Szlachetna inicjatywa
Społeczna lodówka stanęła obok budynku spółdzielni mieszkaniowej przy ul. Staszica. Można w niej zostawić dobre jakościowo jedzenie, którego mamy w domu nadmiar, i podzielić się z potrzebującymi.
Za pieniądze kupiono lodówkę
Modny w ostatnich latach – zwłaszcza w dużych miastach – pomysł przeszczepili na dębliński grunt członkowie zarządu osiedla Staszica. Sama idea wyszła zaś od lokalnej społeczności. – Każdego roku rada miejska przeznacza na poszczególne osiedla fundusze. Są one uzależnione od liczby mieszkańców. Zwykle staraliśmy się te środki przeznaczać na doposażenie świetlicy. Tym razem powstał inny pomysł – opowiada jeden z inicjatorów powstania jadłodzielni oraz członek zarządu osiedla Marek Niedbalski.
Za pieniądze kupiono lodówkę i materiały do jej obudowania. – Musi być ona zabezpieczona przed deszczem. Dlatego z zakupionej blachy zespawaliśmy odpowiednią konstrukcję. Może nie jest najładniejsza, ale spełnia swoje zadanie – przekonuje drugi współtwórca przedsięwzięcia Roman Bytniewski.
Prace nie trwały długo i jeszcze przed świętami jadłodzielnia została uruchomiona.
Dzielą się firmy i ludzie
– Miała to być typowa społeczna jadłodzielnia, poprzez którą mieszkańcy dzielą się jedzeniem, ale zgłosiły się do nas osoby mające kontakty z przedsiębiorstwem mięsnym z Włodawy. Firma zadeklarowała, że przekaże do lodówki część swoich produktów. I jeszcze przed świętami pojawiło się 15 kg wędlin popakowanych w małych paczkach – podkreśla R. Bytniewski.
W akcję włączyła się również miejscowa restauracja. – Zamiast wyrzucić to, co pozostało im po całym dniu, zapakowali i przywieźli do jadłodzielni – dodaje R. Bytniewski.
O potrzebujących zadbali też mieszkańcy ul. Księżycowej. Po raz pierwszy udało się zapełnić lodówkę w Wielki Piątek. – Po półtorej godzinie lodówka była pusta – przyznaje M. Niedbalski.
Ważne, że nie wyrzucają jedzenia
Początki jadłodzielni wskazują, że pomysł przypadł do gustu mieszkańcom. – Dowiedziałem się, że pierwszą osobą, która odwiedziła naszą lodówkę, została tu skierowana do przez pracownika ośrodka pomocy społecznej – oznajmia R. Bytniewski. Inni zainteresowani dowiadywali się o akcji pocztą pantoflową.
– Jestem zaskoczony popularnością jadło dzielni – podkreśla M. Niedbalski.
– Ważne jest to, że ludzie nie chcą wyrzucać żywności i czują potrzebę dzielenia się, więc warto było coś takiego zbudować – dodaje R. Bytniewski.
Wykonawcy mają też nadzieję, iż za ich przykładem pójdą inne miasta, a może i osiedla Dęblina. – Nasze miasto jest rozległe i wielu osobom trudno będzie przejść np. z osiedla Masów na Staszica. A z reguły potrzebujący mają problem z komunikacją – R. Bytniewski.
Inicjatorzy planują na zimę ocieplić jadłodzielnię, a do pomocy w jej utrzymaniu chcą zachęcić wolontariuszy.
Tomasz Kępka