Opinie
Źródło: PIXABAY
Źródło: PIXABAY

Święta, święta… i po świętach

Ze świętami jest tak, że szybko się kończą. Pozostaje pytanie: co dalej? Jak odnaleźć się w szaroburej rzeczywistości, gdy wrócą stare pokusy, nawyki, konteksty? Może jednak nie trzeba od razu się poddawać? Może warto choć trochę powalczyć o swoją duszę?

Chodzę do kościoła tylko raz w roku, tj. na Pasterkę - tłumaczy kobieta w średnim wieku podczas wizyty duszpasterskiej, zwanej popularnie kolędą. - Dlaczego? - dociekam. - Jestem wierząca, ale niepraktykująca - odpowiada. - Nie interesują mnie „te” rzeczy. Poza tym trzeba dawać pierwszeństwo rozumowi, a nie jakimś tam „przesądom”. Mamy XXI w.! - Cóż, skoro tak pani twierdzi… Szanuję pani poglądy, choć uważam, że jest inaczej. Proszę być tylko konsekwentną do końca i gdy przyjdzie moment rozstania się ze światem, wcześniej zadysponować, by pogrzeb był świecki. Wszak nie ma sensu wbrew woli na siłę „ciągnąć” panią do kościoła, który całe życie pani świadomie omijała - odparłem. Rozmówczyni przyznała mi rację. Dalej rozmowa potoczyła się tak, „by było miło”: dom, rodzina, dzieci, zdrowie etc.

Na koniec pani zapytała:

– Proszę księdza, o tutaj (wskazała palcem) na komodzie stoi porcelanowy słonik. Jak to jest? Czy szczęście przynosi taki z podniesioną czy opuszczoną trąbą?

Cóż, ponoć żyjemy w XXI w.!

***

Historia podsłuchana na rekolekcjach w jednej z siedleckich parafii.

– Proboszcz poprosił mnie, bym poszedł z Najświętszym Sakramentem do chorych – zaczął opowieść rekolekcjonista. – Parafia nie była duża, więc niektóre twarze mijanych ludzi kojarzyłem z kościoła. Widziałem ich czekających na spowiedź przed konfesjonałem, przyjmujących Komunię św. Smutne było to, że kiedy szedłem ulicą, nikt nie okazał szacunku Panu Jezusowi. Nawet nie chodziło o to, by klękać – wystarczyło zwyczajnie na moment zatrzymać się, schylić głowę, zdjąć czapkę czy przeżegnać się. Chodziło o znak, że wierzą, iż ON tu jest! Większość udawała, że mnie nie widzi. Jakby ksiądz i Ten, którego niósł chorym, byli powietrzem – relacjonował.

– Tak się złożyło, że kiedy po skończeniu posługi wracałem do kościoła, na tej samej ulicy chodził kominiarz. ...

Ks. Paweł Siedlanowski

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł