Straty spore, odszkodowania symboliczne
W kwietniu rolnicy mierzyli się ze sporym ochłodzeniem i przymrozkami. Jak dużą skalę przybrały na Lubelszczyźnie i w których rejonach było najzimniej?
Trudno mówić tej wiosny o przymrozkach, bo one mają miejsce wówczas, gdy temperatura spada do -2, -3ºC. Tymczasem w niektórych miejscach, zwłaszcza w obniżeniach terenu, odnotowywano nawet -12ºC. To już jest mróz.
Najtrudniejsza sytuacja miała miejsce w powiecie opolskim i kraśnickim. Silniejszy mróz dotknął też powiat lubelski. W mniejszym stopniu do przemrożeń doszło też w powiatach północnych województwa, np. łukowskim. Od tamtejszych rolników wiem, że spadki temperatur sięgały -6ºC.
Jaka jest skala strat w uprawach w rejonach dotkniętych spadkami temperatur?
Tam, gdzie było najzimniej, truskawka uprawiana bez osłon wymarzła w 100%. W więcej niż połowie przemarzła na stanowiskach nieco bardziej wyniesionych. W wiśniach, czereśniach, brzoskwiniach i morelach straty sięgną nawet 80-90%. Podobnie będzie z maliną wiosenną. Nadzieja jest tylko w malinie jesiennej. Być może odbije i zbiory będą.
Jakiej pomocy mogą spodziewać się plantatorzy?
Problem strat wywołanych mrozem zgłosiłem na sejmowej komisji rolnictwa wraz z wnioskiem o zabezpieczenie środków rządowych na odszkodowania. Już w najbliższych tygodniach gospodarstwa rolne będą odwiedzały wyznaczone przez wojewodę komisje. W ich skład wejdą przedstawiciele ośrodków doradztwa rolniczego, pracownicy Lubelskiej Izby Rolniczej oraz danego urzędu gminy. Z przeprowadzonych na miejscu oględzin zostanie sporządzony protokół, który stanie się podstawą do oszacowania strat.
Czy odszkodowania pokryją straty w znacznej części?
Nigdy tak się nie zdarzyło i nie zdarzy się teraz. Są pule na te cele, czyli np. na przeciwdziałanie klęskom. Ta pula po szacowaniu strat jest dzielona, więc nie należy spodziewać się dużych pieniędzy. Zwykle są to dopłaty rzędu 1 tys. zł na hektar, a więc na tzw. otarcie łez. To nie jest pomoc. Przydałaby się większa, ale dobre i to.
Na jaką jeszcze pomoc, oprócz rządowej, mogą liczyć plantatorzy?
Rozwiązaniem może być ubezpieczanie upraw. Ale zakłady ubezpieczeń nie są chętne do zawierania takich umów. Wiedzą, że w ostatnich latach często wcześnie rozpoczyna się wegetacja, którą mogą powstrzymać przymrozki. Obawiają się później wielu wniosków o odszkodowania i dlatego wstrzymują się przed ubezpieczaniem.
Czy istnieje jakiś inny sposób, by rolnicy mogli uzyskać pomoc?
Poza tymi dwoma (z budżetu państwa i z ubezpieczenia) nie ma żadnego innego sposobu. Pewną pomocą mogłaby być partycypacja w kosztach ponoszonych przez rolników przez zakłady przetwórcze. Ale obecnie taka forma wsparcia się nie zdarza.
W takim razie, by rolnik nieco zyskał, skutki wiosennych mrozów zapewne będą musieli odczuć konsumenci…
Tak, taka sytuacja może przełożyć się na ceny. Konsumenci prawdopodobnie zapłacą więcej za owoce w porównaniu do cen z poprzedniego roku. Ale to i tak w niczym nie pomoże rolnikom. Warto też zauważyć, że pod względem cen za produkty także poprzednie lata były dla plantatorów złe. W zeszłym roku powód stanowiła sytuacja na Ukrainie, a w tym roku doszły mrozy.
W najbliższej przyszłości poza mrozami rysuje się kolejne zagrożenie dla rolników. Chodzi o małą w ostatnich tygodniach częstotliwość deszczu i pojawiający się coraz częściej silny wiatr. Czy grozi nam susza?
Trudno powiedzieć, czy ten rok będzie należał do suchych. Zima i wczesna wiosna obfitowały w opady, więc zapasy wody w glebie jeszcze są. Radziłbym raczej rolnikom uprawiać glebę tak, by ograniczyć parowanie wody. Polecam trzy sposoby. Jedną z nich jest metoda orkowa, czyli żeby zaraz po zaoraniu bronować ziemię. Inny sposób to zastosowanie głęboszowania. Polega ono na bardzo głębokim spenetrowaniu gleby w głąb przy pomocy grubera, który przerywa warstwę płużną (to warstwa sięgająca do 25-30 cm pod powierzchnią gleby, nieprzepuszczająca wody, powietrza ani korzeni roślin). Decydując się na głęboszowanie, warto stosować je w poprzek skłonu pola. Wtedy woda nie spływa z drenów i dłużej zostaje w glebie. Warto też spróbować trzeciej metody uprawy gleby: bezorkowej (bez odwracania gleby). Ziemię uprawia się wtedy minigłęboszem, dawkując nawozy w głąb ziemi i siejąc w pasach różne gatunki roślin. Oprócz tego rolnicy powinni rozważyć, czy w związku z okresami suszy nie lepiej zamiast zbóż jarych siać oziminy. Ozimina do zimy ukorzenia się i lepiej znosi długie okresy bez deszczu.
Dziękuję za rozmowę.
Tomasz Kępka