
Świat się zatrzymał
Zatrzymał się czas, ustały kłótnie, Polacy zaczęli mówić lepszym językiem, nagle dostrzegli wokół siebie innych dobrych ludzi i dobre emocje. „Ujrzeliśmy naród w stanie świętości” - komentowano. - Czuliśmy wielką jedność - powtarzają ci, którzy pamiętają tamte dni. Honorata Pawelec z parafii Wniebowzięcia NMP w Maciejowicach mieszkała wówczas w Warszawie. - Jestem pielęgniarką i pracowałam w przychodni i pogotowiu przy dużym zakładzie produkcyjnym - wspomina.
2 kwietnia miała nocny dyżur i na bieżąco razem z innymi śledziła wydarzenia z Watykanu, spoglądając na telewizor, który tego dnia – wyjątkowo – na dyżurze był włączony. – Pamiętam wszystkie wydarzenia okresu choroby Ojca Świętego: jak przemówił ostatni raz, jego ostatnią Drogę krzyżową, jak na kilka dni przed śmiercią jego stan się bardzo pogorszył… – wspomina, dodając, że to był czas modlitwy, czuwania. – Sama również chodziłam na czuwania, modliłam się – przyznaje.
Jak wspomina Robert Wysokiński z parafii św. Brata Alberta w Łukowie, choć media donosiły o pogarszającym się stanie zdrowia papieża, wiara i nadzieja nie gasły. – Wierzyłem, że jeszcze raz uda mu się wyzdrowieć, przecież dla wielu ludzi na świecie, a także dla mnie był niekwestionowanym autorytetem i duchowym przewodnikiem, zawsze był obecny w moim życiu – dodaje.
Wspomnienia wracały
Kiedy 2 kwietnia 2005 r. ogłoszono śmierć Jana Pawła II, wiele osób ogarnęło niedowierzanie. – Jak to? Przecież nasz papież nie może umrzeć. ...