Szczęściem jest być blisko Boga
Pytanie o zamianę giełdy na życie w Polsce sugeruje, że mój wybór można uznać za dramatyczny i poprzedzony długim oraz trudnym rozeznawaniem. Ja zawsze powtarzam, że ta decyzja była dla mnie prosta, choć nie mówię, że łatwa. Nie liczyłem plusów i minusów dotyczących mojego wyjazdu z Londynu. Przyszedł jednak taki moment, że liczba argumentów przemawiających za powrotem stała się przeważająca. Razem z małżonką doszliśmy do wniosku, iż zarówno dla naszego małżeństwa i dzieci, a także dla mnie samego będzie lepiej, jeśli odejdę z biznesu. Wiele osób dziwiło się, że wracamy do Polski, ale przecież nie było moim obowiązkiem tłumaczyć się z tego, co tak naprawdę dzieje się w moim sercu i w relacjach z moją małżonką. Decyzja była dużo prostsza, niż mogłoby się to wydawać.
Jak doszło do tego, że znalazł się Pan na londyńskiej giełdzie?
Jeszcze przed zmianą systemu studiowałem w Szkole Głównej Planowania i Statystyki (dzisiejsza SGH). Jako kierunek wybrałem handel zagraniczny. Kiedy kończyłem studia, doszło do transformacji. Wielu moich kolegów zdecydowało się na pracę w biznesie. Pamiętam, że w tamtym czasie znacząco wzrosło zapotrzebowanie na specjalistów z dziedziny ekonomii; możliwości były ogromne. Ja, ku mojemu zaskoczeniu, odkryłem w sobie pragnienie dalszego studiowania. ...
Agnieszka Wawryniuk