Historia
Stosunek do sejmu delegacyjnego 1767/68

Stosunek do sejmu delegacyjnego 1767/68

29 lipca 1767 r. pragnący odegrać się na Czartoryskich pan Białej - Karol Stanisław Radziwiłł wraz z całą generalnością przeniósł się z Radomia do Warszawy. Były szef obozu republikańskiego Jan Klemens Branicki wezwał konsyliarza podlaskiego Józefa Pułaskiego do Białegostoku. 19 sierpnia Pułaski wyruszył z Warszawy na Podlasie.

24 sierpnia zwołano sejmiki przedsejmowe. Niemal każdy z nich odbywał się pod kontrolą rosyjskiego oficera z udziałem wojska i musiał uchwalić punkt o dysydentach. Na sejmikach drohickim i mielnickim nie pozwolono czytać nowych listów biskupa krakowskiego Sołtyka i hetmana J.K. Branickiego. Podobnie było w województwie brzesko-litewskim. Wojska carowej okupowały wiele dworów szlacheckich. W Klenikach, majątku Niemcewiczów, 8 km od Brześcia, pułkownik carski pełnił rolę gospodarza, a prawi właściciele byli na jego usługach. Zgodnie z wolą ambasadora rosyjskiego posłami z Podlasia zostali wybrani ludzie, o których wiedziano, że będą milczeć, np.: Maciej Poletyło, podczaszy bielski, i Józef Wilczewski, podkomorzy wiski.

Tymczasem w Białymstoku odbywała się tajna konferencja. Udział w niej wzięli bp Kajetan Sołtyk, konsyliarz Józef Pułaski i hetman J.K. Branicki. Był to początek grupy spiskowej, do której wkrótce przystąpili: hetman polny koronny Wacław Rzewuski, marszałek nadworny Jerzy Mniszech, podskarbi Teodor Wessel, bp kamieniecki Adam Krasiński i podkomorzy różański Michał Krasiński.

5 października 1767 r. obrady rozpoczął sejm zwany później delegacyjnym. Posłuszny ambasadorowi rosyjskiemu pan Białej, jako marszałek sejmu, wezwał posłów i senatorów, by wybrali delegację do pertraktowania z Repninem w sprawie dysydenckiej i gwarancji carowej Katarzyny II. Sekretarz stolnik Marcin Matuszewicz odczytał projekt limity, czyli odłożenia obrad sejmu. Zaprotestował bp Sołtyk. Po jego wystąpieniu posłowie nie chcieli zatwierdzić limity. 8 października król posłał marszałka Radziwiłła do kanclerza M. Czartoryskiego, właściciela Siedlec, aby przyłączył się do delegacji. Ten odmówił. Aby go zastraszyć, tej samej nocy wojska rosyjskie wkroczyły do jego posiadłości w Wołczynie.

12 października odczytano w sejmie brewe papieskie wzywające do obrony wiary. Rozzłoszczony Repnin kazał aresztować w nocy z 13/14 października bp. Sołtyka, bp. Józefa Załuskiego, brata byłego proboszcza międzyrzeckiego, i hetmana polnego Wacława Rzewuskiego. 15 października zastraszony sejm wznowił obrady. Tymczasem aresztowanych powieziono w tajemnicy przez północne Podlasie na wschód: najpierw do Wilna, a potem w głąb Rosji.

19 października sejm zaakceptował projekt Matuszewicza wysłania delegacji do Repnina. Liczyła ona czterech ministrów, 12 senatorów i 48 posłów. Pan Białej podpisał limitę, ale w pracach delegacji nie wziął udziału. Nie uczestniczył w nich również poseł łukowski Jacek Jezierski. I też raczej pozornie wzięli w niej udział właściciel Siedlec M. Czartoryski i syn właściciela Międzyrzeca – Adam Kazimierz Czartoryski, którym Repnin zagroził konfiskatą dóbr i aresztem. Posiedzenie sejmu odroczono do 1 lutego 1768 r. Większość posłów rozjechała się do domów.

Rzadko trzeźwiejącemu marszałkowi Karolowi Stanisławowi Radziwiłłowi pozwolono wyjechać na dwa tygodnie w asyście pułkownika rosyjskiego Karra do Białej i w dawnym stylu urządzić polowanie. Po powrocie do Warszawy, 25 listopada wydał bal w stolicy na cześć carowej Katarzyny II. Zaproszono nań około trzech tysięcy gości, a oprócz innych napitków zamówiono tysiąc butelek szampana. W Radzyniu w końcu 1767 r. odbyło się huczne wesele córki właściciela miasta generała Potockiego – Urszuli ze starostą czerkaskim Sanguszką. Ślubu w radzyńskim kościele udzielił im początkujący już wtedy poeta i publicysta bp Ignacy Krasicki. Pałac iluminowano i strzelano z armat. Ale nie wszyscy się weselili.

Kiedy wieść o sejmie delegacyjnym rozeszła się po Podlasiu, wśród szlachty zawrzało. Mały Niemcewicz wspominał, że jego matka na wieść o aresztowaniu senatorów powiedziała: „Nie może być szczęśliwy Polak, gdy Polska jest hańbiona” i zemdlała. Godnością wykazał się właściciel Siedlec Michał Czartoryski. Gdy pod koniec 1767 r. przybył z Petersburga kurier z listem od pierwszego ministra carowej Katarzyny – Panina, aby usunąć go z urzędu kanclerza, ambasador Repnin za pośrednictwem córki kanclerza – wojewodziny Ogińskiej usiłował wpłynąć na złożenie urzędu przez jej ojca. M. Czartoryski odpowiedział: „Nie otrzymałem urzędu od imperatorowej i dlatego wybaczy mi ona, że go nie złożę na jej życzenie. Jestem już stary, bardzo stary i niewiele mi się złego stanie, jeśli mi skróci te dni, które mi jeszcze pozostają. Honor mój zbyt leży mi na sercu, bym u schyłku życia, które śmiało to mogę powiedzieć, strawiłem na usługach dla Ojczyzny, zhańbił się czynem, który kraj mógłby mi poczytać za tchórzostwo”.

Czekano wznowienia parlamentu. 1 lutego 1768 r. sejm wprawdzie zebrał się, ale obrady zostały przełożone do 1 marca. To dopełniło czary goryczy. Na Podlasiu i w województwie lubelskim szykował się wybuch niezadowolenia. Przygotowywano nową konfederację. Jak zapisał pamiętnikarz Tadeusz Konopka: „Koło Lublina podniesiono ją 2 lutego i na Podlasiu, gdzie szlachta podlaska, łukowska licznie pod bronią stanęła”. Konsyliarzem szlachty łukowskiej został Ignacy Suchodolski, a lubelskiej Stoiński i Kościuszko-Siechnowicki. Wznowiony sejm zakończył obrady 5 marca 1768 r. Sterroryzowani posłowie przyjęli wszystko bez szemrania. Niektórzy prominenci, zasłużeni dla ambasadora, a związani z Podlasiem, otrzymali sute gratyfikacje. Radziwiłł „Panie Kochanku” odzyskał województwo wileńskie i swoje posiadłości. Matuszewicz został kasztelanem. Mąż przyszłej właścicielki Siedlec, M. Ogiński, przyjął buławę hetmana wielkiego litewskiego. Wojewoda podlaski Bernard Gozdzki otrzymał od carowej roczną pensję w wysokości ponad trzech tysięcy rubli. Tymczasem doszły wieści, że 29 lutego 1768 r. zawiązała się w Barze nowa konfederacja. Świeżo mianowany kasztelan M. Matuszewicz pisał z Warszawy do pana Białej: „Choć konfederacja barska kilku partykularnych osób fanatyzmem pospolitej szlachty wsparta jest… jednak większa część narodu i pryncypialniejsze osoby są przy królu”. Nowo mianowany senator mylił się jednak się mylił.

Józef Geresz