Tajemnice Treblinki
Instytut Pamięci Narodowej zakończył niedawno śledztwo w sprawie zbrodni ludobójstwa dokonanych przez funkcjonariuszy III Rzeszy Niemieckiej w latach 1942-1943 w niemieckim nazistowskim obozie zagłady w Treblince. - Śledztwo to prowadzone było wiele lat - tłumaczy naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Szczecinie prokurator Marek Rabiega. - Treblinka jest jednym z miejsc największego ludobójstwa wszechczasów. Zebraliśmy rozproszone dokumenty, relacje żyjących, dane z terenu, ustaliliśmy całość zdarzeń z lat funkcjonowania obozu, organizację tej „fabryki śmierci”, zidentyfikowaliśmy ponad 100 funkcjonariuszy odpowiedzialnych, kilkadziesiąt tysięcy nazwisk osób zamordowanych pochodzących z całej Europy, przebieg buntu, który tam zaistniał, powojenne losy ocalałych, procesy sprawców - wylicza, dodając, że trudno wszystko wymienić w kilku zdaniach, czego dowodem jest fakt, że decyzja końcowa w tej sprawie liczy ok. 70 kart.
Wciąż nie zostało zamknięte śledztwo w sprawie obozu pracy w Treblince (tzw. Treblinka I). Rozpoczęło je podejrzenie, że pod leśnym parkingiem mogą znajdować się ludzkie szczątki. I rzeczywiście, okazało się, że teren ten jest zbiorową mogiłą. Trwają badania antropologiczne i genetyczne szczątków co najmniej 52 osób. Nie znajdowały się w układzie autonomicznym, co utrudnia ich analizę. – Po uzyskaniu wyników tych badań, w tym biogeograficznego pochodzenia ofiar, możliwe będzie jakieś wstępne wnioskowanie, czy jest szansa na badania identyfikacyjne – podkreśla prok. M. Rabiega, dodając, że obok mogiły znajdowały się również mogiły pięciu wachmanów. – Mamy ciekawe ustalenia, ale na obecnym etapie nie chcę o tym mówić z uwagi na toczące się śledztwo – zaznacza, uzupełniając, iż szczątki wachmanów zostaną wydane stronie niemieckiej, co zostało już wstępnie ustalone, i przez nią pochowane na wyznaczonych miejscach oraz zgodnie z przyjętymi procedurami.
Szczątkom pokrzywdzonych należny jest godny pochówek i upamiętnienie. – To osoby, które zginęły za to, że były Polakami lub z uwagi na swoją narodowość, w zbrodniczym systemie mającym w pogardzie wartości moralne, etyczne i religijne cywilizowanych narodów – podkreśla prok. M. Rabiega. – Ich zwłoki ukryto, dopuszczając do swoistego zbezczeszczenia, a pamięć starano się zatrzeć. To się jednak sprawcom nie udało. Proszę pamiętać, że pokrzywdzonymi, więźniami obozu pracy Treblinka I mogą być osoby różnych wyznań i narodowości, zatem aktualnie nie sposób jeszcze wskazać szczegółów tegoż pochówku i upamiętnienia.
Jeszcze dużo do odkrycia
Jak wynika z uzyskanych przez IPN materiałów, na terenie tzw. Miejsca Straceń na pewno są jeszcze masowe miejsca ukrycia zwłok zamordowanych, a także oprawców. Z uwagi na pandemię nie prowadzono dalszych prac poszukiwawczych, zaś powtórzone oględziny całego terenu z udziałem biegłych z Politechniki Warszawskiej wykazały, iż tak naprawdę do przebadania jest jeszcze sporo hektarów. – To wydaje się nie rokować na ich całościowe wykonanie. To są pola śmierci – dodaje prokurator.
Jak nie zapomnieć?
PYTAMY Annę Remiszewską z działu edukacyjnego Muzeum Treblinka
Niedawno ukazała się książka „Plan symbolicznych krzyży na Miejscu Straceń w Treblince”. Co zawiera i czym jest tytułowy plan symbolicznych krzyży?
Publikacja to przewodnik po terenie, który dziś nazywany jest Miejscem Straceń. Przybliża historię miejsca pełniącego rolę obozowego cmentarza i dogodnego terenu do egzekucji wykonywanych przez niemieckich okupantów. Spoczywają tu Polacy, Żydzi i Romowie, o czym mówią relacje naocznych świadków, którzy sami cudem przeżyli. W książce zostały zawarte informacje dotyczące najnowszych badań naukowych prowadzonych przez specjalistów na tym obszarze. Dzięki nim oraz relacjom mamy możliwość szerszego poznania Miejsca Straceń. W planie została uwzględniona symbolika upamiętnienia, na którą warto zwrócić uwagę, ponieważ w swojej formie i kolorystyce oddaje hołd zamordowanym osobom. W ramach powojennego upamiętnienia ustawiono symboliczne krzyże. W późniejszym okresie zostały na nich umieszczone tabliczki z imionami i nazwiskami ofiar, które udało się zidentyfikować. Często też rodziny ofiar zwracały się z taką inicjatywą do dyrekcji muzeum. W publikacji znajdują się biogramy osób upamiętnionych, co stanowi próbę przybliżenia indywidualnych historii ofiar tego miejsca. Alfabetyczny wykaz osób ma pomóc w odnalezieniu krzyża z imienną tabliczką w określonym sektorze. Istotne było również pokazanie pamiątek po osobach, które tu zginęły i zostały symbolicznie upamiętnione. Zdjęcie, list-gryps, niemiecki akt zgonu to często ostatni ślad po kimś bliskim. Dlatego też bardzo dziękuję tym wszystkim osobom, które udostępniły Muzeum Treblinka materiały ze swoich rodzinnych archiwów.
Poszukuje Pani osób, które są członkami rodzin lub pamiętają więzionych w Treblince. Niespisanie ich wspomnień, kiedy jeszcze żyli, to ogromne przeoczenie…
Nie postrzegam tego jako przeoczenie, ale pewnego rodzaju trudność w relacjonowaniu swoich przeżyć, niekiedy traumatycznych. Może to też wynikać z braku świadomości, że spisane wspomnienia przetrwają dłużej i mogą być cennym źródłem informacji dla badaczy, w szczególności kiedy obóz został zniszczony i nie zachowała się oryginalna dokumentacja. Podkreślić trzeba, że do obozu Treblinka I trafiali rolnicy z naszego terenu. Nie wszyscy byli wykształceni i biegle posługiwali się pismem. Na tej podstawie można sądzić, że to miało znaczący wpływ na brak wspomnień w formie pisemnej. Podczas rozmów dało się zauważyć, że łatwiej jest komuś odpowiadać na gotowe pytania, niż samemu spisywać swoje trudne doświadczenia.
Mimo to pamięć o bliskich, którzy zginęli w obozach, nie zaginęła?
Była przekazywana głównie w formie ustnej w rodzinach, z pokolenia na pokolenie. Spotkaniom i rozmowom z bliskimi ofiar zawsze towarzyszyło wzruszenie, emocje, a także poczucie pamięci o bliskiej osobie, która już nie wróciła do domu z obozu czy też nie powiodła się próba uratowania jej. Po wojnie niektóre osoby chciały wymazać z pamięci doświadczenia obozowe, bo nie potrafiły o tym spokojnie mówić, np. siostra Hani Zaleskiej, Basia, która dopiero w 2006 r., podczas uroczystości patriotyczno-religijnych na Miejscu Straceń, na prośbę wnuczka po raz pierwszy publicznie opowiedziała swoją historię obozową. Inny przykład to wspomnienia więźnia Karnego Obozu Pracy Treblinka I Antoniego Tomczuka z Sabni, spisane przez jego syna Jerzego. Są też relacje w formie video, np. wspomnienia Ireny Jancewicz, „Stokrotki z Treblinki”, opracowane przez syna Włodzimierza Ziółkowskiego.
Bardzo serdecznie zachęcamy wszystkich do przekazywanie wspomnień, relacji o więźniach i osobach pomordowanych z Karnego Obozu Pracy Treblinka I. Każda zebrane świadectwo pomaga w zachowaniu pamięci o ofiarach.
Planujecie upamiętnienie ich w miejscach, skąd pochodzili…
Muzeum Treblinka prowadzi rozmowy z wójtami gmin, z których pochodziły ofiary Karnego Obozu Pracy Treblinka I, w celu upamiętnienia ich w miejscu zamieszkania i aresztowania. Chodzi o to, by lokalne społeczności miały świadomość ich męczeńskiej śmierci. Nadzieją napawa nas fakt, że takie upamiętnienie powstało już w Rogowie i planowane jest w Sabniach, za co chciałabym serdecznie podziękować włodarzom.
Prace badawcze na terenie Treblinki chyba tak naprawdę nigdy nie zostały przeprowadzone do końca? Czego jeszcze nie wiemy?
Na przełomie lat 50 i 60 tereny po byłych obozach Treblinka I i Treblinka II były porządkowane. Dla społeczeństwa w Polsce i na świecie jasne było, kto wywołał II wojnę światową i dokonał ludobójstwa Polaków, Żydów i Romów. Ta pewność powodowała, że w Treblince nie dążono do pogłębienia badań archeologicznych, a jedynie robiono tzw. oględziny. Wówczas można było jednoznacznie stwierdzić, że jest to miejsce, gdzie niemieccy naziści dokonywali ludobójstwa na ogromną skalę, tj. 900 tys. w Obozie Zagłady Treblinka II i 10 tys. w Karnym Obozie Pracy Treblinka I. Taka pobieżność spowodowało, że nie wszystkie miejsca zostały upamiętnienie na dawnym cmentarzu przyobozowym, dziś zwanym Miejscem Straceń. Podejrzewamy, że są mogiły na obszarze nieupamiętnionym i to musi być zbadane wspólnie z naszymi naukowymi badaczami.
Dziękuję za rozmowę.
JAG