Komentarze
Taki wieszcz...

Taki wieszcz…

Krajowi włodarze nareszcie na wakacjach, więc jest jakaś nadzieja, że w polityce zacznie się sezon ogórkowy. Czyli że będzie można spokojnie zakisić ogórki, bez emocjonalnego przesalania pod wpływem aktualnych wydarzeń.

Niech więc wybrańcy narodu spokojnie odpoczywają, bo to i dla zwykłych obywateli nareszcie jakiś oddech, zwłaszcza po tym, co ostatnio miało miejsce w Sejmie i polityce w ogóle, i co dostarczyło nam emocji na długo. Może na wakacjach jakimś cudem nabiorą manier – albo chociaż zwykłej ogłady – gwiazdorzy aktualnej sceny politycznej. Już nie wiem: dziwić się czy po prostu zaakceptować (z konieczności) istniejący stan rzeczy, zakładając, że to znak czasu.

„Będziemy musieli przyzwyczaić się do wypowiedzi Palikota” – powiedział jeden z liderów PO po „wybitnie kulturalnym” określeniu prezydenta przez lubelskiego posła. Skoro tak, to nietrudno wyciągnąć prosty wniosek, że takich sytuacji i takich określeń możemy się spodziewać coraz więcej. Inny polityczny gwiazdor, poseł Kalisz, natychmiast po chamskim zachowaniu Palikota stwierdził, że jego wypowiedź nie ma znamion przestępstwa, gdyż nie można udowodnić, że poseł chciał prezydenta obrazić. Być może tylko określał rzeczywistość. Pokrętność, albo lepiej – krętactwo – polityki zdaje się osiągać apogeum. A wszystko w majestacie prawa. Kiedy zupełnie niedawno poseł Palikot „troszczył” się o stan zdrowia prezydenta, też nie można mu było postawić żadnego zarzutu, bo przecież tylko stawiał pytania.

Można być maksymalnie zniesmaczonym przywołanymi sytuacjami, ale przyznać należy, że PO pięknie gra na uczuciach PiS-u i wspaniale manipuluje wyborcami. Pomysł z troską o dobro ojczyzny i biciem się w cudze piersi jest jednym z najlepszych politycznych pomysłów ostatnich lat. PO, SLD i PSL przepraszają naród za zachowanie PiS-u, Palikot przeprasza za prezydenta. „W skrajny sposób martwię się o przyszłość mojej ojczyzny” – mówi, epatując udawanym smutkiem z ekranu TVN. Dziś jest już dla każdego oczywiste, że uznany za nieobliczalnego Palikot zostaje na hasło spuszczany ze smyczy właśnie wtedy, gdy PO ma problem z przekrętami członków swojej partii. Pobłogosławiony przez mocodawców (ostatnio pochwalił się, że premier Tusk jest z niego zadowolony) może sobie bezkarnie używać na kim mu się żywnie podoba, mając w głębokim poważaniu konkretną działalność w komisji Przyjazne Państwo.

W ogóle Platforma jakby nie dostrzegała, że ceny (nie tylko jabłek) szybują w górę, pensja i autostrady stoją w miejscu, inwestorzy uciekają, a Irlandia nadal za wielką wodą. Ale zawsze można powiedzieć, że to wina prezydenta, który wetuje ustawy (choć raptem zawetował 2). I tym sposobem doczołgać się do wyborów roku 2010, kiedy to prezydentem zostanie Słońce Peru. Wtedy już nic nie zagrozi naszej powszechnej szczęśliwości. A jeśliby przed czasem został poruszony któryś z tematów tabu, zawsze można dla odwrócenia uwagi użyć Palikota. I jeszcze wmówić ludziom, że to odważny i prawdomówny poseł, zatroskany o losy ojczyzny patriota. No, cóż. „Taki wieszcz, jaki słuchacz.”

Anna Wolańska