Strzałem w usta
Do zabójstwa „Sępa” pośrednio przyznała się Armia Ludowa. Jakie były przyczyny wydania wyroku śmierci na kapitana Milerta? Na terenie obwodu AK Włodawa w jego północno-zachodniej części, w tzw. lasach parczewskich, od drugiej połowy 1943 r. stacjonowało silne zgrupowanie AL pod dowództwem Mieczysława Moczara „Mietka”. W styczniu 1944 r. pojawiło się zgrupowanie partyzantki sowieckiej płk. Iwana Banowa „Czornyj”. AL, wspomagana przez sowiecką partyzantkę, kontrolowała tę część powiatu włodawskiego. Lasy parczewskie stały się jednym z najważniejszych obszarów aktywności partyzantki komunistycznej w Generalnej Guberni.
Docierały tu grupy sowieckie i polsko-sowieckie zza linii frontu, tędy przebiegały trasy przerzutu komunistycznych emisariuszy politycznych i agentów. Kpt. J. Milert „Sęp” był jedną z ofiar komunistów.
Z Sękowa wyruszył w ostatnią podróż
Światło na sprawę zabójstwa „Sępa” rzuca sprawozdanie za miesiąc październik 1943 r., które zachowało się w aktach Inspektoratu Chełmskiego AK: „Na ogół jednak przeciw Niemcom Polska Partia Robotnicza występuje bardzo ostrożnie. Za to tam, gdzie czuje swoją siłę, szantażuje, odbiera broń członkom AK”. Dla PPR „Sęp” mógł być niewygodny, o czym m.in. pisał w „Roczniku Chełmskim” w 1999 r. dr Jarosław Kopiński z lubelskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej – szczególnie że Milert jako pierwszy w okręgu Lublin w 1944 r. utworzył w drugiej połowie stycznia 1944 r. przy komendzie obwodu AK Powiatową Radę Jedności Narodowej. „Ta inicjatywa była bardzo niebezpieczna dla PPR, mogła jej odebrać wpływy polityczne” – zauważa dr J. Kopiński. Podobnie twierdzi lokalny historyk młodego pokolenia Adam Panasiuk, pochodzący z Urszulina.
– Ta i inne inicjatywy odbierały wpływy PPR w regionie, dlatego też partyzantka ludowa zdecydowała się przy użyciu sił nacjonalistów ukraińskich na likwidację J. Milerta. Podejrzanymi w zorganizowaniu morderstwa „Sępa” są także osoby ze ścisłego dowództwa AK, które tym sposobem eliminowały uznanego rywala do przejęcia dowództwa nad organizowanym 3 batalionem partyzanckim 7 Pułku Piechoty Legionów i niewygodnego świadka „grzesznych” poczynań okolicznych partyzantów – twierdzi A. Panasiuk. Jak było w rzeczywistości, nie wiemy do dziś, dodaje historyk, który – nota bene – jest wnukiem Romana Panasiuka, u którego „Sęp” kwaterował podczas wojny. – Milert w terenie miał trzy miejsca kwaterunku: u Dudkiewiczów w Załuczu, u Kujawskich w Babsku i u mojego dziadka w Sękowie. U nas mieszkał przez długi czas, ponieważ miał oficjalne papiery jako pomoc w gospodarstwie. To z gospodarstwa mojego dziadka „Sęp” wyruszył w ostatnią podróż, ginąc w zasadzce w Starym Załuczu – mówi A. Panasiuk.
Zasadzka w Załuczu Starym
W lutym 1944 „Sęp” od komendanta okręgu lubelskiego AK płk. Kazimierza Tumidajskiego ps. Marcin otrzymał rozkaz przeniesienia na Zamojszczyznę do 9 pp AK. Zamierzał zdać obwód swemu zastępcy – por. Mieczysławowi Łabędź-Zatorskiemu ps. Aleksander. Umówił się z nim na spotkanie w Załuczu Starym, w domu por. Leona Rentflejsza ps. Błyskawica. O spotkaniu został powiadomiony także oficer organizacyjny Inspektoratu Chełm por. Bolesław Flisiuk „Sławuta”.
Kpt. J. Milert, dowódca drużyny ochronnej starszy strzelec Józef Pasoń „Słowik” i żołnierz z tej drużyny strzelec Marceli Gościmiak „Biały Kazik” udali się 23 lutego 1944 r. do wsi Załucze Stare. Furmanką zawiózł ich rolnik z Sękowa Zenon Zakrzewski, który potem wraz ze strzelcem Gościniakiem, który uciekł zabójcom w Kulczynie, powiadomił mieszkańców o egzekucji.
W okolicy zabudowań Stanisława Górki drogę furmance zatarasowały sanie, zza przydrożnych topoli wybiegło kilkunastu uzbrojonych w broń automatyczną ludzi. Żołnierze AK zostali oślepieni światłem latarek elektrycznych i sterroryzowani kilkoma pepeszami, dlatego nie zdołali użyć posiadanej broni krótkiej. Jak relacjonował dr Kopiński, „Sęp” po zorientowaniu się, że napastnikami są Sowieci, „wzywał swoich towarzyszy do spokoju, mówiąc, że wszystko zaraz się wyjaśni. Po rozbrojeniu oficerów i towarzyszących im żołnierzy zaprowadzono do mieszkania S. Górki, gdzie zamachowcy przeprowadzili identyfikację zatrzymanych oraz pobieżną rewizję. Po ustaleniu tożsamości w obecności gospodyni i ukrytej pod łóżkiem młodej córki ustalono ich tożsamość, wówczas odbyła się egzekucja”.
Pierwszy został zastrzelony strzałem w usta przez dowódcę grupy sowieckiej „Wołodię” kpt. J. Milert, następnie z rąk drugiego sowieta – „Andrieja” został postrzelony w pierś adiutant por. J. Majewski „Jotem”, którego z pistoletu dobił dowódca grupy strzałem w głowę. Ostatni zginął Pasoń.
Pochowani w Woli Wereszczyńskiej
Z egzekucji ocalał szeregowy M. Gościmiak „Biały Kazik”, ponieważ jego rysopis nie zgadzał się z tym, który posiadali zamachowcy.
– Miał to być młody chorąży Mieczysław Niedzielski ps. Grot – mówi kpt. Edmund Brożek, prezes włodawskiego oddziału Światowego Związku AK. – Kolega „Grot” po wielu latach opowiadał mi o tamtej tragedii. Ocalił „Grota” ksiądz tamtejszej parafii, który nie pozwolił mu pójść na to spotkanie. Niedzielski przesiedział na plebanii do rana – tłumaczy z uwaga, że tylu wspaniałych konspiratorów ginęło potajemnie.
Po zastrzeleniu „Sępa” partyzantka sowiecka i wspierające ją grupy AL przejęły kontrolę nad komendą obwodu AK we Włodawie. M. Moczar – dowódca obwodu II AL 1 marca komunikował: ,,Zlikwidowano podżegacza do walk bratobójczych kom. na pow. Włodawa «Sępa»”.
„Wszyscy trzej zabici – kpt. J. Milert „Sęp”, por. Józef Majewski „Jotem” i Józef Pasoń „Słowik” – zostali pochowani przez ks. Józefa Bujalskiego na miejscowym cmentarzu w Woli Wereszczyńskiej, przy asyście kampanii honorowej żołnierzy AK, członków miejscowego ruchu oporu i miejscowego społeczeństwa. W czasie wypełniania tych smutnych obrzędów pogrzebowych żałobny kondukt został ostrzelany z daleka z broni maszynowej, również przez nieznanych sprawców” – wspominał w swoich pamiętnikach pierwszy komendant obwodu AK na pow. włodawski Romuald Kompf. W 1990 r. w miejscu zbrodni postawiono zamordowanym pomnik.
Józef Milert ps. Sęp, Kowalski, oficer służby stałej, ur. się 3 lipca 1898 r. w Dubicy k. Brześcia nad Bugiem. W 1924 r. zgłosił się na ochotnika do wojska, służbę pełnił na terenie Brześcia i Pińska. Ukończył szkołę podchorążych w Bydgoszczy. W latach 1934-1939 służył w 8 pp Legionów w Lublinie. 19 marca 1939 r. otrzymał awans na porucznika. 15 lipca został przeniesiony do Poleskiej Brygady KOP, gdzie objął dowództwo kompanii KOP stacjonującej w Olchomlu. Po wkroczeniu Rosjan na tereny RP wraz z grupą gen. Orlik-Ruckemana wycofał się na teren lasów parczewskich. W październiku 1939 r. rozbroił swoją kompanię w okolicach Sosnowicy. Sam wraz z dwoma zaufanymi podoficerami ukrył broń. Następnie udał się poprzez Bug w swoje rodzinne strony, skąd musiał szybko uciekać, gdyż jego rodzinę aresztowało NKWD. Po powrocie na teren Lubelszczyzny ukrywał się na terenie Chełma, czynnie uczestnicząc w tworzeniu konspiracji. Po scaleniu z AK objął na początku 1943 r. funkcję komendanta obwodu AK Włodawa.
Joanna Szubstarska