Historia
Tajna wyprawa do Warszawy i odszczepieństwo głównych pasterzy

Tajna wyprawa do Warszawy i odszczepieństwo głównych pasterzy

Daremnie cieszyli się wierni z Próchenek, że nowy naczelnik Gołowiński będzie lepszy od poprzednika. Zgonieni po obu stronach gościńca przez trzy godziny stali na mrozie, czekając na niego.

Wreszcie się pojawił, ale na jego pozdrowienie zdrastwujtie nikt nie odpowiedział. Już wkrótce okazało się, czym będą jego rządy. Wszedł do kancelarii i zaczął wzywać pojedyńczo ludzi do siebie.

Jak wyglądała taka wizyta u niego, opowiadała córka Dawida Filipczuka – Helenka: „Gdy ojciec wszedł, zastał naczelnika siedzącego z nogami pod sobą. Gołowiński zaczął mówić słodkim głosem: «Wiesz Dawid, jak mi ciebie żałko… Ja bym chciał ciebie ocalić». Najpierw go kusił, aby tylko dał znak i położył swą rękę na jego piszącej dłoni, potem wcisnął mu pióro do ręki, ale unita je odtrącił. Wtedy naczelnik krzyknął: «Kozaki, dajcie mu w głowę». I bili go pięścią w twarz i głową o mur. Jeden trzymał pod brodę, drugi bił kułakiem po twarzy, aż zęby się zatrzęsły. Kiedy przyszedł ojciec do nas, to był aż sino czarny, aż poznać go nie mogłyśmy i tylko płakaliśmy. Nie chciał się położyć, tylko powiedział: «Pojadę prośbę pisać, bo trzeba ten lud ratować. Jak będą jutro wywoływać do bicia, powiesz, że pojechałem po sól dla kozaków». Dawid zaprzągł konia, wziął młodego sąsiada ,Filipa, i pojechał przez Siedlce do Warszawy, gdzie miał znajomych. Tam mu napisano prośbę. Ojciec prośbę podał i przyjęli ją. Ledwie wrócił do domu, wpadli kozacy i kazali mu się ubierać. Zaprowadzili go do budynku, co służył za areszt. Potem go wywieźli do Janowa, a potem do kryminału do Białej. Tymczasem 23 lutego 1875 r. zegnano znów całą parafię do Olszanki i ustawiono w rzędy. Każda wieś inny rząd tworzyła. Naczelnik Gołowiński kazał sobie przedstawić dwóch braci – Szymona i Jozafata z Dawidów. U nich zawsze schodzili się unici na Różaniec. Gołowiński zaczął szyderować, że jeden z nich to organista, a drugi to ksiądz. Przywiązali ich do słupa i tak od rana do nocy bili ich co godzina, a po każdej godzinie pytał się naczelnik: «A co namyślił się ksiądz? A organista?». I skazywał na nowe nahajki i znów ich do słupów przywiązywano. To samo robił z kobietą, Lewczukową z Olszanki, która najostrzej występowała przeciwko popowi”. Jednak po prośbie – podanej przez Dawida Filipczuka do Warszawy – podobno przyszedł zakaz bicia na ulicy. Odtąd na dworze nie bito, ale po kryjomu, w domu, i stosowano inne udręki. Podobnych wyczynów jak Gołowiński dokonywał naczelnik Kaliński w Hołubli. Także w lutym 1875 r. przybył do tej wsi, zwołał wszystkich parafian z 19 domów i kazał im podpisywać się „na utwierdzenie religii”. Zapytał, czy będą chodzić do cerkwi i tam chrzcić dzieci. Na jego słowa: „Jeżeli mi oświadczycie odmownie, to będę wiedział, co dalej czynić”, unici odpowiedzieli, że ich religia jest prawdziwa i nie myślą przyjmować innej. Na to Kaliński: „Ja mam ze sobą swoich apostołów” i wskazał na kozaków. „Gdy oni wam kości poobierają do czysta, wtedy poznacie, czym jest wasza unicka religia i czy ona z waszym papieżem potrafi was obronić”. Przywołał 100 kozaków, a strażnikom kazał ich rozstawić na kwaterach u gospodarzy na przeszło miesiąc. Co tydzień naczelnik przyjeżdżał i pytał gospodarzy, czy nie pragną prawosławia, zachęcając kozaków do nadużyć.

2 marca 1875 r. (wg kalendarza gregoriańskiego) wyżsi przedstawiciele duchowieństwa unickiej diecezji chełmskiej, w osobach m.in. Marcelego Popiela, Józefa Wójcickiego, Hipolita Krynickiego, Michała Dobriańskiego, podpisali w Chełmie akt odstąpienia od Kościoła unickiego. W dokumencie tym pisano: „Po dojrzałym rozważeniu wszystkich okoliczności i zważywszy, że dalsze przebywanie w Unii, zatem w podległości papieżowi rzymskiemu, może być dla złych ludzi powodem do tego, aby w imię katolicyzmu i w jego interesach sprawiać rozterki pomiędzy nami a naszymi parafianami i budzić wątpliwości o czystości i prawości naszych czynów, a również podniecając nas i naszych wiernych przeciwko rozporządzeniom i postanowieniom rządu, a nawet przeciwko Najjaśniejszemu Monarsze, który zlał dobrodziejstwa na swój lud i nas, stawia nas w niemożności spełniania swych obowiązków odpowiednio naszemu stanowi, do którego powołani jesteśmy wg nauki Odkupiciela i Pojednawcy, Pana naszego Jezusa Chrystusa, którą jest miłość, sprawiedliwość i pokój w duchu świętym. Nam, głęboko przekonanym o prawdach prawosławia, którzy poznaliśmy przez wiekowe doświadczenie klęski obcego panowania i podległości Rzymowi, nie pozostaje nic więcej, jak tylko pragnąc, abyśmy przez zupełne przywrócenie poprzedniej jedności z Kościołem prawosławnym, my i nasi wierni mogli znaleźć tę spokojność i duchowe krzewienie się, jakiego byliśmy pozbawieni do obecnej chwili. Dlatego w gorących i serdecznych modlitwach, wezwawszy na pomoc łaskę i Pana Boga i Zbawiciela naszego, Jezusa Chrystusa, postanowiliśmy stanowczo i bezzmiennie: uznać na nowo jedność naszego Kościoła z prawosławnym, katolickim wschodnim Kościołem w podległości Najświątobliwszemu Prawosławnemu Synodowi Wszechrosyjskiemu; najpoddaniej prosić Najpobożniejszego, Najjaśniejszego Pana Naszego [Aleksandra II – JG] o przyjęcie niniejszego zamiaru naszego pod swoją Najdostojniejszą opiekę i pomaganie w jego spełnieniu, dla pokoju i zbawienia dusz najważniejszym swym uznaniem i monarszą wolą, abyśmy i my pod dobroczynnym jego berłem z całym ludem ruskim jednymi ustami chwalili Boga w Trójcy Jedynego wg starożytnego obrządku apostolskiego…”. Dokument ten podpisało dziesięciu członków konsystorza i dołączono 26 deklaracji duchowieństwa parafialnego diecezji chełmskiej.

Józef Geresz