Rozmaitości
Źródło: AWAW
Źródło: AWAW

Szerokiej drogi!

9 maja motocykliści z Białej Podlaskiej i okolic rozpoczęli nowy sezon motocyklowy. Impreza zgromadziła ponad pół tysiąca wielbicieli dwóch kółek.

Tym razem motocyklistom dopisała piękna pogoda. Było słonecznie i dosyć ciepło. Plac Wolności zaczął zapełniać się pojazdami już przed 10.00. Motorów przybywało z minuty na minutę. Obrzeża placu zamieniły się w jeden wielki parking ścigaczy, motocykli sportowych, turystycznych i harleyów.

Organizatorzy tradycyjnie już zaprosili także tych, którzy interesują się pojazdami zabytkowymi. Stare auta i motory również cieszyły się popularnością wśród uczestników zlotu.

Zgromadzonych powitał ks. Paweł Zazuniak, wikariusz parafii bł. Honorata i pomysłodawca imprezy. Kilka słów do zgromadzonych skierował także prezydent miasta Dariusz Stefaniuk, który objął zlot swoim patronatem. Potem były pokazy w ramach Szkoły Bezpiecznej Jazdy i różne konkursy.

Biała – Janów

Po południu motocykliści przejechali w paradzie do Janowa Podlaskiego. Tam wzięli udział w Mszy św. sprawowanej przez ks. Pawła, który w kazaniu przypominał, że czynienie dobra jest dziś swego rodzaju bohaterstwem. Po Eucharystii proboszcz janowskiej wspólnoty ks. prałat Stanisław Grabowiecki wraz z księdzem wikariuszem pobłogosławili motocyklistów i poświęcili ich pojazdy. Kolejnym punktem imprezy było zwiedzanie stadniny. Spotkanie zakończył wspólny obiad.

– Nie spodziewaliśmy się tak wielu motocyklistów. Przyjechali do nas z całego regionu: z Terespola, Siedlec, Komarówki Podlaskiej, Międzyrzeca i oczywiście z Białej oraz okolic. W organizację, jak zwykle, włączyli się m.in. motocykliści z klubów „Grom” i „T-members”, zakład karny, urząd miasta, Caritas oraz policja. Udało się po raz kolejny – podsumowuje ks. P. Zazuniak.

Cenne rady

Tradycyjnie podczas bialskiego zlotu „Św. Krzyś” nie mogło zabraknąć Zdzisława Kozłowskiego, honorowego prezesa klubu motocyklowego „Grom” i koordynatora Szkoły Bezpiecznej Jazdy. Nasz rozmówca przypomina, że motocykliści dzielą się na dwie kategorie.

– Jedni jeżdżą dla samych siebie; jak chcą i gdzie chcą. Reszta świata ich nie obchodzi. Na szczęście są i tacy, którzy myślą o innych. Ci najczęściej należą do jakichś klubów. Nasz istnieje od 1979 r. Prawdziwy motocyklista nie tylko oddaje krew, gdy zachodzi taka potrzeba, ale każdego dnia daje innym swoje serce. My ciągle mówimy o bezpieczeństwie w ruchu drogowym, organizujemy na ten temat pogadanki i szkolenia – zaznacza pan Zdzisław. Podkreśla, że zlot nie jest tylko symbolicznym rozpoczęciem sezonu motocyklowego. Taka impreza to również świetna okazja, by przemówić do ludzi. – Kilka słów powiedzą policjant i organizatorzy. Potem wszyscy się rozjadą i ruszą w Polskę. Myślę jednak, że w niektórych głowach coś z tego zostanie, np. to, że nie żyjemy tylko dla samych siebie. Ważne, byśmy nie zapominali także o tym, iż nie wszyscy uczestnicy ruchu przestrzegają przepisów. Niestety, na niejednym nagrobku można by napisać: „tu spoczywa ten, który miał pierwszeństwo przejazdu, a teraz prosi o westchnienie do Boga” – przestrzega Z. Kozłowski.

Każdy coś lubi

Motocykliści jak refren powtarzają, że w tej pasji najbardziej pociąga ich poczucie wolności, dobre towarzystwo i szansa na zobaczenie ciekawych miejsc. Pan Kazik jest aktywnym motocyklistą od czterech lat. W tym czasie miał już kilka różnych pojazdów. Dziś jeździ hondą VXT 1300. Mówi, że motocykl pozwala mu oderwać się od rzeczywistości. Przyznaje, że woli jeździć w grupie. Z dumą opowiada o swoim klubie. Fascynację czuć nawet w głosie.

W gronie uczestników był także Grzegorz, wielbiciel jazdy na trialu. – Wolę wyczynową jazdę. Nie sztuką jest przecież odkręcenie manetki i przyspieszenie do 200 km/godz. Wjeżdżam motocyklem na wszelkie schody i murki. Tu najpierw trzeba pięć razy pomyśleć, zanim zrobi się jakikolwiek ruch. Ryzyko jest spore. Kiedyś jeździłem ścigaczem, ale teraz wolę triala. Zresztą, do tego trzeba dorosnąć – stwierdza z uśmiechem Grzegorz.

Andrzej jeździ criuserem. Przekonuje, że jazdy na motocyklu nie da się przyrównać do podróżowania samochodem. – Kiedy jadę moim criuserem, czuję wszystkie zapachy i mam naturalną klimatyzację. W tej pasji liczy się odpowiednia odzież, która zapewni nam bezpieczeństwo i nie pozwoli stracić zdrowia. W czasie jazdy zdarzają się nagłe załamania pogody. Jeśli nie jesteśmy przygotowani na ewentualne ochłodzenie czy deszcz, podróż z przyjemności stanie się udręką – wyjaśnia mój rozmówca. Zaznacza, że na bialskie zloty przyjeżdża regularnie. Docenia fakt, że w środowisku motocyklowym są również kapłani.

– Byłem na wyprawie do Ostrej Bramy. Naszej 100-osobowej grupie przewodził ksiądz. W trakcie wyjazdu mogliśmy skorzystać ze spowiedzi i uczestniczyć w Mszy św., celebrowanej w naszej intencji. Bardzo mi się to podobało – mówi Andrzej.

Tęsknota za junakiem

Podczas zlotu obecny był również Bogusław Zradziński z Białej Podlaskiej, który prowadzi sklep z motocyklami. Zwracając się do uczestników zlotu, zauważył, że ciągle rośnie zainteresowanie polskimi motocyklami. – Kiedy rozmawiam z pasjonatami, wszyscy oczekują jednego: aby ktoś wreszcie zajął się reaktywacją polskiego przemysłu motoryzacyjnego. Dziś ten przemysł nie istnieje. Profanacją jest to, że ktoś sprowadza motocykle montowane w Chinach lub Indiach i nakleja na nie nalepkę z napisem „Junak” albo „Romet”. Tak nie powinno być. Nasz rodzimy junak był bardzo dobrym pojazdem, eksportowanym do wielu krajów świata. Teraz warto do tego wrócić – twierdzi pan Bogusław. W rozmowie zwraca też uwagę na inny absurd. Przestrzega przed „jazdą dla jazdy”.

– Spotkałem chłopaków, którzy pojechali motocyklami do Hiszpanii. Wracali przez Włochy. Wyprawa zajęła im siedem dni. Kiedy spytałem, co zobaczyli, odpowiedzieli: „prawie nic, bo jechaliśmy autostradami po 200 km/godz.” To porażka! Trzeba jeździć na motorach, ale przy okazji zwiedzać także ciekawe miejsca. Ilu bialczan do dziś nie było np. w terespolskich bunkrach, w Kodniu czy w pałacu w Kozłówce? Może warto się tam wybrać. Sezon motocyklowy w Polsce trwa nierzadko od marca do grudnia. Dobry, używany pojazd można kupić już za dwie, trzy miesięczne pensje. Naprawdę warto mieć takie hobby – przekonuje B. Zradziński.

Podczas zlotu tradycyjnie już przygrywał zespół „Wolni” z bialskiego ZK. Sympatycy dwóch kółek mogli nabyć pamiątkowe koszulki i inne gadżety. Impreza zakończyła się w godzinach popołudniowych. Sezon uznajemy za otwarty. Oby był szczęśliwy dla wszystkich.

AWAW