Historia
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Świadectwo młodzieży

Jak to się stało, że właśnie młodzież tak zdecydowanie zaprotestowała przeciwko usunięciu krzyży? W tym czasie znikały one ze ścian i w innych szkołach, jednak często kończyło się to odniesieniem krzyży do kościoła i odprawieniem nabożeństwa ekspiacyjnego.

Kapłani, nauczyciele, rodzice zgodnie podkreślają, że obrona krzyży była dziełem samych uczniów – wynikała z ich przekonań; to oni samodzielnie i spontanicznie rozpoczęli protest. 

Najważniejszy był krzyż

Swoiste świadectwo młodzieży uczącej się w ZSR w Miętnem dał dyrektor tej szkoły i jednocześnie kierownik propagandy w Miejsko-Gminnym Komitecie PZPR w Garwolinie, który sprowokował wydarzenia związane z obroną obecności krzyża w szkole. Podczas rozmowy z katechetą – ks. Stanisławem Bieńką przyznał: „Nie wiedziałem, że mam tak wartościową młodzież”.

Gdy się analizuje przebieg protestu, widać wyraźnie, że uczniowie wykazali się wielką samodzielnością, dojrzałością moralną i organizacyjną.

Wioletta Sosnowska (obecnie Kluczek) była wówczas w klasie maturalnej. Jako przedstawicielka szkoły przedstawiła dyrektorowi pytania dotyczące zniknięcia krzyży. – Gdy zabrano nam krzyż ze szkoły miałam wrażenie, że odarto nas z tego, co dla nas najważniejsze w życiu. Jak nie ma miejsca dla krzyża na ścianie szkoły, to w konsekwencji nie powinno być w tej samej placówce miejsca na rozmowy o Bogu, motywacje religijne w postępowaniu.

Jarosław Maczkowski rozpoczął naukę w ZSR w Miętnem w 1981 r., w trzeciej klasie. Podczas strajku stoczniowców był wśród robotników, fotografował to, co się działo w Stoczni Gdańskiej. – W tym wszystkim, co się zdarzyło w Miętnem, znak krzyża był najważniejszy. Skoro młodzież wierząca życzyła go sobie w szkole, to dyrekcja powinna to uszanować. A niewierzącym nie powinien przeszkadzać, skoro jest dla nich tylko nic nieznaczącym emblematem. Chodziło też o pokazanie, że nie pozwolimy sobie pluć w twarz – tłumaczy Maczkowski. 

„Nie rzucim, Chryste, świątyń Twych”

Przypomina także, że protest rozpoczął się na początku grudnia, gdy znikły krzyże z pracowni. – Choć nie byłem w samorządzie, skrzyknęliśmy się, zaczęliśmy dyskutować, napisaliśmy pismo do dyrekcji. Następnie pojechaliśmy we trójkę z Wiolettą Sosnowską i Tomaszem Malickim do Garwolina, żeby poinformować o tym księży – wspomina Maczkowski.

Zarówno Sosnowska, jak i Maczkowski podkreślają, że nie byłoby mowy o jakimkolwiek proteście, gdyby większość młodzieży nie myślała podobnie. – Podczas apelu 19 grudnia, gdy dyrektor odmówił przywrócenia krzyży do szkoły, ponad 30 młodych mężczyzn z piątej klasy technikum mechanizacji rolnictwa nagle spontanicznie zaintonowało: „Nie rzucim, Chryste, świątyń Twych”. Ta pieśń otworzyła nam serca, uświadomiła, o co walczymy, co chcą nam odebrać. Panował wielki entuzjazm, uczniowie pisali wiersze, spisywali pamiętniki, układali piosenki – wspomina Kluczek.

Maczkowski przypomina o akcjach, które udało się zrealizować dzięki jedności i zgodzie panujących wśród uczniów. Dyrekcję i niektórych nauczycieli drażniło na przykład, gdy uczniowie zamiast się rozejść na przerwę, zostawali na apelu i śpiewali pieśni religijne i patriotyczne. – Gdy postanowiliśmy iść do kościoła w Garwolinie, uczniowie ubierali się i wychodzili na plac, szli zwartą kolumną. Gdy postanowiliśmy strajkować, natychmiast zorganizowały się służby porządkowe, ktoś zadbał o to, by było co jeść, panował idealny porządek. Młodzież była pełna entuzjazmu i wiary, przekonana, że stając w obronie krzyża dobrze postępuje – mówi pani Wioletta. Ale były i chwile bardzo trudne. – Jednak wystarczyła modlitwa, śpiew, czasem pokrzepiające słowo kapłana, nauczyciela, rodzica, aby po chwilowych załamaniach, zwątpieniu wracała wiara, entuzjazm, energia – dodaje.

Trudne chwile

Pytany o najtrudniejszy moment strajku, Maczkowski odpowiada: – Dla mnie był to pat, jaki nastąpił w kilka tygodni po zawieszeniu szkoły, gdy nie było widać żadnego rozwiązania. Bardzo trudne były dla mnie rozmowy z dwoma kolegami, którzy przyszli do mnie ze łzami, mówiąc, że chcieliby skończyć szkołę. Mogłem im tylko powiedzieć, że świat się nie skończy, gdy zdadzą maturę za rok – tak jak to bywa w różnych przypadkach losowych i nieszczęściach, po których ludzie żyją dalej.

Tylko 90 na ponad 600 uczniów przed 27 marca, kiedy wznowiono zajęcia w szkole, podpisało tzw. lojalki – oświadczenia zgody na „świecki charakter szkoły”, czyli na usunięcie z niej krzyży. Do końca roku i matury pozostawało coraz mniej czasu, a dyrektor zabronił wpuszczania na lekcje w ZSR w Miętnem tych uczniów, którzy lojalek nie podpisali. Konsekwencje udziału w obronie obecności krzyża były dla wielu bolesne, szczególnie dla maturzystów.

Aby pamiętali o tym, co jest najważniejsze

Pamiętniki pisane przez niektórych z nich kończą się na wrażeniach z pobytu w szkole w 1990 r. z okazji szóstej rocznicy obrony krzyży. „Pełne zwycięstwo! Jaka radość! Można się cieszyć, że nasza walka już przynosi owoce” – napisała Sosnowska-Kluczek.

„Chciałbym, aby kolejne pokolenia uczniów ZSR pamiętały o takich symbolach jak krzyż, orzeł w koronie, o takich wartościach jak wolność, solidarność. Trudno na pewno cieszyć się wolnością, gdy nie pamięta się czasów niewoli, ale w pogoni za sukcesem, szczęściem, pieniędzmi trzeba się zatrzymać, zastanowić, co jest najważniejsze i wiedzieć o tym, że ważne jest, by orzeł miał koronę, aby krzyż wisiał tam, gdzie chcą go ludzie wierzący: w szkole, w pracy, przy drodze, abyśmy mogli zawsze pełnym głosem wyrażać swoje myśli i uczucia. Dziękuję Bogu za lekcję udzieloną mi podczas pamiętnych dni w Miętnem” – zakończył swoje wspomnienia Maczkowski.KALENDARIUM

 

Styczeń 1984 r.

9 I (poniedziałek) – Na porannym apelu dyrektor ogłasza swoją decyzję: w szkole świeckiej, jaką jest ZSR w Miętnem, nie ma miejsca na formy i treści religijne. Oburzona młodzież zbiera się przed budynkiem szkolnym i przez 15 minut śpiewa pieśni religijne. Niezadowolenie wzrasta, trwają dyskusje. Wśród młodych ludzi budzi się bunt.

10 I (wtorek) – Przewodnicząca samorządu szkolnego ZSR Wioletta Sosnowska (Kluczek) poinformowała opiekuna samorządu o rozpoczęciu protestu polegającego na nieuczestniczeniu w zajęciach lekcyjnych aż do czasu wyjaśnienia faktu zdjęcia krzyży w szkole. Ponowiła żądanie uczniów, by krzyże powróciły do szkoły.

Od 13.00 do 17.30 młodzież podejmuje strajk protestacyjny, w którym uczestniczy ok. 500 uczniów.

14.00 – Przyjeżdżają przedstawiciele władz wojewódzkich, którzy biorą udział w posiedzeniu rady pedagogicznej. Ustalono, że wychowawcy internatu przygotują młodzież do podjęcia normalnych zajęć 11 stycznia, w przeciwnym wypadku wojewoda zawiesi zajęcia w szkole aż do odwołania. Konflikt zaostrza się. Po długich pertraktacjach i otrzymaniu obietnicy władz, że nazajutrz o 8.00 przedstawią one propozycję rozwiązania konfliktu, uczniowie rozchodzą się.

11 I (środa) – Protest jest kontynuowany. Nauczyciel pełniący rolę mediatora przedstawił opracowane na naradzie propozycje kompromisowe: powieszenie jednego krzyża w uzgodnionym miejscu, przekazanie pozostałych krzyży do kościoła parafialnego lub miejscowej kaplicy, zorganizowanie punktu katechetycznego w starym budynku szkoły. Te propozycje dyrektor szkoły od razu odrzucił, mimo że uczestniczył w ich ustalaniu. Uczniowie dają wyraz oburzeniu godzinną demonstracją.

15.00 – Młodzież przerwała zajęcie i zgromadziła się w auli, oczekując przybycia przedstawicieli władz wojewódzkich. W tym czasie uczniowie przesyłają dyrektorowi za pośrednictwem mediatora wotum nieufności, w którym wyrażają dezaprobatę dla lekceważącego stosunku dyrekcji do młodzieży i braku dobrej woli rozwiązania konfliktu.

Dyrektor wydziału ds. wyznań urzędu wojewódzkiego w Siedlcach Eugeniusz Piątkowski odbył rozmowę z proboszczem parafii w Garwolinie. Ks. Henryk Bujnik ostatecznie nie wyraził zgody na przeniesienie krzyży do kościoła, twierdząc, że ich miejsce jest tam, gdzie je powieszono – w szkole.

20.30. – Rozpoczyna się spotkanie przedstawicieli władz wojewódzkich z wyłonioną reprezentacją młodzieży. Wniosek sformułowany przez przedstawicieli uczniów na podstawie przebiegu dyskusji, że „zdjęcie krzyży jest atakiem bezprawia w niby demokratycznym państwie” oburza przedstawicieli władz, którzy demonstracyjnie opuszczają salę, wykrzykując: „Nie jesteście uczniami, ale graczami politycznymi”. Reprezentacja uczniów ostatecznie zgodziła się na przeniesienie krzyży do kościoła pod warunkiem zawieszenia jednego krzyża przed wejściem do budynku szkoły lub w czytelni.

12 I (czwartek) – Podczas porannego apelu przedstawiciele uczniów składają sprawozdanie z przebiegu rozmów. Młodzież nie decyduje się na strajk, mimo że początkowo 70% uczniów opowiada się za tą formą protestu. Przekonują ich jednak argumenty: groźba zawieszenia zajęć w szkole oraz zwolnienia z pracy niektórych nauczycieli. Uczniowie postanawiając po lekcjach gromadnie odnieść odebrane od dyrektora krzyże do kościoła w Garwolinie.

16.00 – Księża kościoła parafialnego w Garwolinie po odprawieniu nabożeństwa ekspijacyjnego przyjmują krzyże do kościoła, wyrażając przy tym nadzieję, że niebawem wrócą one do szkoły. Krzyże zostają umieszczone na biało-czerwonej tablicy z napisem „Nie było miejsca dla Ciebie, Chryste, w naszej szkole – ZSR Miętne”.

14 I (sobota) – W kościele parafialnym w Garwolinie podczas nieszporów celebrowanych przez ks. Stanisława Bieńkę modlono się w intencji tych, którzy zdjęli krzyże w szkołach, oraz o powrót krzyży do szkół. W nabożeństwie uczestniczył ks. bp Jan Mazur.

13-29 I – Biskup siedlecki dla podkreślenia swego uznania dla postawy uczniów ofiarował im pamiątkowe krzyże, które odtąd młodzież nosi na piersiach.

Uczniowie codziennie odmawiają modlitwy przed i po lekcjach, co budzi zaniepokojenie dyrekcji i niektórych nauczycieli. Dyrektor poleca wychowawcom wezwać do szkoły rodziców najaktywniejszych uczniów. Nadzieje dyrektora na to, aby skłonić ich do zakazania uczniom udziału w protestach i manifestacjach nie ziściły się: rodzice zaaprobowali postawę swoich dzieci.


Anna Wasak