Takie małe coś
Czy pandemia wywołana koronawirusem sprawi, że ludzie nawrócą się, zaczną szukać Boga? - słychać tu i ówdzie. Czy syte, rozleniwione dobrobytem, stagnacją społeczeństwa Zachodu będą w stanie zrozumieć, że skoro tak wiele może „namieszać” w znanej im rzeczywistości „takie małe coś”, niewidoczne nawet pod mikroskopem optycznym, to tak naprawdę mrzonki o człowieku, który samowolnie uczynił siebie panem świata i może nim władać bez Boga, który został otoczony infamią i skazany na banicję, można włożyć między bajki? „Być może z nieszczęścia, które nas spotkało, wyniknie jakieś dobro, może to wszystko sprowokuje w ludziach szukanie Słowa Bożego. Być może sytuacja takiego ograniczenia, które zostało narzucone, da efekt, który będzie błogosławiony” - napisał abp Stanisław Gądecki w informacji przekazanej PAP w poniedziałek przez biuro prasowe Episkopatu Polski. Pobożne życzenia - ktoś skomentował wpis. Cóż…
Jak bywało dawniej? Zdziesiątkowane przez dżumę, cholerę, tyfus miasta i wioski odradzały się w Kościele, przed najświętszym Bogiem. Gdy w Warszawie na początku XVIII w. wybuchła epidemia dżumy, w 1711 r. po raz pierwszy, z paulińskiego kościoła św. Ducha przy ul. Długiej, wyruszyła pielgrzymka na Jasną Górę z błaganiem o ratunek. Wtedy trwająca od kilku lat epidemia w samej Warszawie pochłonęła blisko 30 tys. ofiar. Następnego roku warszawiacy szli już w pielgrzymce dziękczynnej. Tak się zaczęła historia pieszej warszawskiej pielgrzymki na Jasną Górę, zwanej paulińską, która wędruje do duchowej stolicy Polski po dziś dzień. Ludzie korzystali nie tylko z ówczesnej medycyny, ale przede wszystkim wierzyli, że wszystko jest w rękach Pana Boga. Wykorzystywali trudny czas do pokuty, nawrócenia, uporządkowania swojego życia. ...
Ks. Paweł Siedlanowski