieszkańców Strzały, zapowiedział, że w ciągu siedmiu dni po rozprawie wyda decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach. Zapewniał jednocześnie, że będzie ona zgodna z prawem i po wysłuchaniu obu stron sporu.

Kiedy głos zabrali przedstawiciele mieszkańców, zwrócili uwagę na aspekt zdrowotny planowanej inwestycji. Zaprosili na rozprawę prof. n. chem. Lidię Wolską, kierownik Wydziału Nauk o Zdrowiu Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, która od dwóch lat zajmuje się tematem zagrożeń zdrowotnych, jakie niosą ze sobą fermy. Towarzyszyła jej dr n. med. Małgorzata Michalska z Zakładu Immunobiologii i Mikrobiologii Środowiska tej samej uczelni. Prof. Wolska zwróciła uwagę, że od kilku lat zauważalna jest w naszym kraju ogromna ekspansja ferm wielkoprzemysłowych, z czego 95% produkcji to eksport. To, co pozostaje u nas, to śmieci i zanieczyszczenia związane z produkcją. Tematem dwukrotnie zajmowała się Najwyższa Izba Kontroli, która dopatrzyła się szeregu uchybień i zagrożeń, zwłaszcza dla najbliższego otoczenia. – Od 2005 r. istnieje wymóg uwzględniania oceny oddziaływania na środowisko, w tym na zdrowie ludzi – tłumaczyła L. Wolska. – Niestety, z powodu braku specjalistów, wciąż jest lekceważony – dodała.

 

Na wsi musi śmierdzieć?

Osoby mieszkające w pobliżu kurników skarżą się na nieprzyjemne zapachy. Niektórzy wyśmiewają to, argumentując, że na wsi tak już jest i musi śmierdzieć. A to nie do końca prawda. – Odory to ponad 200 różnych substancji, m.in. siarkowodór, metan, tlenki azotu, które mają realny wpływ na człowieka – tłumaczyła L. Wolska. – Efekty, jakie mogą wywoływać, to m.in. bóle głowy, nudności dolegliwości oczu, nosa, biegunki, duszności, a nawet kołatania serca. Długoterminowe działanie tych czynników nie jest dokładnie zbadane, stąd niektórzy interpretują ten fakt na swoją korzyść i uważają za mało szkodliwy. Jednak prawda jest taka, że jeśli nie wiemy, jakie są skutki, a podejrzewamy, że mogą być negatywne, powinno się zachować ostrożność – mówiła.

Także Centralny Instytut Ochrony Pracy zauważa problem w działaniu dużych ferm przemysłowych, a dokładniej szkodliwość czynników biologicznych, jakie powstają w procesie hodowli. Wraz z powietrzem i odchodami z kurników do otoczenia przedostają się wirusy, bakterie, grzyby, glony itp. Problemem jest ich wielkość, dzięki którym mogą wnikać bezpośrednio do krwi, powodując np. udary. Z kolei odpady składowane na polach powodują przedostawanie się amoniaku do wód i gleby, co powoduje przeżyźnienie.

Wymieniając liczne zagrożenia płynące również z masowego i niekontrolowanego stosowania antybiotyków w przemyśle, prof. Wolska zwróciła uwagę, że to włodarze – także przy podejmowaniu podobnych decyzji jak ta w Strzale – powinni myśleć i przewidywać skutki.

Na potwierdzenie swoich argumentów zaprezentowała mapy przedstawiające lokalizację dużych kurników oraz mapy prezentujące obszary złej jakości powietrza. W większości przypadków pokrywały się.

Ponieważ jeden z argumentów mieszkańców przeciwko lokalizacji inwestycji to właśnie zbyt mała odległość od zabudowań mieszkalnych (najbliższy budynek mieszkalny ok. 60 m), wójt zapytał prof. Wolską, jak ta kwestia wygląda na Zachodzie. – O jakich odległościach mówimy? – dopytywał. – To kwestia kilometrów, nie metrów – odpowiedziała profesor.

 

Co na to plan zagospodarowania?

Mieszkańcy na koniec rozprawy odnieśli się również do wyjaśnień inwestora, wytykając mu szereg uchybień, m.in. w kwestii ilości wytwarzanych odpadów, w tym pomiotu kurzego. Inwestor planuje przekazywać go do pieczarkarni, zaś jeśli tam nie będzie mógł go się pozbyć, posiada pola, na których może go składować. „Pan Zaliwski zdaje się sugerować, że przekazanie pomiotu pieczarkarni oznacza, że nie trafi on ponownie do środowiska, najprawdopodobniej na pola. Niestety, przekazanie czegokolwiek komukolwiek nie oznacza, że to znika. I dlatego, jeśli raport ma być rzetelny, musi zawierać informacje o losie substancji generowanych przez przedsięwzięcie także wtedy, gdy nie są one zagospodarowywane w ramach rozpatrywanej instalacji” – napisali w dokumencie.

Jednak najcięższe działo wytoczono na koniec spotkania. – Mamy opinię biegłego sądowego, która dowodzi, że planowana inwestycja jest niezgodna z planem zagospodarowania przestrzennego – powiedział Sebastian Mlonek, pełnomocnik mieszkańców. Architekt Anna Czyżewska, która jest biegłym sądowym przy Sądzie Okręgowym w Siedlcach potwierdziła, że obowiązujący plan nie dopuszcza w tej lokalizacji przedsięwzięć uciążliwych dla funkcji mieszkaniowej, a zezwala jedynie na okołorolnicze, za jakie nie można uznać dwóch kurników do chowu brojlerów o łącznej obsadzie ok. 83 tys. sztuk. Ten sam argument mieszkańcy podnosili na rozprawie w lutym 2016 r., jednak urzędnicy go odrzucili. – Jeżeli ten fakt zostanie pominięty w uzasadnieniu decyzji wójta, mieszkańcy wystąpią z wnioskiem o objęcie postępowania nadzorem prokuratorskim – poinformował S. Mlonek.

 

Jestem na nie

– Wszystkie dokumenty zostaną wzięte pod uwagę – zapewnił H. Brodowski. Patrząc na rozwiązania na Zachodzie i zachowywane tam odległości, w naszej gminie nie powinien już powstać żaden kurnik. Wiem już, że w tym przypadku wydam decyzję negatywną dla inwestora – dodał na koniec, co zostało nagrodzone gromkimi brawami. Czy tak się rzeczywiście stanie i jakie kroki podejmie inwestor, okaże się wkrótce.

 

3 pytania

Henryk Brodowski, wójt gminy Siedlce

Pana negatywna decyzja w sprawie lokalizacji inwestycji nie kończy sprawy…

Inwestor będzie miał prawo odwołać się do kolegium samorządowego. Te trzy rozprawy i wszystkie zaprezentowane argumenty czy dane powinny także tam zostać wzięte pod uwagę.

 

Co z kwestią niezgodności z planem zagospodarowania?

Jeśli chodzi o plan zagospodarowania przestrzennego, jest on przestarzały, natomiast inwestor znalazł opinię, że przesunięcie inwestycji o kilka metrów daje już zgodność z planem. Chcę podkreślić, że jednak te symbole zapisane w planie nie zawsze pozwalają na budowanie tak dużych kurników. Jeżeli inwestor budowałby kurnik na 10 tys. sztuk, to na pewno mieszkańcy by nie protestowali. To duża miejscowość i pojawiło się dużo głosów sprzeciwu.

 

Jednak zaproponowane przez Pana lokalizacje zamienne zostały odrzucone.

Jako wójt muszę brać pod uwagę racje obu stron. Jest mi też szkoda inwestora, bo ma przedsięwzięcie, możliwości i chciałbym podać mu rękę w postaci wskazania innego miejsca, które nie zostałoby oprotestowane. Tak też zrobiłem, jednak on nie przystał na te propozycje. Jeżeli nie podejmie dialogu, nic na to nie poradzę. Oferta jest cały czas aktualna.

 

MOIM ZDANIEM

Anna Mlonek, przedstawiciel mieszkańców

Moim zdaniem w całej tej sprawie zabrakło zdrowego rozsądku. Lokalizacja tego typu inwestycji pośród osiedla domów jednorodzinnych w strefie podmiejskiej jest absurdalna. Przy obecnym stanie wiedzy bezsporny jest fakt negatywnego oddziaływania takich inwestycji na środowisko, w tym zdrowie i warunki życia ludzi. 

Ochrona środowiska jest obowiązkiem władz publicznych wynikającym z Konstytucji RP. Przykre jest to, że mieszkańcy zmuszeni zostali do udowadniania przez ponad półtora roku negatywnego wpływu tej inwestycji, ponosząc znaczące koszty finansowe. Dzieje się tak dlatego, że organy właściwe do opiniowania i uzgadniania tego typu inwestycji przyjmują bezkrytycznie opracowania wykonywane na prywatne zlecenie inwestorów. Godną naśladowania jest wnikliwa analiza problemu w przedmiotowym postępowaniu administracyjnym przeprowadzona przez Państwowy Powiatowy Inspektorat Sanitarny w Siedlcach.

JAG