Kultura
Źródło: MD
Źródło: MD

Szansa na samodzielność i lepsze życie



Kilkanaście osób, w tym 11 niepełnosprawnych intelektualnie i cztery fizycznie, znajdzie zatrudnienie w zakładzie rękodzieła artystycznego, który powstał dzięki Fundacji Leny Grochowskiej. W planach jest też budowa mieszkań wspieranych, gdzie nauczą się samodzielności.

Fundacja Leny Grochowskiej, której twórcami są Lena i Władysław Grochowscy, od lat współpracuje z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie, m.in. organizując plenery malarskie i konkurs sztuki nieprofesjonalnej „Szukamy Nikifora”. Spotkania te uświadomiły fundatorom problemy, z jakimi na co dzień muszą mierzyć się niepełnosprawni artyści i ich rodziny. Pierwszy to niewystarczająca integracja z otoczeniem, a co za tym idzie - zerowe szanse na znalezienie zatrudnienia na lokalnym rynku pracy. Druga kwestia to brak mieszkań, w których osoby te mogłyby zamieszkać, gdy zabraknie rodziców. - Nie oszukujmy się, gros ludzi, którzy u nas są, to osoby 30,40, a nawet 50-letnie. Rodzice się starzeją i za chwilę ich dzieci będą skazane na pomoc dalszych krewnych albo dom pomocy społecznej - mówi Aneta Żochowska, kierownik zakładu.

I tak w głowie państwa Grochowskich zrodził się pomysł stworzenia miejsca przyjaznego niepełnosprawnym, gdzie będą mogli podjąć zatrudnienie. W planach jest też utworzenie mieszkań chronionych. Pierwszym krokiem do realizacji tego celu było utworzenie zakładu rękodzieła artystycznego, gdzie powstały dwie pracownie: ceramiczno-artystyczna i krawiecka – dodaje kierownik zakładu. – Niepełnosprawni znajdą u nas pracę, w której będą rozumiani, a ich ograniczenia nie będą przeszkodą, wręcz przeciwnie – staną się inspiracją i początkiem tworzenia rzeczy nietuzinkowych i niepowtarzalnych. Pracę, w której udowodnią sobie i wszystkim dookoła, że są osobami wartościowymi i mimo swoich ograniczeń mogą wnieść do społeczeństwa wartość dodaną – zapewnia.

 

Wyjątkowy czas, niepowtarzalny efekt

W ramach przygotowania do zatrudnienia przez ostatnie siedem tygodni dziesięcioro niepełnosprawnych intelektualnie osób szkoliło się w siedzibie fundacji. – Udało nam się to dzięki współpracy z Ośrodkiem Wsparcia Ekonomii Społecznej w Siedlcach, które partycypowało w kosztach przedsięwzięcia, oraz Joannie Ludwiczuk z pracowni PiKKU Ceramika w Siedlcach – dodaje A. Żochowska.

Szkolenie dotyczyło ceramiki, jej poznawania technik, lepienia glin, zdobienia. – Rodzice mogą być dumnie ze swoich dzieci. Czas, który spędziłam z nimi, był wyjątkowy – twierdzi J. Ludwiczuk.

Efektem są niepowtarzalne prace, które ujrzały światło dzienne 25 stycznia, podczas podsumowania projektu. Po raz pierwszy zobaczyli je też rodzice uczestników szkolenia.

 

Ogromy potencjał

– Państwo L. i W. Grochowscy to ludzie o ogromnych sercach, którzy dali naszym dzieciom wielką szansę. Dla nas, rodziców, to ogromna radość – podkreśla Małgorzata Bakiera, prezes Siedleckiego Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym Przystań, prywatnie mama 35-letniej Karoliny. – Współpracuję z fundacją, dzięki czemu miałam okazję obserwować nasze dzieci podczas szkolenia i byłam mile zaskoczona. Moja córka jest dość nadpobudliwa, dlatego byłam przekonana, iż nie usiedzi dłużej w miejscu. Tymczasem w skupieniu wykonywała swoje zadanie, czemu towarzyszyły okrzyki radości, gdy coś się udało. Nie zdajemy sobie sprawy, jaki potencjał drzemie w naszych dzieciach. Wprawdzie Karolina maluje już jakiś czas, bierze udział w plenerach, ale tu, dzięki większym możliwościom, wypłynęła jakby na szerokie wody. Nie wierzyliśmy z mężem, że potrafi robić takie rzeczy – przyznaje.

Sama Karolina opowiada, że najbardziej lubi malować kwiaty. – A sztuki cieniowania nauczyłam się z internetu – podkreśla z dumą, dodając, iż malowanie wycisza ją i uspokaja, a przede wszystkim relaksuje.

 

Nie można płakać

– Bardzo się cieszę, iż wspólnie z mężem podjęliśmy decyzję, by córka podjęła szkolenie w zakładzie. Wychodzimy bowiem z założenia, że w życiu trzeba stawiać na zmiany. Nie można płakać i lamentować, iż ma się niepełnosprawne dziecko, ale trzeba mu pomóc. Pan prezes Grochowski wspiera działania naszego stowarzyszenia. Jesteśmy małą fundacją, ale silny człowiek wziął mnie pod swoje skrzydła i być może uda nam się wspólnymi siłami zrobić coś dla naszych dzieci – zapowiada. W planach są tzw. mieszkania chronione, w których osoby niepełnosprawne intelektualnie mogłyby się nauczyć samodzielności. – Nasze dzieci kiedyś zostaną same. Nam, rodzicom, spędza to sen z powiek, gdyż nie do końca są zaradne. A w grupie nie będą osamotnione i będzie im raźniej. Nie chcemy pełnej opieki niczym w domu pomocy społecznej. One mają uczyć się żyć, pracować, mieszkać w mieszkaniu, za które będą płacić czynsz. Tego ich uczymy. A jest to możliwe dzięki państwu Grochowskim – zaznacza Małgorzata Bakiera.

 

Uczą radości i wrażliwości

Sami inicjatorzy, czyli L. i. W. Grochowscy, przyznają, iż zdawali sobie sprawę z talentów uczestników szkolenia, ale to, co zobaczyli podczas podsumowania projektu, przeszło ich wyobrażenia. – To prawdziwi bohaterowie. Ci ludzie są naszemu społeczeństwu bardzo potrzebni. Uczą nas bowiem pogody ducha i radości – twierdzi W. Grochowski. A jego małżonka dodaje: – Wprawdzie mają inną wrażliwość postrzegania świata, ale jest ona niezmiernie ciekawa i pozytywna. A przy tym są bardzo pracowici i zaangażowani – podkreśla L. Grochowska, malarka, która przez wiele lat zajmowała się plenerami sztuki profesjonalnej, ale dwa lata temu zrezygnowała na rzecz sztuki nieprofesjonalnej.

 

Wszystkim życzę takiej załogi

Uczestnicy szkolenia dostaną wkrótce umowy. Dla wielu z nich będzie to pierwsza poważna praca. Zakład czeka na wsparcie OWES. – Czekamy na dotację, ale nawet jeśli jej nie otrzymamy, i tak zatrudnimy te osoby. One już żyją tą pracą – zapewnia W. Grochowski, prezes Grupy Arche. – Pomyślałem sobie, że może niektórych zacznę zatrudniać w hotelach, by pokazali innym, jak sumiennie i dokładnie można pracować – dodaje.

W ramach projektu powstanie też pracownia krawiecka. Zajęcie znajdą w niej trzy osoby niepełnosprawne. – W tym jedna pani bez lewej dłoni. Kiedy powiedziałam jej, że zostanie zatrudniona, rozpłakała się, bo do tej pory nikt nie chciał dać jej pracy – opowiada A. Żochowska, nie szczędząc komplementów pod adresem uczestników szkolenia. – To wspaniałe osoby. Bardzo zaangażowane w to, co robią. Wszystkim pracodawcom życzę takiej załogi – podkreśla kierownik zakładu.

Wyroby zatrudnionych w zakładzie rękodzieła artystycznego trafią m.in. do hoteli firmy Arche. Będą też sprzedawane na wolnym rynku.

MD