Rozmaitości
Sześciolatek jeszcze z wyborem

Sześciolatek jeszcze z wyborem

Ministerstwo Edukacji Narodowej poinformowało, że przez dwa kolejne lata nie będzie jeszcze prawnego obowiązku szkolnego dla sześciolatków. Nie oznacza to jednak definitywnej zmiany wcześniejszych planów.

Dzieci w wieku sześciu lat, zgodnie z przygotowanym projektem nowelizacji ustawy o systemie oświaty, pójdą obowiązkowo do szkoły, ale dopiero 1 września 2014 r. Tym samym, przynajmniej na jakiś czas odetchnąć mogą rodzice licznie protestujący i zabierający krytyczny głos w dyskusji prowadzonej w tej sprawie.

Obecnie w Polsce, zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, od 1 września 2012 r. wszystkie sześciolatki mają rozpocząć naukę w szkole. Do tego czasu o tym, czy dziecko wcześniej rozpocznie naukę, decydują sami rodzice. Aby nadal wszystko odbywało się za ich zgodą, rząd musi w porę zakończyć prace nad przygotowaniem nowych przepisów (obecny etap zmiany prawa jest w fazie początkowej), a parlament je uchwalić.

Nadal decydować będą rodzice

Odroczenie o dwa lata obowiązku szkolnego dla sześciolatków to oczywiście swoiste przyznanie przez MEN, że uprzednia, wydawało się kategoryczna, decyzja o obowiązkowym wysłaniu tych dzieci do szkół w roku szkolnym 2012/2013 była jednak przedwczesna. Obecnie zaproponowane przedłużenie o dwa lata okresu, w którym to rodzice będą jedynymi uprawnionymi do podjęcia decyzji o rozpoczęciu przez dziecko sześcioletnie edukacji szkolnej, oznacza, że obowiązek ten nie obejmie jeszcze dzieci urodzonych w latach 2006 i 2007. Wszystko wskazuje natomiast na to, że przepisy dotyczące pięciolatków nie zostaną zmienione. Tak więc dzieci pięcioletnie nadal objęte będą obowiązkiem uczestnictwa w wychowaniu przedszkolnym. Nauczyciele będą zobowiązani opracować program, rozszerzający zdobytą wcześniej przez dzieci wiedzę i umiejętności, który będzie uwzględniał ich potrzeby rozwojowe. Rodzicom, w podjęciu ewentualnej decyzji o zapisaniu sześciolatka do klasy pierwszej, pomóc ma informacja o poziomie gotowości dziecka do edukacji szkolnej, przygotowana przez nauczyciela w przedszkolu.

Czas na przygotowanie szkół

Rozwiązanie zaproponowane w projekcie nowelizacji ustawy – zgodnie z uzasadnieniem resortu edukacji – umożliwić ma samorządom odpowiednie przygotowanie wszystkich szkół do wdrożenia tego zadania. Mają być przy tym wzięte pod uwagę także oczekiwania rodziców.

MEN poinformowało jednocześnie, że we wrześniu tego roku naukę w klasach pierwszych szkół podstawowych rozpoczęło co piąte, spośród wszystkich dzieci sześcioletnich. W obecnym roku szkolnym (2011/2012) sześciolatki uczęszczają już do blisko 90 % szkół podstawowych lub oddziałów przedszkolnych funkcjonujących w szkołach. W uzasadnieniu do projektu nowelizacji znalazła się również informacja, że w obecnym roku szkolnym w części gmin do klas pierwszych poszły już wszystkie dzieci sześcioletnie. Urzędnicy przyznają jednak, że są w Polsce również takie gminy, w których sześciolatki w ogóle nie poszły do pierwszej klasy lub ich odsetek jest znikomy.

Jak jest u innych?

W komunikacie dotyczącym projektu nowelizacji Ministerstwo Edukacji Narodowej, chcąc uzasadnić decyzję o prowadzeniu jednak dalszych prac zmierzających – bądź co bądź – do skierowania sześciolatków do szkół, czytamy że: „Cywilizacyjna zmiana, jaką jest jak najwcześniejsze objęcie dzieci zorganizowaną edukacją, zapewnia im szybszy rozwój, wcześniejsze odkrywanie ich talentów i korygowanie ewentualnych deficytów. Chcemy, aby pod tym względem polskie dzieci miały warunki porównywalne z ich europejskimi rówieśnikami. W większości krajów europejskich naukę podejmują dzieci sześcioletnie i młodsze, np. od czwartego roku życia w Irlandii Północnej i Luksemburgu; od piątego roku życia w Anglii, Holandii, na Łotwie, w Szkocji, Walii i na Węgrzech; od szóstego roku życia w Austrii, Belgii, Czechach, Francji, Grecji, Hiszpanii, Irlandii, na Litwie, w Niemczech, Norwegii, Portugalii, Rumunii, Słowacji, Słowenii i we Włoszech.”.

A więc, czy my, całe pokolenia chodzące do szkoły od siódmego roku życia rzeczywiście powinniśmy czuć się zapóźnieni w rozwoju edukacyjnym? A może po prostu nasze beztroskie dzieciństwo było tylko odrobinkę dłuższe, a do „dorosłego” życia i tak zdążyliśmy się przygotować?

Andrzej Sprycha